Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łapy precz od cukrowni

Jarosław Sołomacha
Szkoda cukrowni. Ale co mogę zrobić - mówi Michał Boruszewski, rolnik spod Łap.
Szkoda cukrowni. Ale co mogę zrobić - mówi Michał Boruszewski, rolnik spod Łap. Fot. Anatol Chomicz
Całe życie przepracowałem w cukrowni. 35 lat. Sam ją budowałem. A teraz co, skasować ją? Szkoda by było - martwi się Jan Bęza.

Wszyscy w zakładzie obawiają się, że stracą pracę. Bo właściciel cukrowni musi ograniczyć produkcję, czyli zamknąć zakłady. Podobno tak chce Unia Europejska. Ale na razie właściciel uspokaja: - Żadne decyzje jeszcze nie zapadły.

To by była tragedia dla Łap. Prawie każda rodzina ma kogoś, kto tutaj pracuje - mówi Dariusz Kamiński. W zakładzie jest już od 19 lat. Przyszedł tu od razu po szkole. Nigdzie indziej nie pracował.

Takich jak on jest wielu.

- Nie wiem, co zrobię, jak zamkną cukrownię. Chyba pojadę szukać roboty za granicę. Bo mam unijne papiery na spawacza. A tutaj pracy nie ma... - dodaje Bęza.

Czekają na styczeń

Kiedy rozeszła się pogłoska, że cukrownia ma być zlikwidowana, w zakładzie się zagotowało. Mówią o tym wszyscy pracownicy.

- Całe Łapy zostałyby bez pracy. I bez pieniędzy na życie - denerwuje się Jadwiga Roszkowska. Ona również w cukrowni pracuje od zawsze. Spędziła w niej już 27 lat.

- Wszyscy się obawiamy. Ale na razie nie wpadamy w panikę. Zobaczymy, co los przyniesie - mówią trzy kobiety w sekretariacie.

Jednak dyrekcja zakładu o planowanej likwidacji nic nie wie. Przynajmniej oficjalnie.

- Zależy nam, żeby zakład został. Dlatego chcemy osiągać jak najlepsze wyniki. I takie teraz mamy - wyjaśnia Tomasz Popławski, dyrektor łapskiej cukrowni.

- Żadne pismo w tej sprawie do nas nie przyszło - dodaje Barbara Łapińska, rzeczniczka cukrowni. - Ale trzeba dmuchać na zimne - dodaje.

Według niej wszystko rozstrzygnie się po zakończeniu tegorocznej kampanii buraczanej. A konkretne decyzje mogą zapaść na przełomie stycznia i lutego.

Tajemnicze pismo

Unia radzi: Nie słodzić

Cukrownia Łapy zatrudnia na stałe ponad 260 osób, dodatkowo podczas kampanii cukrowniczej pracuje tu około 250 pracowników sezonowych. W tym roku zamierza przerobić około 370 tysięcy ton buraków i wyprodukować z nich 60 tysięcy ton cukru. Współpracuje z ponad dwoma tysiącami plantatorów.
- Jest jednym z 26 zakładów należących do Krajowej Spółki Cukrowej. I jest jednym z 11 zakładów, w których jeszcze prowadzona jest produkcja cukru. Pozostałe służą jako magazyny, zajmują się pakowaniem cukru. Tylko nieliczne ruszyły z produkcją alternatywną.
- Dlaczego Krajowa Spółka Cukrowa przymierza się do likwidacji kolejnych cukrowni? Przyczyniła się do tego unijna reforma rynku cukru. Ma ona doprowadzić do znacznego ograniczenia produkcji cukru, którego jest za dużo. Producenci i plantatorzy, jeśli zrezygnują z wytwarzania cukru, mogą dostać rekompensaty z Unii. (koci)

Skąd więc całe zamieszanie? Jeszcze w październiku Krajowa Spółka Cukrowa S.A., właściciel zakładu, wysłała pismo do burmistrza Łap. A w nim zapowiada likwidację zakładu. I pyta się o przeznaczenie terenu, na którym leży cukrownia.

Rzecznik cukrowego giganta potwierdza, że takie pismo zostało wysłane do władz Łap. Ale zaprzecza pogłoskom o likwidacji zakładu.

- Takie same listy otrzymało znacznie więcej samorządów, na terenie których są nasze oddziały. Pismo nie jest równoznaczne z decyzją o wyłączeniu z produkcji jakiejkolwiek cukrowni. Bo takiej decyzji nie ma - próbuje uspokajać Łukasz Wróblewski, rzecznik prasowy KSC.

Jak tłumaczy, działania spółki wynikają z ostatnich posunięć Unii Europejskiej. Bo ta postanowiła za-ostrzyć reformę rynku cukru i zmniejszyć jego produkcję. W wypadku KSC zmniejszyć trzeba aż o tyle, ile produkują 2-3 cukrownie.

- Musimy być przygotowani na różne scenariusze. Dlatego już teraz poinformowaliśmy o sprawie samorządy. Ale podkreślam, żadnej decyzji nie ma - zapewnia Wróblewski.

Cukrownia? Słodki kąsek

Zamieszaniem wokół cukrowni niepokoi się łapski magistrat.

- Zażądałem od spółki konkretnych planów odnośnie cukrowni. Ale oni uchylili się od odpowiedzi - mówi Roman Czepe, burmistrz Łap. On także w niej pracował. - Mam do niej sentyment - dodaje.

I bierze w obronę pracowników.

- Dla tych rodzin to często jedyne źródło utrzymania - mówi. - Jestem przekonany, że ktoś chce położyć łapę na cukrownię. Bo to niezły kąsek. Takie głosy dochodziły do mnie już wcześniej - twierdzi.

Likwidacji cukrowni boją się także okoliczni rolnicy. Bo ponad dwa tysiące plantatorów z nią współpracuje.

- A co my będziemy robić z burakami? Ucierpią na tym wszyscy plantatorzy. Nie będzie ani pracy, ani pieniędzy - narzeka Krzysztof Bielski, rolnik spod Łap.

- Niedobrze się dzieje. Każdy, kto siał, chciałby dalej siać. Ale to nie od nas zależy. O tym zadecyduje góra - uważa Stanisław Stypułkowski ze wsi Jeńki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny