Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia - Legia: Wszystkie okoliczności sprzyjają niespodziance

Wojciech Konończuk
W październiku napastnik Jagiellonii Kamil Grosicki robił z obrońcami Legii co chciał i dzięki jego trafieniom żółto-czerwoni wygrali 2:0. Oby w poniedziałek Grosik był równie skuteczny.
W październiku napastnik Jagiellonii Kamil Grosicki robił z obrońcami Legii co chciał i dzięki jego trafieniom żółto-czerwoni wygrali 2:0. Oby w poniedziałek Grosik był równie skuteczny. Fot. Anatol Chomicz
Jeśli spotyka się drużyna walczącą o mistrzostwo Polski z zespołem broniącym się przed spadkiem, łatwo wytypować faworyta. Ale w przypadku starcia Legii Warszawa z Jagiellonią Białystok nie jest to takie proste.

Żółto-czerwoni grają ostatnio bardzo dobrze i są groźni dla najlepszych. Stołeczną ekipę, która nie jest w najwyższej dyspozycji, czeka w poniedziałek ciężka przeprawa, a białostoczanie mogą śmiało liczyć na zdobycz punktową w stolicy.

Na niekorzyść legionistów przemawia nie tylko dobra forma jagiellończyków, ale także to, że warszawianie tylko teoretycznie będą gospodarzami poniedziałkowej potyczki.

Na prośbę wojewody mazowieckiego spotkanie przeniesione zostało ze stadionu przy ul. Łazienkowskiej na obiekt Polonii przy ul. Konwiktorskiej i będzie rozegrane bez udziału publiczności. W sąsiadującej z boiskiem Legii hali Torwaru są bowiem wystawione trumny z ciałami ofiar katastrofy samolotowej pod Smoleńskiem i rozgrywanie obok meczu piłkarskiego byłoby co najmniej nietaktowne.

Zmiana miejsca przeprowadzenia spotkania bardziej uderza w Legię niż w Jagę, bo stołeczny zespół traci nie tylko wpływy z biletów i doping własnych kibiców, ale i będzie zmuszony grać na słabo znanej sobie murawie.

Trener nie chciał grać

Żółto-czerwoni nie są jednak zachwyceni takim obrotem wypadków.

- Płyta przy Konwiktorskiej jest w strasznym stanie, co pokazał przebieg i kuriozalna bramka z meczu Polonii z Wisłą Kraków. Na pewno ucierpi na tym widowisko. Poza tym w piłkę gra się dla kibiców i występowanie przy zamkniętych trybunach nie sprawia radości - mówi napastnik Jagiellonii Remigiusz Jezierski. - Ale sytuacja jest nadzwyczajna i nic na to nie poradzimy. Musimy po prostu robić swoje - dodaje.

Bardziej radykalny w ocenie zmiany był na początku trener Michał Probierz.

- Nie będziemy grać na Polonii. Po prostu do meczu nie dojdzie - mówił wczoraj zdenerwowany po ogłoszeniu decyzji.

Z czasem szkoleniowiec ochłonął jednak i po popołudniowym treningu wyjechał wraz z drużyną do stolicy.

Jednak bez Burego

Przerwa w rozgrywkach pozwoliła jagiellończykom wyleczyć kilka kontuzji. Do gry nie jest gotów jedynie Marcin Burkhardt. Były legionista doznał urazu nosa podczas meczu przeciwko Cracovii Kraków, ale przyczyną jego nieobecności jest uraz mięśnia czworogłowego uda. Szkoda, bo Bury był w dobrej dyspozycji i stawał się ważną postacią środkowej linii. Do pełni zdrowia powrócił za to uskarżający się na bóle brzucha marokański obrońca El Mehdi.

Mimo braku Burego skład Jagi i tak prezentuje się okazale i w niczym nie wydaje się ustępować Legii. Szczególnie linia pomocy z Jarosławem Lato, Rafałem Grzybem oraz Brazyliczykami Hermesem i Bruno jest mocna i chyba lepsza od nękanej problemami środkowej formacji warszawskiej ekipy.

- Legii nie można lekceważyć nigdy. I nie zrobimy tego błędu. Ale do Warszawy jedziemy po to, by zdobyć komplet punktów - zapowiada Hermes.

