Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika wypadków szkolnych

Urszula Dąbrowska Alicja Zielińska
W przeciągu ostatniego miesiąca na Podlasiu doszło do kilku głośnych kryminalnych wydarzeń. Zdarzyły się w szkole lub tuż pod nią. Interweniowała policja. Ile było "drobnych" aktów przemocy, które stały się cierpieniem jakiegoś dziecka? Tego się nie da oszacować. Ale nie łudźmy się - dużo.

Kręcimy pornola

4 kwietnia 2006 - gimnazjum z Sejnach nie należy do molochów. Do tej pory było w miarę spokojnie. Ale tego dnia chłopcy z II klasy "dla jaj" wspięli się na ściankę oddzielającą toalety w damskiej łazience i zaczęli fotografować załatwiające się koleżanki, potem kolegów. Wydało im się to strasznie zabawne. Zdjęcia obleciały pół szkoły. Chcieli je umieścić w Internecie, ale wcześniej nakryli ich nauczyciele. Dyrektor wezwała policję. Policja wszczęła postępowanie, ustala poszkodowanych. Rozmawiała też ze sprawcami.
- Tłumaczą się, że zrobili to dla żartu - mówi rzecznik sejneńskiej komendy Andrzej Gwiżlański.
Po zdarzeniu dyrektor gimnazjum Alina Ogórkis tłumaczyła: - To był jednostkowy wybryk. Przeprowadziliśmy już rozmowy, zarówno z uczniami jak i ich rodzicami. Mam nadzieję, że to wystarczy.
Chłopcy z Sejn nie wymyślili tego sami. W lutym 16-letni uczniowie III LO w Łomży nakręcili telefoniczną kamerą pornola w szkolnej toalecie. Poszedł w sieci. Jest o seksie oralnym. Twarz dziewczyny pokazano w zbliżeniu. Prokuratura prowadzi śledztwo przeciwko licealiście. Zarzuca mu upowszechnianie pornografii z udziałem małoletniej. Ciąg dalszy filmu?
- Uczennica zmieniła szkołę. Natomiast uczeń został skreślony z listy. Odwołał się do kuratora, na razie chodzi na lekcje - opowiada dziś Grażyna Chodynicka, dyrektor III LO w Łomży. - A młodzież? Cóż, jedni uznali to za skandal, inni za świetną zabawę. Obawiam się, że to nie jest wcale odmienne zachowanie, zaczyna się stawać normą. W jednej z podstawówek w takim filmie wystąpiła dziewięciolatka. Jedyne co możemy zrobić, to więcej uwagi poświęcić na rozmowy o inicjacji seksualnej, o tym czym jest miłość. Podstawą jest rodzina. Jeśli w domu nie ma zrozumienia, ciepła i miłości, to nauczyciele też niewiele zdziałają - komentuje dyrektor Chodynicka.

Krótki film o poniżaniu

Szkoła bez przemocy

"Kurier Poranny" prowadzi akcję społeczną "Szkoła bez przemocy". Celem akcji jest pokazanie, że są sposoby, aby agresji i przemocy w szkołach przeciwdziałać. Pokażemy, jak problem przemocy i agresji wygląda w szkołach naszego regionu. Będziemy promować szkoły, które radzą sobie ze zjawiskiem przemocy. Poradzimy jak poznać, czy dziecko jest ofiarą czy sprawcą przemocy.
Akcja prowadzona jest w 20. dziennikach regionalnych na terenie całej Polski.
Na opinie o naszej akcji i uwagi o przejawach przemocy w szkole czekamy pod tel.: 085 7489 545, 085 7489 543, e-mail: [email protected], [email protected]

Coraz więcej uczniów pada ofiarą tzw. cyber bullyingu, czyli zastraszania, szykanowania i oczerniania w Internecie. Koledzy zakładają forum, na którym drwią i ośmieszają innych. To nowe zjawisko wirtualnej fali.
Korytarz Zespołu Szkół Elektrycznych w Białymstoku. Grupka chłopców otoczyła Marka. Marek ucieka oczyma przed wymierzoną w niego telefoniczną kamerą. Zza kadru słychać rozkazy: " No szczekaj, dawaj, szczekaj. - Małpę zrób! Mały, no rób!" Ktoś rąbnął Marka w głowę. Słychać śmiech. Chłopiec wydaje kilka odgłosów. Uśmiecha się, próbuje nadrabiać miną.
Premiera kilkunastosekundowego filmu miała miejsce pod koniec marca w Internecie. Przez kilka dni cieszył się sporym zainteresowaniem. Kiedy obejrzał go dyrektor szkoły natychmiast się tym zajął. Jeszcze tego samego dnia Marek wyznał: - To był głupi żart. Nikt się nade mną nie znęcał. Koledzy mnie namówili, ale nie uprzedzili, że puszczą film w sieci.
Dla dyrekcji jest po sprawie - to żadna fala.
- Taki filmy to nic innego jak złośliwa plotka. Ale ma wyjątkowo dotkliwy charakter, ponieważ autorzy nie ujawniają się, a jej zasięg jest znacznie większy - mówi psycholog Tomasz Korytko ze Specjalistycznej Poradni Pedagogiczno-Psychologicznej w Białymstoku. Jego zdaniem, dzieci powinny zgłaszać rodzicom i policji, że stały się ofiarami wirtualnego terroru, bo może to prowadzić do poważnych zaburzeń i lęków. Tymczasem co najmniej połowa rodziców nie jest świadoma zagrożenia. Co gorsza sprawę bagatelizuje też wielu nauczycieli.
- Moja córka stała się internetową ofiarą. Dziewczyny z klasy wchodziły na jej blogg, wyzywały ją i straszyły - mówi Marta Świder z Zielonych Wzgórz, mama gimnazjalistki. - Przyszła raz zapłakana i o wszystkim opowiedziała. Kiedy zgłosiłam sprawę dyrektorce szkoły i wychowawcy, najbardziej zależało im na jej zatuszowaniu.

Wołali za mną: "kapuś"

6 kwietnia 2006 - koledzy pobili licealistę Krzysztofa S. z Przerośli. Ojciec skatowanego chłopca powiadomił policję.
- Szukali zaczepki od dłuższego czasu. Zaczęło się od tego, że wyrzucili mi kurtkę do kosza, powiedziałem dyrektorowi i już nie miałem życia - opowiada chłopak. - Wołali za mną: "kapuś", dokuczali. Wreszcie napadli, obok przystanku. Przestraszyłem się, bardzo mocno mnie pobili. Kierowca autobusu jak mnie zobaczył, zadzwonił na policję. Nie wiem, co było dalej.
Krzysztofa napadł kolega z klasy i dwóch uczniów gimnazjum. Sprawa będzie miała sądowy finał. - Przemoc w szkole jest i była - uważa Krzysztof. - Nauczyciele wiedzą tylko o głośnych sprawach, o tych drobnych się nie mówi. Zresztą, wolą chyba nie wiedzieć. Wcześniej, miałem podbite oko, przez tych samych chłopaków. Mocno było widać, ale żaden z nauczycieli nie zapytał co się stało.
- Dziwi mnie to, że rodzice często pozwalają dziecku nosić nóż przy sobie, trzymać bejsbol za łóżkiem - mówi Jacek Dobrzyński, rzecznik podlaskiej policji. - W ten sposób przyzwalają na użycie przemocy przeciwko komuś. Zatrzymałem raz 12-letniego chłopaka. Przyznał się, że był na zadymie. Niósł solidny łańcuch. Zaprowadziłem go do matki i pytam, skąd on ma taki sprzęt, a matka odpowiada: "ojciec mu z pracy przyniósł, bo mój syn jest skinem i punki ich napadają, to musi się bronić". Załamała mnie.
Kiedy na komendę trafiają najwięksi chojracy w oka mgnieniu, bez wsparcia grupy, zamieniają się w aniołki.
- Często płaczą, proszą żeby nie wzywać nikogo z domu. Rodzice najczęściej nie dowierzają, że ich dzieci dopuściły się przestępstwa. Powtarzają: "Oni są dobrzy, tylko wpadli w złe towarzystwo, wrobili ich". Albo wpadają w drugą skrajność. Rzucają się na swoje dziecko i policjanci muszą tatusia odciągać.

