Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kleszczele: Złote gody

Krystyna Kościewicz
14 par z gminy Kleszczele zostało odznaczonych medalem „za długoletnie pożycie małżeńskie”
14 par z gminy Kleszczele zostało odznaczonych medalem „za długoletnie pożycie małżeńskie” Krystyna Kościewicz
Pół wieku temu, w 1963 r., ślub wzięło 80 par z gminy Kleszczele. Niedawno medale "za długoletnie pożycie małżeńskie", nadawane przez prezydenta RP, otrzymało z rąk burmistrz miasta Kleszczele, Ireny Niegierewicz, tylko 14 par.

Czy bym się rozwiódł? No, chyba bym zgłupiał - stwierdza Kazimierz Ostrowski, jeden z odznaczonych. - Wziąłem żonę po to, żeby żyć i szanować.

Kazimierz i Wanda Ostrowscy, gdy się pobierali, mieli po 23 lata. Ona z Sak, on z Radomia, poznali się w Warszawie. Mieszkają w Sakach koło Kleszczel.

- Gdy się ożeniłem się, to kupiłem kawałek działki, domek drewniany i zamieszkałem w Sakach, bo moja mama bardzo nie lubiła mojej żony - wspomina pan Kazimierz. - Coś się nie podobało. Może mowa? Matka była zazdrosna, nerwowa. Mieszkałem rok z matką i pomyślałem, że trzeba gdzieś ruszać. Przyjechałem tutaj. Kiedyś to była dziura. Teraz jest inaczej, zmieniło się. Nie umiałem rozmawiać po swojemu, było bardzo trudno. Ale powoli nauczyłem się mówić. Różnie bywało. Ciężko, bo na gospodarce się pracowało. Trzeba było podoić, podawać, dopiero później iść do pracy.

- Ja tam jeszcze nie byłem, ale prawdopodobnie św. Piotr dzieli, kto ma iść do nieba, a kto do piekła - opowiada Jan Szabliński z Kleszczel. - No i idzie taki facet, a św. Piotr pyta: pokutę odbyłeś? Jak najbardziej, z jedną kobietą przeżyłem całe życie. Drugi za nim idzie, od razu do nieba. Pokutę odbyłeś? Tak, z trzema kobietami żyłem. Nie, wariatów nam nie trzeba. I tak trzymam.

Jak wytrzymać z jedną kobietą 50 lat? Jak zdzierżyć jednego faceta przez pół wieku? Co trzeba mieć? Cierpliwość? Szczęście? A może to praca dla męża i żony?

- Trzeba cierpliwości i być troszkę głuchym, troszkę ślepym, nie zwracać uwagi, iść prosto - zdradza tajniki udanego małżeństwa Ariadna Młodzianowska z Kleszczel. - On coś tam powie, nie brać do serca, a robić swoje. Bo jak bierzesz wszystko serio, to nie wychodzi, zaraz się obrażasz, kłócisz się, a tak usłyszę i dalej swoje.

- Jest różnie, i źle, i dobrze, ale więcej tego dobrego. Dowodem jest to, że dzisiaj tu się spotykamy - tłumaczy Mikołaj Młodzianowski. - Razem pracowaliśmy w gminie - żona w rolnictwie, ja w budownictwie. I byłem kierownikiem urzędu stanu cywilnego, śluby dawałem, myślę, że szczęśliwe. Jaka recepta, żeby wytrzymać 50 lat? Kłócić się, to dla zdrowia. Bo nie ma małżeństwa, które by się nie kłóciło. Dzisiaj to nie pasuje, jutro tamto nie pasuje. A to przesoliłaś, a to nie dosoliłaś. Albo za długo na zebraniu byłaś. Albo odwrotnie, ty byłeś, a ja czekałam na ciebie. Jak wybrnąć z kłótni? Pomalutku. Trzeba przepraszać. Obowiązkowo.

- Pokłócić się i szybko się pogodzić. Bo bez kłótni nie ma życia - dodaje Nina Jawdosiuk.

- Bardzo prosto wytrzymać z jedną kobietą. Ja się poddaję, słucham, co ona mówi i wszystko gra. A jak tylko na upór, to kosa trafi na kamień - stwierdza Mikołaj Jawdosiuk. - Co radziłby młodym, żeby dobrze żyli ze sobą? Jedna strona musi być poddana, a druga do kierowania. Wtedy będzie dobrze. A jak jedna na swoim i druga na swoim, to życia nie będzie. Jedna strona musi być spokojniejsza, na zasadzie "a mów, co chcesz i rób co chcesz", to będzie dobrze.

- Jak wytrzymać z jedną kobietą pół wieku? - zastanawia się Włodzimierz Roszczenko z Dasz. - Trzeba pilnować. Ja ją, a ona mnie. Wtedy będzie dobrze. Całe życie się pilnujemy. Gdyby jeszcze raz wróciły czasy sprzed 50 lat, wybrałbym znowu Ninę. Na pewno byłaby ta.

Maria i Aleksander Gajewscy niemal całe życie pracowali w GS Kleszczele. On był kierowcą, ona barmanką w restauracji "Popularna" (dziś znajduje się tu "Karczma u Walentego" - przyp. red.). Tam się poznali, pokochali. - Trzeba kobietę szanować, kochać - wymienia Aleksander Gajewski. - Czy kocham? Pewnie! Ja ją kocham i będę dalej kochał.

Zdzisław Korowicki, dzięki miłości do kleszczelanki, związał się z rodzinnymi Kleszczelami.
- Jestem urodzony w Kleszczelach, ale tylko miesiąc chodziłem tu do szkoły, potem wyjechaliśmy do wrocławskiego - opowiada Zdzisław Korowicki. - Znalazłem kleszczelankę, żeby tu wrócić, a poznaliśmy się tak daleko. Teraz mam 75, żona - 80 lat. Dobrze wybrałem.

- Jesteśmy bardzo, bardzo zżyci ze sobą, bo bardzo się kochamy - dodaje Irena Korowicka. - Ale przecież różnie bywało. Był okres trudny, może dlatego, że byliśmy biedni. Nie było za co w miarę dostatnio żyć i ciągle pojawiały się jakieś problemy. Ale wszystko się udało, z pomocą bożą, bo ja jestem prawosławna, a mąż katolik i razem żyjemy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny