Jarosław Dworzański, marszałek województwa podlaskiego (z lewej) i Bogusław Dębski, wicemarszałek województwa podlaskiego
Jeden ich telefon załatwia niejedną sprawę - oceńmy wspólnie, kto ma realną władzę w naszym mieście. Na dobry początek przygotowaliśmy listę z 17 nazwiskami osób, które, naszym zdaniem, mają wpływy w Białymstoku. Są na niej jeszcze trzy wolne miejsca. To Wy, Czytelnicy, zdecydujecie, kto się tam znajdzie.
Przez najbliższe tygodnie codziennie będziemy publikować kupony. Na nich będziecie Państwo mogli wpisywać osoby, które powinny dołączyć do listy.
Kupony można przysyłać lub przynosić do redakcji do 27 listopada. Ostateczną listę 20 nazwisk opublikujemy następnego dnia. I wtedy rozpocznie się drugi etap, czyli głosowanie na finałową dziesiątkę. 19 grudnia opublikujemy wyniki naszego plebiscytu.
Zapraszamy wszystkich mieszkańców do wspólnej zabawy na naszych łamach i w Internecie. Wśród uczestników rozlosujemy dwa odtwarzacze DVD i 30 innych nagród.
W Królowym Moście wiadomo. A u nas czort wie
ks. abp Jakub, ordynariusz prawosławnej diecezji białostocko-gdańskiej i Krzysztof Jurgiel, poseł PiS
U mnie wszystkie karty są rozdane i wiadomo, kto rządzi - śmieje się komendant
posterunku w Królowym Moście z filmowego cyklu "U Pana Boga..." czyli aktor Andrzej Beja-Zaborski. - A u was, w Białymstoku? Czort wie. Każdy po trochu.
- Jest w miarę demokratycznie - ocenia nasz felietonista Krzysztof Szubzda. - Bo rządzą wszyscy po trochu. Z rana na ulicach rządzą kierowcy, przed południem miasto trafia w ręce emerytów i wagarowiczów. Ci pierwsi rządzą w aptekach i sklepikach, ci drudzy w galeriach handlowych. Wieczorem zaczynają rządzić studenci. W sobotę rządzi Jaga. Kto przejmuje rząd dusz w niedzielę, to wiadomo. A jak się bliżej przyjrzeć wszystkim, to rządzi chyba u nas przypadek.
Ogłaszamy plebiscyt
Witold Karczewski, prezes Izby Przemysłowo-Handlowej i Jerzy Kiszkiel, podlaski kurator oświaty
A jak widać na załączonych obrazkach, rządzących u nas nie brakuje. Więc przyjrzyjmy się, kto tak naprawdę ma władzę w Białymstoku? Znany biznesmen, polityk, a może jednak wybrany przez mieszkańców prezydent czy inny urzędnik?
Zapraszamy Czytelników do zabawy. Wspólnie oceńmy, kto tak naprawdę pociąga za sznurki w Białymstoku? Kogo można nazwać szarą eminencją, która co prawda siedzi w tylnym rzędzie, ale - jak to się mówi - dużo może? Albo kto zasługuje na miano pierwszoligowego gracza?
Na początku były kwalifikacje
Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego i Włodzimierz Kusak, przewodniczący rady miejskiej
Na początek poprosiliśmy o taką ocenę tych, których typujemy. Nie obyło się bez gorącej redakcyjnej dyskusji, kto ma na naszej liście się znaleźć. Po pierwsze, czy wymienić pięć osób, dziesięć, a może dwadzieścia. Kogo?
"A co on tam może? A ten niby dlaczego? On już nic nie może!" - nie wnikając w szczegóły, tak mniej więcej wyglądały kwalifikacje.
A partia kieruje
Zbigniew Nikitorowicz, szef miejskiego klubu radnych PO i
ks. abp Edward Ozorowski, metropolita białostocki
Dobrze, że nasi oficjele tego nie słyszeli. Co powiedzieli o sobie i o białostockich elitach? Większość chciała wypaść poprawnie. Zasłaniali się prezydentem, że to on rządzi. Ale były też stwierdzenia bardziej intrygujące.
- Rządzi poseł Tyszkiewicz - nie ma wątpliwości Bogusław Dębski, wicemarszałek. - Ma duży wpływ na decyzje podejmowane przez urząd wojewódzki i miejski.
Po krótkim namyśle wicemarszałek dodaje: - Poza tym jeszcze rządzą media: prowokują, podają różne informacje i niejednokrotnie wpływają na decyzje. A ponieważ teraz część polityków śledzi uważnie doniesienia prasowe, to wykonuje później te sugestie.
Więc przez dobrą chwilę zastanawialiśmy się, czy do grona dwudziestu ważnych ludzi w mieście nie dołączyć Krzysztofa Palińskiego, szefa naszego wydawnictwa, bądź co bądź wydawcy dwóch największych w regionie dzienników.
Wywołany do odpowiedzi Robert Tyszkiewicz, poseł i szef regionalnej PO, broni się jednak rękoma i nogami przed posądzeniem, że ma największe wpływy w mieście.
- Wiem, że pokutuje u nas stwierdzenie że "rząd rządzi, a partia kieruje", ale dawno to już jest nieprawda. Zwłaszcza w wydaniu PO to nieprawda - gorąco zaprzecza poseł.
Niektórzy lansują tezę, że ci najważniejsi w naszym mieście wolą pozostawać w cieniu.
- Rządzą też osoby z drugiego rzędu, różne mniej lub bardziej umocowane politycznie ciała - uważa Lech Pilecki, przedsiębiorca, szef Podlaskiego Klubu Biznesu.
U nas rządzi Jagiellonia
Lech Pilecki, prezes Podlaskiego Klubu Biznesu i Roman Popow, komendant wojewódzki policji
- Oprócz przedstawicieli rządu i samorządu coraz większy wpływ na to, co dzieje się w Białymstoku, mają mieszkańcy - uważa Roman Popow, komendant wojewódzki naszej policji.
Tak, proszę sobie wyobrazić, komendant Popow wspomniał o nas wszystkich! Białostoczanie też coś mogą!
- U nas rządzi Jagiellonia - twierdzi Włodzimierz Kusak, szef rady miejskiej.
A niektórzy w ogóle wykręcają się od odpowiedzi.
- Mówiąc szczerze, wolałbym uniknąć odpowiedzi na to pytanie - przyznaje przyciśnięty do muru marszałek Krzysztof Putra. - Bo ja nie zajmuję się tak szczegółowo sprawami lokalnymi, więc mogę tu mocno chybić. Ale jeśli już, to wydaje mi się, że nie do końca w Białymstoku zachowane są standardy demokracji, ktoś u nas pociąga za sznurki z drugiego rzędu. Ale nie chciałbym wymieniać żadnych nazwisk.
W dyskusję na temat władzy nie dają się też wciągnąć przedstawiciele duchowieństwa. - Rządzą ci, którzy siedzą za biurkiem i mają pieczątki - śmieje się tylko ksiądz Andrzej Dębski, sekretarz arcybiskupa metropolity.
Władza to najlepszy afrodyzjak
Krzysztof Putra, wicemarszałek Sejmu, PiS i Wojciech Strzałkowski, przewodniczący rady nadzorczej Jagiellonii
Henry Kissinger mawiał, że "władza to najlepszy afrodyzjak". Czy zatem nasi decydenci lubią rządzić?
Niektórzy chowają się za plecami swojej ładniejszej połowy.
- W domu wolę, jak rządzi żona - zwierza się Zbigniew Nikitorowicz, miejski radny i szef klubu PO. Za moment jednak dodaje: - Ale poza domem to duża satysfakcja, kiedy można mieć wpływ na bieg spraw publicznych.
Władza jak superdopalacz
Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku i
Robert Tyszkiewicz, poseł PO
- Ja nie rządzę, a raczej zarządzam lub, mówiąc wprost językiem służb mundurowych, dowodzę - służbowo podchodzi do sprawy Roman Popow.
Inni twierdzą, że w ogóle im na tym nie zależy. - Czy lubię rządzić? Nie - twierdzi marszałek Krzysztof Putra. - Nie jestem pazerny na rządzenie.
Uwierzymy ludziom ze świecznika, że - jak mówią - stąpają twardo po ziemi i władza na pewno nie uderza im do głowy?
- Jeszcze się nie uzależniłam i raczej mi to nie grozi - twierdzi Barbara Kudrycka. - Praca w rządzie nie działa więc na mnie jak narkotyk, a raczej jak superdopalacz, mobilizujący do intensywnego działania.
Jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził
Maciej Żywno, wojewoda podlaski
Kudrycka przyznaje, że kiedyś wydawało się jej, że władza to głównie przyjemności, zaszczyty i przywileje. Ale teraz...
- Każdego dnia przekonuję się, że to przede wszystkim odpowiedzialność i sztuka szukania złotego środka. A na końcu i tak okazuje się, że jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził - mówi minister Kudrycka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?