Policja znowu znalazła się na cenzurowanym. W niedzielę wieczorem TVN pokazał w programie "Pod napięciem" parę filmów o wydarzeniach w Krakowie, które miały tam miejsce w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jak wiadomo, doszło do bijatyki między kilkusetosobową grupą młodych ludzi a policją. "Teraz pokażemy państwu naprawdę szokujące zdjęcia nakręcone przez jednego ze studentów" - oznajmił w pewnym momencie prowadzący program. Z kontekstu wynikało, że szok dotyczyć ma zachowania funkcjonariuszy. Tymczasem na ekranie było widać, jak pewien wygolony jegomość podbiega kilkakrotnie do policjantów, coś do nich mówi i wykonuje ruchy, jakby chciał uderzać. Funkcjonariusze reagują dopiero po dłuższej chwili.
Jestem w tym wieku, że doskonale pamiętam wyczyny ZOMO - milicyjnego ramienia peerelowskiej władzy. To, co wtedy robili, jak o nich mówiono, "synowie Dzierżyńskiego", przekraczało wszelkie normy. Ale oni maltretowali ludzi nie za to, że po pijanemu, czy pod wpływem narkotyków dewastują pół miasta, lecz za to, że odważyli się mieć inne poglądy od oficjalnych i zgromadzili się w określonym miejscu i czasie.
Tych sytuacji w żaden sposób nie można porównywać. Dzisiejsza Polska to między innymi bandy młodzieńców terroryzujących mniejsze i większe miasta, rozróby na każdej większej imprezie, pociągi grozy, bijatyki na stadionach. Im więcej będzie takich programów, jak w TVN i publikacji z gatunku "gdzie by tu znaleźć dziurę w całym", tym mniej później trzeba oczekiwać czegokolwiek od policji.
Nie pójdę na mecz ze swoim synem, bo wiem, że policjant pięć razy się zastanowi, zanim ochroni nas przed bandytami. W pewnych sytuacjach policja musi mieć po prostu większe uprawnienia. Chyba, że bandyta jest ważniejszy niż mój siedmioletni chłopiec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
