Gimnazja. Likwidować czy nie?

Wygaszanie gimnazjów i powrót do ośmioletniej podstawówki - taka zapowiedź nowej władzy podzieliła środowisko rodziców i nauczycieli.

- Uważam, że zlikwidowanie gimnazjów byłoby ze szkodą dla uczniów - ocenia Piotr Górski, dyrektor Zespołu Szkół Integracyjnych nr 1, w ramach którego działa podstawówka i gimnazjum. - Byłoby nam żal ciężkiej pracy, którą przez tyle lat wkładaliśmy w tworzenie gimnazjum.

- Taki ruch z pewnością przyniesie nam trudności lokalowe, bo już teraz jest nas bardzo dużo - nie ma wątpliwości Katarzyna Andryszewska, wicedyrektorka SP nr 12 w Białymstoku. - Już w tej chwili mamy 50 oddziałów i 1200 uczniów.

Mniej szkół w systemie edukacji oznacza też mniej miejsc pracy, czym już martwią się pracownicy szkół.- Niepokoją się nie tylko nauczyciele, ale też pracownicy administracji i obsługi. Już pytają: czy mamy szukać sobie nowej pracy - mówi Lech Kozłowski, dyrektor Publicznego Gimnazjum nr 13.

Środowisko nauczycielskie zachodzi w głowę: co z zasadami naboru do szkół średnich - teraz rekrutacja odbywa się na podstawie egzaminu gimnazjalnego, co z podstawą programową, ramowym planem nauczania?

A młodzież gimnazjalna nie wyobraża sobie nauki pod jednym dachem z kilkulatkami.

- 14-latki z 6-latkami w jednej szkole to byłaby tragedia - uważa Natalia Gawryluk, uczennica PG 13.

Przeciwko zniknięciu gimnazjów są związkowcy z ZNP.

- Myślę, że za tym posunięciem kryje się chęć robienia kolejnych oszczędności w oświacie - ocenia Andrzej Gryguć, prezes okręgu podlaskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Szacujemy, że około dwa tysiące nauczycieli gimnazjów w podlaskim może stracić pracę. To dramat. Co więcej - to wcale nie rozwiąże problemów dojrzewającej młodzieży, o których tyle się mówi. Na pewno będziemy protestować - zapowiada Gryguć.

- Nie wyobrażam sobie, żeby nie zabezpieczono miejsc pracy przed podjęciem takiej decyzji - mówi Agnieszka Rzeszewska, przewodnicząca NSZZ Solidarność Pracowników Oświaty w Białymstoku. - A my jako Solidarność chcemy być partnerem w rozmowach o koniecznych zmianach w systemie edukacji, głównie podstawy programowej.

Za to rodzice chwalą wydłużenie nauki w szkołach podstawowych.

- Dzieci nie będą przeżywały traumy przechodzenia z jednej szkoły do drugiej i zmiany otoczenia - uważa Marta Żelazko, której córka Maria chodzi do trzeciej klasy, a syn do pierwszej w SP 4.

- Ten system, w którym my się kiedyś uczyliśmy, czyli ośmioklasowa podstawówka był o wiele lepszy - wtóruje Ewa Maksimiec, której córka Wiktoria uczy się w drugiej klasie.

dr Anna Kienig, Wydział Pedagogiki i Psychologii UwB

Byłam przeciwniczką gimnazjów, bo uważam, że niepotrzebnie kiedyś dokonano podziału szkół. Teraz powrót do punktu wyjścia spowoduje pewnie wiele zamieszania. Gimnazja mają złą opinię. Ale przez trzy lata byłam koordynatorką projektu, w ramach którego pracowaliśmy z gimnazjalistami z czterech województw. Wzięło w nim udział 2160 osób i to była tak fajna młodzież, że zmieniłam radykalnie opinię o gimnazjach. Jestem zdania, że oczywiście są w nich problemy wychowawcze, ale przychylam się do opinii, że nauczycielom przydałoby się wsparcie psychologiczne. A łączenie 6-latków, a w niektórych przypadkach nawet 5-latków z 15-latkami uważam za niefortunne.