Policyjna statystyka szkolna

Policyjna statystyka szkolna

Rok 2005

Szkoły podstawowe i gimnazja: 97 kradzieży, 51 kradzieży z włamaniem (najczęściej do szkolnych pracowni), 30 pobić i bójek, 28 wymuszeń rozbójniczych

Szkoły średnie: 75 kradzieży, 17 kradzieży z włamaniem, 13 przypadków związanych za narkotykami (najczęściej z posiadaniem)

pierwszy kwartał 2006

Szkoły podstawowe i gimnazja: 28 pobić i bójek, 18 kradzieży, 13 rozbojów z wymuszeniem

Szkoły średnie: 12 kradzieży, 3 przypadki posiadania narkotyków

Robią mi rewizję
Tydzień w internacie OHP w Wasilkowie zaczyna się od tego, że wpada banda chłopaków do pokojów młodszych uczniów i każe wydać sobie pieniądze albo papierosy.
- Jeżeli mówię, że nie mam, to robią mi rewizję i zabierają, co im się spodoba. Jak nic nie znajdą, to każą iść na górę do dziewczyn i skołować, na przykład telefon - opowiada Tomek. - I idę. Zabieram. Jak nie przyniosę, to szarpią, biją i na drugi raz ma być. To ciągle ta sama banda, dziesięciu starszych chłopców. Namawiają niektórych do picia, do marihuany. Wychowawcy nie reagują. Czasami zawieszą kogoś na dwa tygodnie, ale nigdy prowodyrów.
Obiekt jest monitorowany, ale do wymuszeń dochodzi w pokojach. Pod koniec roku chłopak pobity przez współmieszkańców internatu trafił do szpitala. Policja skierowała już akt oskarżenia do sądu. Do kolejnego pobicia doszło w marcu.
Wychowawcy twierdzą, że młodzież nie informuje o wypadkach. Beata Bartumił, kierownik internatu, tłumaczy, że zmienili system zapłaty za pracę na warsztatach, wydają tylko drobne sumy. Uczniowie mogą u wychowawców przechowywać telefony.
Po artykule w "Porannym" w OHP zebrała się rada pedagogiczna.
- Odnieśliśmy się do waszej publikacji - mówi Zofia Polikarp, komendant OHP. - Te naganne zachowania nie są u nas normą. Ale oczywiście zastanawiamy się teraz, jak temu zaradzić. Mamy sporo pomysłów. Ale na ich realizację potrzebujemy czasu.

Dobrze, że jej ukradł

- Wiosna, w szkołach coraz więcej kradzieży - alarmuje podlaska policja. - Niech dzieci nie noszą drogich przedmiotów do szkoły, szczególnie cennych komórek, markowych butów, kurtek itd.
Anna Móżdżyńska, wicedyrektor XII LO w Białymstoku: - Prosimy, żeby uczniowie nie przynosili telefonów, ale mają je prawie wszyscy. Miesiąc temu w naszej szkole ukradziono komórki dwóm uczniom.
- Z naszych statystyk wynika, że do kradzieży i bójek dochodzi najczęściej w dużych szkołach - mówi nadinspektor Dobrzyński. - Nauczyciele nie znają uczniów, nie wiedzą, czy przychodzi ktoś z zewnątrz.
Jarek jest biednym chłopcem z Młynowej. Szkolne obiady dostaje za darmo. Wie, kto zabrał bogatej Kaśce nowy piórnik z Didlem ( to najmodniejsza teraz marka wśród uczniów podstawówek), ale nie powie.
- Dobrze, że jej zabrał. Kaśka tylko chwali się, że ma co zechce - uważa Jarek. Sam jeszcze nic nie ukradł, ale już nie widzi w tym nic złego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny