Ratuje życie
Kardioangiograf - bo właśnie o nim mowa - tylko w tym roku uratował życie ponad trzystu zawałowcom. Pacjenci z całego województwa trafiają tu przywożeni erkami lub helikopterem medycznym.
- Nie ma dnia, żeby nie trafił do nas chociaż jeden pacjent z zawałem. Najpierw wykonujemy mu koronarografię. To badanie, dzięki któremu widzimy, gdzie pacjent ma zwężone naczynia. Następnie je udrożniamy. Pacjenta nie trzeba usypiać. Wystarczy miejscowe znieczulenie - mówi Sławomir Dobrzycki, kierownik Zakładu Kardiologii Inwazyjnej w białostockim Publicznym Szpitalu Klinicznym. Dodaje, że to najskuteczniejsza metoda walki z zawałem.
- Białystok jest drugim ośrodkiem po Zabrzu, który rozpoczął wykonywanie tych zabiegów na szeroką skalę. Dzięki współpracy z systemem ratownictwa medycznego każdy mieszkaniec Podlasia, który dostanie zawału, ma równy dostęp do specjalistycznej pomocy - dodaje profesor Andrzej Dąbrowski, prorektor ds. klinicznych Akademii Medycznej w Białymstoku.
Ratuje serce
Ale osoby z zawałem to tylko połowa pacjentów, którzy trafiają na badania koronarograficzne. Takie badanie trzeba wykonać prawie wszystkim osobom, które czekają na operację serca. Przechodzą je także wszyscy pacjenci z chorobami kardiologicznymi, których życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Niestety, w takim przypadku na badanie trzeba czekać nawet rok. Według Sławomira Dobrzyckiego dzięki nowemu aparatowi kolejki zmniejszą się maksymalnie do trzech miesięcy.
- Wówczas i nasza klinika, i kardiochirurgia będzie mogła wykonywać więcej zabiegów. A to oznacza przede wszystkim, że więcej pacjentów trafi na specjalistyczne leczenie, ale także, że szpital dostanie więcej pieniędzy - przewiduje Sławomir Dobrzycki.
Skąd pieniądze?
Aparat do badań serca kosztuje ponad cztery miliony złotych.
- Akademii nie stać na taką inwestycję. Ledwo wiążemy koniec z końcem - mówi profesor Dąbrowski. Dodaje, że starania o nowy aparat trwały od kilku lat.
- Niedawno w te starania zaangażowali się politycy i samorządowcy. Każdy pukał do innych drzwi w Warszawie i w końcu się udało - wyjaśnia prorektor. Kto pomógł? - Zwłaszcza Mirosław Hanusz z Unii Pracy i Krzysztof Bil Jaruzelski z SLD. To właśnie im zawdzięczamy najwięcej - podkreśla Sławomir Dobrzycki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?