Guy Ritchie nakręcił znakomitą komedię szpiegowską ocierającą się pastisz wczesnych Bondów. Inspirowany niewyświetlanym nigdy w Polsce serialem "The Man From U.N.C.L.E." film opowiada o wymuszonej przyjaźni i współpracy agenta KGB i CIA w walce z nazistowskimi producentami broni masowego rażenia. Wszystko podane w lekkim tonie, ze znakomitymi dialogami, jakby żywcem inspirowanymi postaciami z przygód agenta 007. Już otwierający film karkołomny pościg trabanta za wartburgiem i to modelem 311 parodiuje wyczyny Bonda z rzadkim poczuciem humoru. Z kolei scena pojedynku agentów w sklepie z damską konfekcją, bynajmniej nie na pięści czy pistolety z tłumikiem, ale w umiejętności doboru sukni pięknej młodej damie (w tej roli Alicia Vikander) po raz kolejny sprawia, że czuć tu bondowski sznyt. Będą też szpiegowskie gadżety i gagi znane z setek podobnych filmów, ale zagrane z niezwykłym wdziękiem przez Henry Cavila i Armie Hammera. Nie trzeba dodawać, ze obydwaj agenci są niezwykle przystojni, a i ujawniający się na kilka minut Hugh Grant w roli brytyjskiego agenta wypada nad wyraz przekonująco.
Stylowa muzyka, dbałość o szczegóły stroju, czy wystroju wnętrz (na przykład designerski telefon stolikowy) ucieszy oko widzów doceniających wzornictwo przemysłowe połowy lat 60. Przy okazji intryga jest całkiem zajmująca, i choć w połowie o kwadrans za długiego filmu, tempo siada, końcowe sekwencje wynagradzają widzom chwilową zniżkę formy reżysera. Tak czy inaczej - zabawa jest świetna, ale jeśli ktoś nie gustuje w dawnych Bondach, "Kryptonim U.N.C.L.E." może sobie darować.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
