Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Arciszewski: Postawiliśmy na nowoczesny sprzęt, komfort i dobrą opiekę

Redakcja
Dr Krzysztof Arciszewski wraz z żoną pod koniec lat 90. kupił kamienicę przy ul. Zamenhofa i po roku remontów i przebudów otworzył w tym miejscu szpital
Dr Krzysztof Arciszewski wraz z żoną pod koniec lat 90. kupił kamienicę przy ul. Zamenhofa i po roku remontów i przebudów otworzył w tym miejscu szpital
Poliklinika Arciszewscy ma już 10 lat. Wygraj atrakcyjne nagrody w konkursie Moje pierwsze zdjęcie.

Sześćdziesiąt tysięcy pacjentek, 8000 noworodków, siedem dwuosobowych pokoi dla pacjentek i dwa apartamenty (jednoosobowy pokój VIP oraz apartament rodzinny), dwie jednoosobowe sale porodowe wyposażone m.in. w: łóżka porodowe, koło porodowe, wannę do porodów w wodzie, kabiny prysznicowe z hydromasażami. Do tego dwa nowoczesne bloki operacyjne, cztery gabinety ginekologiczno-położnicze, z których każdy posiada własną pracownię ultrasonograficzną wyposażoną w najnowszej generacji aparaty USG. Poliklinika Arciszewscy to wyjątkowe miejsce, które powstało z myślą o kobietach.

- Pierwsze pomysły, by założyć poliklinikę, mieliśmy na początku lat 90. - mówi dr Krzysztof Arciszewski. - Wtedy likwidowano w Białymstoku żłobki i przedszkola i myślałem, że uda mi się pozyskać od miasta lokal na dobrych warunkach. Chciałem otworzyć szpital położniczo-ginekologiczny, z naciskiem na porody.

Wtedy się jednak nie udało, ale myśl o założeniu Polikliniki nie opuszczała dr. Arciszewskiego.

- Pracowałem wtedy w szpitalu przy Warszawskiej. Tam odbywało się 5 tys. porodów rocznie! - wspomina dr Krzysztof Arciszewski. - Pamiętam, że w ciągu doby przyjmowaliśmy nawet 30 porodów. A warunki dla rodzących naprawdę były mało komfortowe. Pacjentki leżały na korytarzach, siedziały na krzesłach, czekając aż się zwolni łóżko porodowe. Wydało mi się, że zrobienie dodatkowego, niedużego szpitala położniczego, ma uzasadnienie i ma sens. Ponieważ tych łóżek położniczych w Białymstoku nie było wystarczająco dużo - tłumaczy.

Do idei wrócił pod koniec lat 90. Miał upatrzoną kamienicę przy ul. Zamenhofa i czekał, aż będzie wystawiona do sprzedaży. W końcu udało się.

- Kupiliśmy tę kamienicę z żoną i po roku remontów i przebudów otworzyliśmy tutaj szpital - mówi dr Arciszewski.

Standard od początku był tu inny niż w szpitalach państwowych. - Postawiliśmy na nowoczesny sprzęt, postawiliśmy na sale dwuosobowe z łazienką, bardziej podobne do pokoi hotelowych niż do pokoi w szpitalach. Opieka też była inna. U nas standardem było, że jedna pielęgniarka jest maksymalnie na dwie pacjentki, czyli na jedną salę. Czyli było około dziesięciokrotnie więcej personelu na osobę niż wtedy w szpitalu.

W tym roku Poliklinika Arciszewscy obchodzi jubileusz 10-lecia. I z tej okazji przygotowała swoim pacjentkom - przyszłym mamom - prezenty. Można je wygrać w konkursie Moje Pierwsze Zdjęcie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny