Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Internat Szkoły Policealnej nr 2: Studentki musiały się wyprowadzić

Tomasz Mikulicz [email protected] tel. 85 748 95 54
Kierownictwo internatu kazało wyprowadzi się z pokoi 34 studentkom w środku roku akademickiego.
Kierownictwo internatu kazało wyprowadzi się z pokoi 34 studentkom w środku roku akademickiego. sxc.hu
Kierownictwo internatu kazało wyprowadzi się z pokoi 34 studentkom w środku roku akademickiego. Powód: rozpoczęły się ferie zimowe. Pozwala na to umowa. Studentki napisały prośbę, by mogły zostać. Okazało się, że pod zły adres.

Na drzwiach naszych pokoi powieszono karteczki, że następnego dnia mamy się wyprowadzić. Na łeb na szyję, w środku zimy każda z nas musiała znaleźć jakieś lokum. Do rodzinnych domów nie wrócimy, bo musimy chodzić na wykłady - mówi jedna ze studentek mieszkających w internacie Szkoły Policealnej nr 2 Pracowników Medycznych i Społecznych w Białymstoku.

Podobnie jak 33 inne studentki została pozbawiona dachu nad głową. - Regulamin internatu mówi co prawda o tym, że nie można tu mieszkać podczas ferii zimowych, ale my ich nie mamy. Poza tym, że uczymy się w tej szkole, studiujemy na białostockich uczelniach. A tam trwa w najlepsze rok akademicki. Poza tym, dwie z nas w ogóle nie ma nic wspólnego z tą szkołą - żali się studentka.

Dodaje, że w internacie mieszka nie pierwszy rok. - Nigdy nie było problemu, by zostawać na ferie. Schody zaczęły się teraz, gdy rozpoczęła urzędować nowa kierowniczka - tłumaczy. Boi się podać swoje imię i nazwisko, bo jak twierdzi, w internacie nie miałaby już czego szukać.

- Dziewczyny doskonale wiedziały, że nie będą mogły zamieszkać tu w czasie ferii. Informowaliśmy o tym już na początku roku szkolnego. Regulamin dotyczy wszystkich mieszkańców, także tych studiujących - odpiera zarzuty Beata Szewioła, kierowniczka internatu.

Regulamin daje też możliwość odwołania się od takiego zakazu. Dziewczyny złożyły odpowiednie pisma na biurku kierowniczki. Wszystkie, oprócz jednej, nie doczekały się odpowiedzi.

- Mówiłam im, że odwołania należy składać nie do mnie, ale do dyrektorki szkoły. Tak przewiduje regulamin - podkreśla Beata Szewioła.

Na pytanie, czy nie mogła przekazać pisma dyrektorce, zaprzecza. - Nie będę do niej latać z każdą błahostką - argumentuje.

Pisma zostały więc u niej. - Mam 14 dni na odpowiedź. W jednym przypadku zrobiłam to wcześniej, bo mieszkanka powiedziała, że zależy jej na czasie. Napisałam, że nie ma takiej możliwości, by mieszkać u nas podczas ferii. Jesteśmy pedagogami, nie możemy ustanawiać zasad po to, by je łamać - opowiada kierowniczka.

Usunięte z internatu studentki mówią, że uczelni chodzi o oszczędności. - Jeśli nie będzie nas przez dwa tygodnie, szkoła zapłaci mniej np. za prąd i wodę - podkreślają.

Kierowniczka jako główny powód przymusowej wyprowadzki podaje to, że w pokojach trzeba zrobić dezynfekcję i m.in. odkamienić zlewy. - Nie możemy tego robić, gdy są mieszkańcy - tłumaczy.

Kiedy jednak dziewczyny zadzwoniły ze skargą do urzędu marszałkowskiego (szkoła podlega pod samorząd) usłyszały wprost: chodzi o pieniądze.

- Zarząd województwa wciąż powtarza, że należy ciąć koszty w edukacji. Samorząd dopłaca do niej rocznie po kilka milionów złotych - mówi Bartłomiej Andruk, dyrektor departamentu edukacji, sportu i turystyki w urzędzie marszałkowskim.

Obiecuje, że przyjrzy się tej sprawie. Przyznaje, że jest ona dla samorządu kłopotliwa.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny