MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lech - Jagiellonia. Wstyd i hańba. Tak nie można grać w ekstraklasie (wideo)

Tomasz Dworzańczyk [email protected] tel. 85 748 95 31
Lech Poznań rozgromił ekipę Piotra Stokowca aż 6:1, a wynik mógł być nawet wyższy
Lech Poznań rozgromił ekipę Piotra Stokowca aż 6:1, a wynik mógł być nawet wyższy Andrzej Zgiet
To wisiało w powietrzu przynajmniej od kilku tygodni, ale w końcu przeznaczenie dogoniło żółto-czerwonych. Tym razem fatalnej gry nie zamaskował już szczęśliwy remis, tylko skończyło się kompromitacją.

Porażka w Poznaniu oznacza, że jagiellończycy na kolejkę przed końcem fazy zasadniczej wypadli z pierwszej ósemki i prawdopodobnie będą walczyć o utrzymanie się w ekstraklasie. To smutne, ale może być jeszcze gorzej, bowiem po reformie rozgrywek i podziale punktów, wcale nie jest powiedziane, że Jaga nie spadnie.

- Mamy punktów tyle, ile mamy i będziemy walczyć do końca. Zdaję sobie sprawę, że nie najlepiej ostatnio wyglądaliśmy. Nie oznacza to, że się poddaliśmy. Nie ważne jak się upada, ważne jak się wstaje. Apeluję o cierpliwość - powtarza znaną formułkę trener Stokowiec, który podobnie już tłumaczył się po meczach z Koroną Kielce i Górnikiem Zabrze.

Źródło: T-Mobile Ekstraklasa/x-news

W tamtych spotkaniach gra żółto-czerwonych też była beznadziejna, tyle że ten obraz maskowały bardzo szczęśliwe remisy. W Poznaniu stało się wreszcie to, czego można było oczekiwać, bo fortuna nie będzie przecież wiecznie sprzyjać. Lech w brutalny sposób obnażył wszystkie słabości zespołu z Podlasia. Strzelił sześć goli, a sytuacji stuprocentowych miał drugie tyle. Skończyło się blamażem, jakiego dawno jagiellończycy nie zaznali. Ostatnie takie upokorzenie przyjęli blisko sześć lat temu, także ze strony Kolejorza, przegrywając w stolicy Wielkopolski w takim samym stosunku.

- Możemy tylko przeprosić kibiców. Tak nie powinien grać zespół z ekstraklasy - przyznaje Michał Pazdan, kapitan białostockiego zespołu.

Sztab szkoleniowy Jagi przed meczem z Lechem starał się zachować fason, choć trudno przypuszczać, że trenerzy nie widzieli, co działo się ostatnio z zespołem. Co prawda, na konferencję przed spotkaniem nie przyszedł trener Stokowiec, jakby przeczuwał nadchodząca klęskę, ale jego asystent Łukasz Smolarow zapewniał, że Jagę stać w Poznaniu na zwycięstwo.

- Z każdym można wygrać, pod warunkiem, że się dobrze zagra - przekonywał drugi trener białostoczan.

Już pierwszy kwadrans sobotniego spotkania pozbawił jednak złudzeń wszystkich, czekających na cudowną przemianę żółto-czerwonych. Gospodarze na dobrą sprawę powinni objąć prowadzenie w 3. minucie, kiedy po strzale Łukasza Teodorczyka piłka przeszła tuż obok słupka. To był tylko wstęp do demolki, która rozpoczęła się chwilę później. Dośrodkowanie Gergo Lovrencsisa, który z łatwością ograł Jakuba Tosika, znakomicie wykończył wbiegający w tempo Kasper Hamalainen i było 1:0. Na drugiego gola kibice nie czekali zbyt długo. Tym razem po drugiej stronie boiska został ośmieszony Giorgi Popchadze. Mateusz Możdżeń dośrodkował do Teodorczyka i było 2:0.

Napastnik Lecha słynie z tego, że marnuje mnóstwo okazji, ale w sobotę przełamał się na Jagiellonii. W24. minucie podwyższył na 3:0, pokonując głową spóźnionego Krzysztofa Barana, który wpuścił strzał przy krótkim słupku. To już drugi mecz z kolei, w którym rywale strzelają trzy gole w tak krótkim czasie, a jagiellończycy nie wiedzą, co się dzieje.

- W pewnej chwili chcieliśmy, żeby ten mecz już się skończył - przyznaje Martin Baran, obrońca Jagi.

Trudno powiedzieć, czy to był ten właśnie moment, czy trochę później w drugiej połowie, kiedy lechici strzelali kolejne gole. Dzieło zniszczenia Jagi dopełniali kolejno Teodorczyk, Dawid Kownacki i Lovrencsis.

Jeśli chodzi o grę Jagi, to przed przerwą, zamknęła się na silnym uderzeniu z dystansu Joela Perovuo, które odbił Krzysztof Kotorowski oraz trafieniu w słupek Adama Dźwigały, po akcji Daniego Quintany (przy stanie 0:3). W drugiej połowie jedną okazję miał Dawid Plizga, a gola honorowego gola białostoczanie zdobyli tuż przed końcem, po rzucie karnym, podarowanym im przez sędziego za rzekome zagranie ręką jednego z rywali.

W najbliższą sobotę o godz. 18 Jagiellonia podejmie Piasta Gliwice w meczu kończącym rundę zasadniczą. Scenariuszem, dającym żółto-czerwonym pierwszą ósemkę jest zwycięstwo w tym meczu oraz korzystne wyniki na innych stadionach - porażka Lechii Gdańsk oraz brak zwycięstwa Cracovii Kraków.

Plamę, za haniebną porażkę w Poznaniu podopieczni Stokowca mogą zmazać jednak wcześniej. W środę w Białymstoku czeka ich pierwsze starcie w półfinale Pucharu Polski z bydgoskim Zawisza.

Wynik 29. kolejki

Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 6:1 (3:0). Bramki: 1:0 - Hamalainen (7), 2:0 - Teodorczyk (14), 3:0 - Teodorczyk (24), 4:0 - Teodorczyk (53), 5:0 - Kownacki (76), 6:0 - Lovrencsics (78), 6:1 - Quintana (89-karny). Żółte kartki: Trałka - Tosik, Pazdan. Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów 17 681.

Lech: Kotorowski - Możdżeń, Arajuuri, Kamiński, Wołąkiewicz, Lovrencsics, Trałka, Hamalainen (81. Injac), Linetty (76. Kownacki), Pawłowski (62. Claasen), Teodorczyk.

Jagiellonia: K. Baran - Tosik (46. Plizga), Ukah, M. Baran, Popchadze, Perovuo, Pazdan, Gajos (46. Dżalamidze), Dźwigała (65. Rajalakso), Quintana, Balaj.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny