MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Głośno po spocie ministra Mariusza Błaszczaka. "Dokumenty dobitnie pokazują, że Lublin, Rzeszów i Łomża mogły być polską Buczą"

Jakub Wróblewski
Wideo
od 16 lat
W niedzielę w mediach społecznościowych pojawił się nowy spot Prawa i Sprawiedliwości, w którym minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak wyjaśnia, jak niebezpieczne dla Polski były plany obrony terytorium naszego kraju na linii Wisły. Spot głośnym echem odbił się w całej Polsce. - Jestem zszokowany z racji tego, że sam jestem mieszkańcem Polski północno-wschodniej - komentuje wiceminister obrony Michał Wiśniewski, który pochodzi z Augustowa.

Spis treści

Spot ministra Mariusza Błaszczaka

W spocie pojawiają się zdjęcia dokumentów, w tym fragmentów planu użycia Sił Zbrojnych RP w ramach samodzielnej operacji obronnej.

„Uwaga, uwaga! Rząd Tuska, w razie wojny był gotowy oddać połowę Polski. Plan użycia Sił Zbrojnych, zatwierdzony przez ówczesnego szefa MON Klicha zakładał, że samodzielna obrona kraju potrwa maksymalnie dwa tygodnie, a po siedmiu dniach wróg dotrze do prawego brzegu Wisły” – mówił na nagraniu minister Mariusz Błaszczak.-Potwierdza to gen. Różański, były dowódca generalny. Dokumenty dobitnie pokazują, że Lublin, Rzeszów i Łomża mogły być polską Buczą. Prawo i Sprawiedliwość to zmieniło i będzie broniło każdego skrawka Polski - podał w swoim spocie minister obrony narodowej.

Wiceminister: Bezpieczne Podlasie to bezpieczna Polska

Jestem zszokowany z racji tego, że sam jestem mieszkańcem Polski północno-wschodniej. Augustów oraz augustowszczyzna to moja mała ojczyzną. Wychowałem się na augustowskiej wsi. Mieszkam tu i tu płace podatki. Dla mnie to, rząd PO chciał jednym pociągnięciem długopisu pozbawić mnie, moich najbliższych, mieszkańców Podlasia i ich rodziny jakiejkolwiek obrony przed bezwzględnym rosyjskim agresorem jest po prostu niezrozumiałe. Gdzie w momencie ataku moglibyśmy szukać ratunku, pomocy? Na kogo liczyć, jak nie na polski rząd i polską armię? - pyta się wiceminister obrony Michał Wiśniewski.

Czytaj także:Spot Błaszczaka, obrona na linii Wisły a rozwój województwa podlaskiego. Komentarz redaktora naczelnego

Wiceminister podkreśla, że minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak wdrożył nową doktrynę obrony Polski, która zakłada obronę każdego skrawka Polski. - To nasz obowiązek i zobowiązanie wobec Polaków. Dlatego są odtwarzane zlikwidowane i tworzone nowe jednostki na wschodzie Polski – zaznacza wiceminister. Tworzone są nowe jednostki w m.in. Augustowie, Czartajewie, Wojewodzinie.

W Czerwonym Borze jest dzisiaj minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Jego działania, ale tez słowa premiera Jarosława Kaczyńskiego pokazują, jak kluczowym dla bezpieczeństwa Polski są wschodnie tereny naszego kraju. Proszę spojrzeć na efekty naszej pracy. W Czarnej Białostockiej będzie duże centrum szkolenia dla 1 Dywizji Piechoty Legionów. Jako wiceminister jestem wdzięczny naszym podlaskim samorządowcom. Współpraca z nimi jest bardzo dobra i każdego dnia widzę, jak bardzo na sercu leży im odtwarzanie potencjału bezpieczeństwa naszego regionu. – przekazuje Michał Wiśniewski. Wiceminister obrony narodowej podkreśla, że nie ma bezpiecznej Polski bez bezpiecznego Podlasia. -To są realne działania na rzecz wzmocnienia bezpieczeństwa Polski i naszego województwa. Bo bezpieczne Podlasie to bezpieczna Polska – mówi Michał Wiśniewski.

Poseł Krzysztof Truskolaski: Przez publikację tego dokumentu PiS strzela sobie i w stopę i rzeczywiście naraża nas na prawdziwe niebezpieczeństwo

Poseł Krzysztof Truskolaski zacytował słowa gen. Kozieja. "Kto nie powiedział Panu prezesowi, że przedmiotowy plan z 2011 r. był dokumentem wykonawczym do Dyrektywy Obronnej prezydenta Lecha Kaczyńskiego wydanej na podstawie Strategii BN z 2007 r. zatwierdzonej też przez PRP Lecha Kaczyńskiego na wniosek PRM Jarosława Kaczyńskiego?"

Jak widać to również zasługa PiS-u, że mamy ten dokument - podkreślił poseł. - Widzimy, że PiS dla własnego partyjnego interesu zrobi wszystko. Sprzeda nawet bezpieczeństwo Polski, aby wygrać wybory. Liczy się dla nich jedynie interes partyjny. Słyszeliśmy dzisiaj wiele wypowiedzi naszych mundurowych, którzy mówią wprost, że ta publikacja tajnych dokumentów jest obrazą dla polskiego munduru - powiedział poseł Koalicji Obywatelskiej.

Krzysztof Truskolaski zaznaczył, że te dokumenty jak widzimy z wypowiedzi Gen. Kozieja mogły być znane m.in. śp. Lechowi Kaczyńskiemu. - Przez publikację tego dokumentu PiS strzela sobie i w stopę i rzeczywiście naraża nas na prawdziwe niebezpieczeństwo - spuentował poseł Truskolaski.

Poseł Paweł Krutul: Ten medal ma dwie strony

Poseł Lewicy Paweł Krutul zaznaczył, że na ten spot możemy patrzeć w różnych aspektach.

Ten medal ma dwie strony. Z jednej strony bezpieczeństwo wschodniej części naszego kraju, a konkretnie woj. podlaskiego. Z tego, co się dowiadujemy doktryna oddawała wschodnią część Polski. Chciałbym zaznaczyć, że była to wspólna doktryna NATO i naszego kraju. Gdy ten raport powstawał byliśmy już 12 lat w NATO. Takie były wówczas decyzje. Uważam, że woj. podlaskie powinno mieć lepszą ochronę, a zaczęło się to zmieniać dopiero po wybuchu wojny na Ukrainie. Chociażby tworzenie podlaskiej dywizji, za którą od początku lobbowałem. Dobrze, że to się dzieje. Jednak będzie to długoletni proces, który potrwa. Pretensje należy mieć również do naszych sojuszników z Sojuszu Północnoatlantyckiego, którzy się na taką doktrynę zgodzili – przekazuje poseł Lewicy.

Paweł Krutul zwraca również uwagę na głosy, które mówią o tym, że fragmenty tego dokumentu nie powinny zostać ujawnione.

Z drugiej strony jak wskazują eksperci chociażby generał Mieczysław Gocuł, to jest ujawnienie tajemnicy państwowej. Coś takiego nie powinno mieć miejsca. Na to wystąpienie ministra Mariusza Błaszczaka można patrzeć dwojako – wyjaśnia Paweł Krutul.

Ekspert: Ziemie polskie nie miały zostać oddane bez walki.

Redaktor naczelny miesięcznika „Nowa Technika Wojskowa” Mariusz Cielma wyjaśnia, że nie było scenariusza oddania Polski wschodniej bez walki. Ekspert do spraw wojskowości przywołuje m.in. ćwiczenia Anakonda 2012.

Byłem jako obserwator na kilku ćwiczeniach z tamtego okresu m.in. Anakonda 2012. Wówczas na tych ćwiczeniach nikt nie zamierzał bronić się na linii Wisły, a wręcz broniono całego terytorium. Oczywiście siła przeciwnika była przytłaczająca i trzeba było oddać pola. Ostatecznie na ćwiczeniach komputerowych pomiędzy Łomżą a Białymstokiem to Rosjanie byli w okrążeniu – przekazuje Mariusz Cielma.

Redaktor zaznacza, że tereny na wschód od Wisły miały być bronione w miarę możliwości.

Ziemie polskie nie miały zostać oddane bez walki. Strona polska przyjęła to uderzenie. W miarę możliwości broniła tych terenów. Po kilku dniach do gry wszedł korpus natowski, który był przygotowywany pod Szczecinem. Ten korpus miał tak osłabić przeciwnika, żeby to strona natowska była rozgrywającym. Hipotetyczny konflikt zakończył się po kilku dniach, bo strona NATO pobiła przeciwnika. Wojna na komputerach zakończyła się, gdy przeciwnik został wyparty na północy na odległość około 80 km od granicy z Obwodem Kaliningradzkim – wyjaśnia Mariusz Cielma.

Redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej” zaznacza, że nie można powiedzieć, że w 2011 roku ktoś nie chciał bronić wschodu, jeżeli rok później największe polskie ćwiczenia zakładały obronę północno-wschodniej Polski.

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny