Co to znaczy? Ni mniej, ni więcej, że miasto i policja, które - moim zdaniem - nie potrafiły stawić czoła problemowi palenia opon i pozwoliły na blokowanie centrum Białegostoku (i szaleńcze wyścigi na ulicach), znalazły kompromisowe wyjście z sytuacji. Z jednej strony pozwoliły "palaczom gumy" buszować po terenie giełdy samochodowej, ale - żeby ci nie byli tak do końca wygrani - zepchnęli ich na część pasa bez asfaltu.
Taktyka została najwyraźniej obliczona na zniechęcenie przeciwnika. Jeśli jednak dziurawy beton ma być antidotum na samochodowe wygłupy, a pomysłodawcy liczą na zmęczenie materiału i naturalną rezygnację "palaczy" z tej zabawy, to - moim zdaniem - raczej przecenili swoje możliwości.
Ale może nie będzie tak źle, jak mi się wydaje. Może firma, która chce organizować legalne "palenie gumy" potrafi zapanować nad tym zjawiskiem. Może, ale wtedy cała zabawa straci dla samochodziarzy posmak undergoundu. Ujęta w jasno określone ramy (z biletami, ochroną itp.) przestanie być atrakcyjna, pozbawiona adrenaliny. I co wtedy? Wtedy pozostanie im się zrzucić i kupić, wynająć lub wydzierżawić sobie jakiś teren. Wtedy będą na swoim. Na razie jednak muszą pamiętać, że korzystają z miejsc, które należą do kogo innego. Ale nawet najbardziej tolerancyjny gospodarz może się w końcu zdenerwować, gdy gość zaczyna być uciążliwy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?