[galeria_glowna]
Zdaniem śledczych, oskarżony Andrzej M. nieprawidłowo obliczył nośność ściany południowej budynku. Przyjął zawyżoną wytrzymałość muru na ściskanie.
Przypomnijmy. Katastrofa budowlana wydarzyła się 11 marca 2008 roku. Około godziny 7.30 w tamtym rejonie pracowało kilkunastu robotników. Trwały prace wykończeniowe.
Nikt nie dostrzegł symptomów zbliżającej się katastrofy. Nagle zawaliła się jedna ze ścian. Był to fragment o długości 15 m i wysokości sięgającej trzech kondygnacji.
Pracownicy zaczęli sami odrzucać gruz w poszukiwaniu zasypanych kolegów. Na miejsce przyjechała straż pożarna i policja. Strażacy wydobyli jednego z mężczyzn. Z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala.
W gruzach odnaleziono zwłoki drugiego mężczyzny. Nie miał żadnych szans na przeżycie.
W trwającym dwa lata śledztwie, prokuratura zasięgnęła opinii biegłych z zakresu budownictwa z Politechniki Krakowskiej. Orzekli, że zawinił konstruktor projektu.
Mało tego. Z ich opinii wynika, że ten fragment ściany południowej Alfy i tak by się zawalił, tylko później, przy większym obciążeniu budynku.
Andrzej M. nie przyznał się do winy. Jego zdaniem do katastrofy doprowadziły błędy wykonawcze.
- Oskarżonemu grozi osiem lat pozbawienia wolności - mówi Adam Kozub, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.
Sprawą gdańszczanina zajmie się białostocki sąd okręgowy.
Galerię zdjęć z katastrofy znajdziesz w linku z lewej strony artykułu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?