Jagiellończycy będą także mieli tę przewagę, że po kilku wygranych z rzędu odskoczyli od strefy spadkowej i ewentualna porażka nie będzie tragedią. W przypadku warszawskiego zespołu strata punktów będzie oznaczała koniec marzeń o mistrzostwie Polski. I tak po porażce 0:1 w Poznaniu z Lechem legioniści tracą do Wisły Kraków osiem, a do Kolejorza siedem punktów. Kolejne wpadki mogą ich kosztować nawet miejsce premiowane udziałem w eliminacjach Ligi Europejskiej.

- Zdajemy sobie z tego wszystkiego sprawę i chociaż doceniamy klasę Jagiellonii, musimy wygrać. Mimo wszystkich okoliczności jesteśmy gospodarzem i zwycięstwo jest nam bardzo potrzebne - tłumaczy opiekun stołecznej ekipy Stefan Białas.

Wydarzenia ostatnich dni bardzie dotknęły Warszawę i jej mieszkańców, a więc także piłkarzy. To do stolicy przewożone były ciała zmarłych w katastrofie pod Smoleńskiem i atmosferę tragedii dało się odczuć bardziej niż gdzie indziej.

- Oczywiście, że nie pozostało to bez wpływu na mnie i na zespół. Jesteśmy przecież mieszkańcami tego miasta i tego kraju. Ale do postawy zawodników na treningach nie mam żadnych zastrzeżeń. Przeciwnie, byli bardzo skupieni na tym co robią - dodaje Białas.

Legia ma problem

Trener, który w 2008 roku przez kilka dni był opiekunem jagiellończyków, ale nie dane mu było poprowadzić żółto-czerwonych w żadnym spotkaniu, bo zastąpił go Probierz, nie ma żalu do białostoczan. Przeciwnie, chwali postawę najbliższych rywali.

- Nie ma co mówić o tym co było. Jagiellonia prezentuje się aktualnie naprawdę dobrze i wiemy, jak ciężkie zadanie nas czeka. Długo jej bolączką była gra na wyjazdach. Ale ostatnio i to się zmieniło. Nasi przeciwnicy wygrali we Wrocławiu ze Śląskiem, w Krakowie z Cracovią i w Pucharze Polski z Lechią w Gdańsku. To już zupełnie inny zespół niż chociażby w rundzie jesiennej - wylicza warszawski trener.
Białas ma spory problem w linii środkowej. Ariel Borysiuk musi pauzować za żółte kartki, a Piotr Giza jest kontuzjowany. Mało prawdopodobny jest także występ Macieja Rybusa.

- Maciek dopiero przeszedł uraz ścięgna Achillesa i chociaż wznowił zajęcia nie jest jeszcze przygotowany do gry przez cały mecz - informuje szkoleniowiec Legii. - Ale nie ma co załamywać rąk. Bartłomiej Grzelak jest w niezłej formie, mieliśmy trochę czasu na wspólną pracę i jestem dobrej myśli - dodaje Białas.

- Legia to nie tylko Jan Mucha, najlepszy obecnie bramkarz polskiej ligi. Mimo kilku kontuzji w każdej formacji nasi przeciwnicy mają klasowych zawodników. I doskonale o tym wiemy - zaznacza Hermes.

Pamiętają o jesieni

Legioniści mają dodatkową motywację, by pokonać jagiellończyków. Dwie ubiegłoroczne wyprawy do Białegostoku zakończyły się porażkami warszawskiej ekipy. W marcu żółto-czerwoni wygrali 2:1, a w październiku 2:0.

- Pamiętamy o tym. Co prawda do czwartku przygotowaliśmy się do starcia z Piastem Gliwice, bo dopiero w tym dniu znów zmieniono terminarz, ale piłkarze myślą o Jagiellonii. Wiedzą, że jesienią stracili z nią punkty i pragną rewanżu - kończy Białas.

Mecz rozpocznie się w poniedziałek 19 kwietnia o godz. 20 i będzie transmitowany przez stację Canal+. Potyczkę poprowadzi sędzia Dawid Piasecki ze Słupska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny