Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czyje te sople?

(aga, km)
Administratorzy budynków w centrum nie zadbali o usunięcie sopli lodu zwisających z dachów i i hałd śniegu z chodników. Najbardziej niebezpieczne było przechodzenie obok budynku Uniwersytetu w Białymstoku przy ulicy Liniarskiego. Do wieczora nad wejściem wisiały ponad metrowe sople. Jak twierdzą władze uczelni, nie można było usunąć ich wcześniej, bo... administratorka budynku była chora.

Czyje te sople?

Wczoraj ponad godzinę na białostockiej uczelni ustalano, kto odpowiada za sople na budynku. Dziekani odsyłali do rektorów, rektorzy do administratorów. Po wykonaniu kilkunastu telefonów okazało się, że administratorka budynku przy ulicy Liniarskiego jest na zwolnieniu.
- Sprawa jest już załatwiona. Do końca dnia sople znikną - zapewnił jeden z pracowników administracji UwB przy ul. Skłodowskiej, który nie zgodził się, abyśmy podali jego nazwisko. - Nie trzeba będzie wynajmować żadnej ekipy. Sople usuną wyznaczeni do tego pracownicy. Mimo tych zapewnień wczoraj wieczorem sople nadal wisiały, choć trzeba przyznać, że część chodnika została ogrodzona biało-czerwonymi taśmami ostrzegającymi o niebezpieczeństwie.

Winna dziura w budżecie

Prezesi administracji i spółdzielni zgodnym chórem twierdzą, że na należyte oczyszczenie chodników i dachów nie mają pieniędzy. Tymczasem liczba złamań i zwichnięć wśród pieszych wciąż wzrasta.
Wczoraj przeszliśmy się po kilku białostockich ulicach. Nieodśnieżone chodniki na Liniarskiego i Rynku Kościuszki należą do administracji "Domred". Prezes administracji, Elżbieta Puciłowska, twierdzi, że nie jest w stanie od razu oczyścić wszystkich podległych jej chodników.
- Ze względu na brak dodatkowych pieniędzy jesteśmy zmuszeni w pierwszej kolejności odśnieżać te odcinki, gdzie ruch jest utrudniony - powiedziała "Porannemu" prezes Puciłowska. - Mamy wiele telefonów z prośbą o oczyszczenie dróg dojazdowych. Staramy się odśnieżać sukcesywnie chociaż po parę metrów dziennie.
Według Elżbiety Puciłowskiej administracja nie dostaje żadnych dodatkowych pieniędzy na walkę z zalegającym śniegiem. Wynajęcie pługu kosztuje 150 złotych za godzinę. - Aby zbić z dachów sople trzeba wynająć podnośnik, za który należy zapłacić 45 złotych za godzinę - twierdzi Puciłowska. - Dodatkowo płaci się jeszcze ludziom, którzy ten podnośnik obsługują.
Jeżeli budynek jest wysoki, administracja musi wynająć podnośnik z Zakładu Energetycznego, co kosztuje prawie dwa razy więcej, bo aż 80 złotych za godzinę.

Bo karetka nie przejedzie

W ciągu ostatnich dni białostocka Straż Miejska wystawiła kilkanaście mandatów za nieodśnieżone chodniki. Znacznie więcej było upomnień. Kilkadziesiąt faksów ze wskazaniem miejsc w centrum, gdzie jest najdramatyczniej, strażnicy miejscy wysłali do Zarządu Dróg.
- Niestety, nie możemy mandatów i upomnień wystawić wszystkim - twierdzi Stefan Sochański, komendant Straży Miejskiej w Białymstoku. - Jeżeli chodnik przylega do prywatnej posesji, odpowiada za niego jej właściciel. Jeżeli jednak jest odgrodzony pasem zieleni, posprzątanie i odśnieżenie należy do Zarządu Dróg Miejskich.
- Najgorzej jest tam, gdzie za chodnik odpowiada administracja i spółdzielnia. Wszyscy mówią, że nie mają pieniędzy i nie pomaga nasze tłumaczenie, że w razie potrzeby karetka nie przejedzie - mówi Sochański.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny