Imperium się rozpada

Firmy, których właścicielem jest Sam A. jedna po drugiej ogłaszają upadłość. A te, które jeszcze pracują, mają poważne długi.
Wczoraj napisaliśmy, że Sam A. został oskarżony przez białostocką prokuraturę o zarzut uporczywego naruszania praw pracowniczych w Biaglassie. Grozi mu kara grzywny lub pozbawienia wolności do dwóch lat. Prowadzone są także inne śledztwa dotyczące tego biznesmena.

Płacą w ratach
Wczoraj załoga Biaglassu miała otrzymać wynagrodzenie za styczeń. Dostała, ale tylko pierwszą ratę. - Z kasy odebrałem 359 złotych 80 groszy. Już nawet do równego rachunki nie mogli dołożyć? - próbuje jeszcze żartować jeden z pracowników huty. - Pamiętam, że kiedyś zarabiałem 1200, 1300 złotych na rękę. Teraz jak dostanę 900, w dodatku w ratach, to będzie dobrze.
Załoga Biaglassu nie jest chętna do rozmów. Ci, z którymi udało nam się wczoraj porozmawiać odciągają mnie na bok, mówią, że i tak ktoś pewnie nas obserwuje.
- Huta? Nie po to o nią walczyliśmy, żeby teraz dostawać grosze - mówią. - Nawet nie chcemy już myśleć o tym, co nas czeka. Po co dodawać sobie zmartwień...
A przyszłość nie jest różowa. Już trzeci miesiąc wynagrodzenie wypłacane jest w ratach z kilkudniowym opóźnieniem. W dodatku od listopada zakład nie odprowadza do ZUS składek ubezpieczeniowych. W hucie coraz częściej pojawiają się inspektorzy pracy.
- Obserwujemy zakład przez cały czas. Jeżeli znowu pojawią się problemy z wypłatą wynagrodzeń, po niedzieli będziemy ponaglali pracodawcę - zapewnia Jan Matulewicz z Państwowej Inspekcji Pracy.

Puzzle nie do złożenia
Sytuacja w pozostałych firmach, którymi zarządza Sam A. jest równie tragiczna. Tartak Pinewood w Augustowie, który zatrudniał 90 osób już ogłosił upadłość. Na skraju bankructwa stoi też zakład drzewny Cherrywood w Supraślu. Podobnie jest w innym supraskim przedsiębiorstwie - zakładzie krawieckim Ekoland.
- Każda z tych firm ma przynajmniej kilkumiesięczne opóźnienia w odprowadzaniu składek ubezpieczeniowych - mówi Anna Krysiewicz, rzecznik prasowy ZUS.
Cherrywood nie płaci ich od września ubiegłego roku. Ekoland i Pinewood - od jesieni 2003 roku.
- Produkcję wstrzymała też Wytwórnia Wody Mineralnej Białowieska - dodaje Matulewicz. - Zakład Energetyczny odciął do niej dostawy prądu, na bruku znalazło się 11 osób.
Kłopoty przeżywa również hotel Delfin - augustowska chluba Sama A. Tu problemy finansowe Amerykanina mogą dotknąć prawie 70 osób.
- Jeszcze pracujemy - komentuje Piotr Matulewicz, dyrektor hotelu. - Jak długo? Nie wiem. Ja staram się robić wszystko, by nasza firma przetrwała trudny okres.
O pieniądzach nie chce z nami rozmawiać, odsyła do prezesa. Ale po chwili dodaje, że nie ma chyba na świecie firmy, która cały czas byłaby na prostej.

Zostanie tylko huta?
Co czeka Biaglass? Na to pytanie nikt nie chce odpowiedzieć. Załoga deklaruje, że jeśli będzie trzeba, znów stanie w obronie zakładu.
- Gdybym miał prawo głosu, już dawno zacząłbym akcję strajkową - mówi Jan Popławski, przewodniczący NSZZ "Solidarność'80", jedynego związku zawodowego działającego w hucie. - Ale decyzję musi podjąć cały związek, a wolą większości jest utrzymywanie produkcji.
Komentowania sytuacji unika też Jan Żubrycki, który w 2003 roku sprzedał postawioną w stan upadłości hutę. - Ja już skończyłem swoje dzieło - mówi. - Sprzedałem i rozliczyłem zakład. Ale nie wyobrażam sobie, żeby huta mogła upaść. Potrzebuje tylko dobrego gospodarza.
Nieoficjalnie mówi się, że Sam A. może dążyć do zamknięcia przedsiębiorstw rozrzuconych po całym województwie, a całą swą uwagę skupi na hucie. Czy rzeczywiście? Wczoraj nie udało się porozmawiać nam z dyrekcją przedsiębiorstwa.