Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamila Bysińska pisała pamiętnik w Iranie

Adam Czesław Dobroński [email protected]
kartka z pamiętnika Kamili
kartka z pamiętnika Kamili
Możecie Państwo potraktować ten tekst jako ogórki historyczno-dziennikarskie. Dla mnie jest to urokliwy przykład literatury dziewczęcej, w dodatku powstałej w niezwykłych okolicznościach, bo w dalekim Iranie podczas wojny.

Czy autorki były z naszych stron? Nie wiem, nie udało mi się odtworzyć ich biografii. Czy Kamila Bysińska z kl. VI B przeżyła wojnę? Też nie wiem. Natomiast Zofia Wojtczuk wróciła do Anglii, wyszła za mąż, utrzymywała kontakty ze środowiskiem dziewcząt, które w latach 1939-1941 zostały wywiezione do Rosji, przeżyły dramatyczne lata na obcej ziemi i trafiły do szkół polskich w Isfahanie (Iran). Tam dojrzewały marząc o wolnej ojczyźnie, domu rodzinnym, osobach bliskich a nieobecnych.

Większość autorek zapisów i rysunków podpisała się tylko imieniem. Ich teksty znajdują się w londyńskim Instytucie Polskim i Muzeum gen. Sikorskiego.

Śmierć Jadzi

Kamila nie wiadomo dlaczego przerwała pisanie pamiętnika na stronie 75 zeszytu w linię. Wcześniej ponumerowała strony do 83 i dodała ten oto wpis:

"Bysińska Jadwiga. Rok 1943 nie zaginie mi w pamięci, tak jak i inne, poprzednie lata, a szczególnie 28 maj, godzina 16.15 (kiedy) zakończyła życie kochana siostrzyczka. Została starta z historii ludności tego świata, a została przyłączona do świata tam daleko w niebie.
Dzisiaj 29 V 43 o godzinie 14.30 odbędzie się pogrzeb. Zostanie biedaczka w pustyni perskiej. Doktorzy o 12. robili sekcję, bo choroba nie była znana. Dzisiaj umarło już dwoje.
Jadzia moja jutro już będzie leżeć w ciemnym grobie i kurs szoferski, i 3-y klasy gm {gimnazjum] na nic. Kto mi teraz pomoże w lekcjach?

Cały tydzień kochanie moje leżało nieprzytomne, a przed śmiercią prosiła mateńkę i bez pożegnania umarła. Jak mogliśmy, ubraliśmy ją, szkoła też była na pogrzebie. W kamiennej skale będzie leżała.

Bysińska Jadwiga, ur. 16 VII 1925 w ??? (nie mogłem odczytać nazwy miejscowości lub rejonu) umarła 28 V 1943 w Ahwazie, Persja.

Wiersze i wierszyki

Kamila Bysińska swój tekst przeplatała wierszami. Były wśród nich utwory wieszczów polskich (przede wszystkim Adama Mickiewicza), znanych autorów. Były jednak i powstałe już w Rosji lub w Persji (Iranie), na przykład "Chrystus na Sybirze". Pewnie śmierć siostry sprawiła, że ostatni wiersz nosi tytuł "Dwie dusze":

W pamiętniczkach gimnazjalistek z Isfahanu najwięcej jest wierszyków wpisywanych przez koleżanki:

Nie jest sztuką być wesołą
Kiedy szczęście zewsząd błyska,
Ale stać z pogodnym czołem
Kiedy ból za serce ściska

Dłuższe wpisy przypominały o polskości, konieczności zachowania dumy narodowej i nadziei na powrót. W założeniu miały być radosne i dowcipne. Czytane po latach świadczą o bagażu przeżyć wygnanek.

Dudek

Jest to relacja (a może opowiadanie?) zapisane przez Zosię Wojtczuk (Rohozińską).
W Bombonierce - zakładzie dla najmłodszych dzieci, był czteroletni chłopczyk. Na imię miał Dudek, lecz nikt nie znał jego nazwiska. Pytany: Jak się nazywasz, czy masz matkę lub ojca?, odpowiedział spuściwszy główkę: nazywam się Dudek, mamusia umarła, a tatuś nie wiem gdzie jest.

Biedny chłopczyna na wspomnienie rodziców nieraz gorzko płakał. Lecz gdy mali koledzy i koleżanki otoczyli go kołem, prędko ocierał łzy i wraz z nimi biegał w głąb ogrodów, zapominając o smutnych wspomnieniach. Dzieci w ogrodzie śpiewały, bawiły się w kotka i myszkę, budowały z piasku domki; cały dzień schodził im na beztroskiej zabawie.

Teraz wiedział, że matką jego i wszystkich dzieci jest ta dobra pani, która bawi się z nimi, śpiewa i na krok nie odstępuje. Czasem, gdy on jest sam, lub któreś z dzieci zapłacze, Kochana Mateczka (bo tak ją nazywali) bierze na kolana, pieści, całuje, aż maleństwo uśnie na jej ręku, lub uspokojone pieszczotami w dalszym ciągu bawi się z przyjaciółmi.

Spotkanie

Aż pewnego dnia do Isfahanu przyjechali polscy żołnierze, którzy przywieźli dzieci z Teheranu. Między nimi był żołnierz, który gorączkowo wypytywał o swego syna imieniem Dudek. Okazało się, że taki chłopczyk jest w dziesiątym zakładzie, czyli Bombonierce (…) Biedny żołnierz na myśl, że nareszcie zobaczy syna, nie mógł się doczekać końca drogi.
Nareszcie samochód zatrzymał się przed bramą zakładu. Wysiedliśmy. Za chwilę byliśmy na werandzie małego pałacyku. Niektóre dzieci bawiły się, inne jadły obiad. Lecz Dudka nie było między dziećmi.

Ojciec z niecierpliwością pytał o niego. Ja zauważyłam chłopca w przyległej sali, pobiegłam, wzięłam za rękę, mówiąc: - Tatuś przyjechał. Chłopczyna nawet nie zrozumiał, co powiedziałam, bo już był w objęciach ojca. A szczęśliwy ojciec na widok jedynaka płakał ze szczęścia w głos. Długo nie mógł się uspokoić biedak, tulił syna do piersi, ściskał, całował, pieścił. I już do końca pobytu w Isfahanie nie odstępował go na krok. Spał z Dudkiem na jednym łóżku, bawił się z nim, rozmawiał, kupował mu słodycze i zabawki.

Po odjeździe ojca mały Dudek nie płakał, przeważnie miał na buzi uśmiech promienny. Gdy wieczorem pani wychowawczyni pochyliła się nad jego łóżeczkiem, szepnął jej do ucha: - Ja już mam swojego tatusia".

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny