Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Giełda. Blaski i cienie wejścia na parkiet

Maryla Pawlak-Żalikowska [email protected]
Debiutująca w tym roku na giełdzie podlaska firma: białostocka spółka AC SA (parkiet główny)
Debiutująca w tym roku na giełdzie podlaska firma: białostocka spółka AC SA (parkiet główny)
Giełda rewelacyjnie do bólu spełniła nasze oczekiwania – zapewnia Jan Mikołuszko, prezes bielskiej grupy Unibep SA. I bez ogródek twierdzi, że byłby frajerem, żeby teraz wyprowadzić spółkę z parkietu. Mimo, że giełdę nęka ciężka choroba.

Unibep zadebiutował na głównym parkiecie warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych w kwietniu 2008 roku, czyli tuż przed nadejściem kryzysu. – Oczekiwaliśmy pozyskania pieniędzy na finansowanie rozwoju – wylicza Jan Mikołuszko główne powody ówczesnej decyzji. – I pozyskaliśmy 60 milionów złotych. To pozwoliło na inwestycje: fabrykę, oddział drogowy. Na spokój przed kryzysem. Nie musieliśmy wykonywać nerwowych ruchów. Drugim celem było, żeby firma stała się bardziej transparentna i wiarygodna dla inwestorów. Zarówno branżowych, budowlanych, jak i instytucji finansowych. I rzeczywiście między innymi dzięki obecności na giełdzie współpracujemy obecnie z kilkunastoma bankami: mają nasze sprawozdania, pełne raporty roczne, wszystkie informacje i analizy analityków, czyli pełne dane i wgląd w naszą sytuację.

Zobacz także. Organizacje biznesowe. Warto należeć do elitarnego grona

Ból i korzyści z prześwietlenia

Prezes Unibepu przyznaje, że taka transparentność nie jest dla firmy korzystna, gdy dane, jakie ujawnia zgodnie z obowiązkiem wobec inwestorów giełdowych, nie są korzystne: – Cóż, zawsze jest coś za coś. Ale to nie nasz problem, bo my mamy dobre dane – nie pozostawia wątpliwości Jan Mikołuszko i dodaje, że kolejnym oczekiwaniem, jakie wobec giełdy mieli właściciele Unibepu było zrobienie towaru ze swoich udziałów: – Żeby każdy z założycieli firmy mógł np. na potrzeby rodzinne upłynniać akcje. I to też się stało. Bo faktycznie jeden z założycieli wyszedł z akcjonariatu. Sprzedał całość akcji, pozyskał duże pieniądze na inne cele, buduje swoje własne struktury.

Na pytanie, czy było to dla tego akcjonariusza opłacalne, Jan Mikołuszko odpowiada bez wahania: – Gigantycznie! Bo przecież gdy firmę zakładaliśmy, była ona warta dwa miliony złotych. A teraz, nawet w kryzysie, 150 mln zł! Szef Unibepu nie uważa jednak, że giełda jest remedium na wszystko. Zwłaszcza teraz, gdy – jak podkreślają jednym głosem analitycy rynków finansowych – rządzą nią nie oceny sytuacji firm, ich moc gospodarcza, tylko emocje inwestorów, nakręcane przez wieści a to z Grecji, a to z Włoch.

– To jest choroba – mówi Jan Mikołuszko. – Nie da się teraz giełdą finansować rozwoju. Ale byłbym ostatnim frajerem, wycofując się z parkietu. Po co? Nasze cele osiągnęliśmy. Funkcjonujemy dalej. Ale podkreślam, że jeśli ktoś nie chce być niewolnikiem informacji, odkrywać swoje karty, ma pomysł na finansowanie spółki, nie musi iść na giełdę W naszym wypadku było to potrzebne.

Zobacz także. Biznes. Sukces w biznesie trzeba zrozumieć

Brzemienia transparentności nie bała się też białostocka spółka AC SA, działająca na rynku motoryzacyjnym, odcinająca kupony od obecnej hossy w branży LPG. Zadebiutowała na giełdzie w sierpniu tego roku – mimo fatalnych w tym okresie nastrojów inwestorów.

– Decyzja o wejściu na giełdę zapadła na kilka miesięcy przed wybuchem kryzysu w 2008 r. – przypomina Katarzyna Rutkowska, prezes AC – ale ówczesna sytuacja rynkowa była powodem zawieszenia prac do momentu poprawy nastrojów na rynkach finansowych. Bo oczywiście najlepiej jest wchodzić na giełdę w czasach dobrej koniunktury, kiedy na rynkach panuje optymizm. Jednakże trudno powiedzieć, kiedy sytuacja się poprawi. Chyba dość długo trzeba będzie poczekać na hossę, jaką widzieliśmy w 2007 r. Widoczne spowolnienie gospodarcze, czy też problemy z zadłużeniem USA i w strefie euro narastały latami i chyba nie uda się ich rozwiązać w jednym momencie.

Jak mówi prezes Rutkowska, teraz wchodząc na parkiet firma przeprowadziła ofertę w ostatnim możliwym momencie, między jedną a drugą falą kryzysu.

Spółce AC również udało się pozyskać sporo pieniędzy na dalszy rozwój – blisko 40 mln zł. Ale i tu spotykamy się z opinią, że to nie wszystko:

– Uzyskanie statusu spółki giełdowej daje wiele korzyści. Najważniejsze z nich to zwiększenie wiarygodności spółki, efektywny dostęp do kapitału, upłynnienie akcji dla dotychczasowych akcjonariuszy, lepsze zarządzanie spółką czy też efekty marketingowe – Katarzyna Rutkowska wylicza argumenty podkreślane już przez prezesa Mikołuszkę. – Nowe obowiązki wpływają też na profesjonalizację spółki: wprowadziliśmy narzędzia poprawiające przepływ informacji oraz kontrolę wewnętrzną, w szczególności w obszarze informacji poufnych. A na naszej stronie internetowej pojawiła się nowa zakładka „Relacji inwestorskich”, służąca do komunikacji z inwestorami giełdowymi.

– Musieliśmy się nauczyć innych zasad księgowości – dorzuca prezes Mikołuszko – zgodnych ze światowymi standardami. One są zdecydowanie bardziej czytelne dla wszystkich partnerów finansowych z zagranicy niż standardy krajowe.

Zobacz także. Wyższe zarobki nie nadążają za cenami

Ścieżka dostępu

– W drodze na giełdę najważniejszym etapem rozpoczynającym cały proces, jest podjęcie przez właścicieli decyzji o wprowadzeniu spółki na parkiet – ocenia Katarzyna Rutkowska. – Gdyż wiąże się z tym poświęcony czas i pieniądze. I jeśli taka decyzja zapadnie, należy przygotować spółkę do tego nowego rozdziału w jej historii. Przygotowanie oznacza uporządkowanie kwestii prawnych, formalnych i właścicielskich. Podam kilka najważniejszych kroków, które przeszliśmy, pomijając kilka niezbędnych formalnych działań przed instytucjami giełdy.

Po pierwsze, należy przeprowadzić przekształcenie spółki z o.o. w spółkę akcyjną – to proces nieskomplikowany pod względem prawnym, ale czasochłonny (kilka miesięcy). My też uporządkowaliśmy strukturę organizacyjną grupy kapitałowej – dokonaliśmy połączenia kilku spółek, by zwiększyć transparentność.

Kolejnym krokiem jest wybór odpowiednich partnerów – biura maklerskiego i biegłego rewidenta (konieczni) oraz doradcy finansowego i prawnego (wskazani). Nawiązuje się też współpracę z agencją public relations.

Kilka miesięcy (wliczając w to przygotowanie i zbadanie sprawozdań finansowych) poświęciliśmy na przygotowanie prospektu emisyjnego według wymogów prawnych. To dość opasły dokument. Złożyliśmy go do Komisji Nadzoru Finansowego z wnioskiem o zatwierdzenie. Tu trzeba uzbroić się w cierpliwość, gdyż pomimo dobrej woli obu stron, może upłynąć nawet kilka miesięcy, zanim prospekt może zostać zatwierdzony i opublikowany.

Etap kolejny: spotkania zarządu spółki z potencjalnymi inwestorami instytucjonalnymi, czyli tzw. Roadshow. To cykl prezentacji spółki (indywidualne spotkania z poszczególnymi funduszami), poświęcony przybliżeniu modelu biznesowego i perspektyw rozwoju spółki, by zachęcić do zapisu na akcje

Dalej – Book-building, czyli budowanie księgi popytu. Fundusze składają deklaracje, wskazując w nich liczbę akcji, które chcą nabyć oraz cenę, po której gotowi są je kupić. Pomaga to w ustaleniu optymalnej ceny akcji.

Wreszcie – sprzedaż akcji po ustalonej cenie emisyjnej, zarówno w transzy instytucjonalnej, jak i indywidualnej; następnie dopuszczenie akcji do obrotu giełdowego i uroczysty debiut akcji na giełdzie. To z reguły następuje po kilku tygodniach od zamknięcia transakcji sprzedaży akcji.

Krótsza droga

Realizacja opisanej procedury zajmuje około 10 miesięcy. Dlatego podkreślając te same, co już wymienione korzyści z funkcjonowania na giełdzie, dwie białostockie spółki Automatyka Pomiary Sterowanie i Marka wybrały wejście na rynek alternatywny NewConnect. – Uznaliśmy, że alternatywny rynek NewConnect, przeznaczony dla młodych, dynamicznych spółek o niewielkiej kapitalizacji jest dla nas optymalnym rozwiązaniem – mówi Krzysztof Jaszczuk, prezes Marki. – Stwarza bowiem duże możliwości pozyskania kapitału, przy relatywnie niskich kosztach wejścia na giełdę oraz znacznie prostszej procedurze, w porównaniu z rynkiem głównym GPW.

– Oczywiście trzeba mieć szczęście, by decyzje takie wdrażać w czasie optymizmu rynkowego. Nasze wpływy z nowej emisji były symboliczne – przyznaje Bogusław Łącki, prezes APS, która debiutowała w grudniu 2008 roku! – Teraz mogę stwierdzić, że przy wyborze autoryzowanego doradcy najistotniejsza jest ocena jego skuteczności w lokowaniu emisji. Jednak pozostałe cele zostały osiągnięte z nawiązką: jesteśmy firmą transparentną, zauważamy wśród naszych kontrahentów wyraźny wzrost zaufania. Wszyscy pracownicy APS podnieśli kwalifikacje, a doświadczenia kadry kierowniczej są bezcenne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny