Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Galeria Sław Jagiellonii. Determinacja i dośrodkowania to cechowało grę Jarosława Bartnowskiego

Mariusz Klimaszewski
Mariusz Klimaszewski
Jarosław Bartnowski
Jarosław Bartnowski jagiellonia.pl
Jarosław Bartnowski jest kolejnym piłkarzem, który dołączył do Galerii Sław białostockiego klubu

Jarosław Bartnowski niemal przez całą swoją karierę związany był z Białymstokiem i Jagiellonią. W Żółto-Czerwonych barwach w ekstraklasie rozegrał 113 spotkań strzelając dwa gole. Występował również na wiosnę 1984 roku w AZS AWF Warszawa i na koniec kariery, w latach 1995-1999, grał w Luksemburgu, w barwach trzech klubów FC Amis Sportifs Hosingen, FC Wiltz 71 (ekstraklasa, 21 występów) i FC Young Boys Diekirch.

Po powrocie do kraju, w sezonie 1998/99 był asystentem i pierwszym trenerem pierwszego zespołu Jagiellonii. Szkolił także młodzież Jagi i juniorów Piasta Białystok.

- W wieku 10 lat wraz z kilkoma kolegami poszliśmy zapisać się do Jagiellonii. Funkcję trenera pełnił pan Szydłowski. Powiedziano nam, że jesteśmy za słabi i zasugerowano, abyśmy spróbowali sił za dwa lata. Faktycznie tak też zrobiliśmy i wtedy już nas przyjęto. Początki jednak nie należały do najłatwiejszych. Zaczynałem na ławce rezerwowych. Było to o tyle bolesne, że bardzo chciałem grać. Trzeba było jednak zacisnąć zęby i robić swoje - wspomina popularny Bartnowski swoje piłkarskie początki dla jagiellonia.pl.

Z Jagiellonią Bartnowski był na dobre i złe. W 1987 roku przyszedł czas wielkiego triumfu i awansu do wówczas I ligi. Na sukces złożyła się wspaniała atmosfera, jaka panowała w drużynie, a integracji pomagały słynne już ogniska, które obrosły w legendę. Tak to wspomina popularny piłkarz Wielkiej Jagi.

- Osobą, która wszystko spajała był Heniek Mojsa, który dbał o integrację zespołu. Wiadomo, że na boisku drużynie towarzyszy mnóstwo stresu, dlatego wspólne wyjścia pomagały rozładować atmosferę. Można było przegadać pewne kwestie, niczego nie zostawialiśmy na potem. To nam bardzo pomagało. W taki sposób narodził się nasz zespół. Poza tym Wójcik u każdego wynajdował pewną unikalną cechę, potrafił wydobyć to, w czym można być perfekcyjnym. Przykładem niech będzie Jacek Bayer, pod którego trener układał rzuty wolne, a przy których Jacek wykorzystując swój wzrost był bardzo skuteczny. Heniek Mosja miał kierować grą, Antek Cylwik to przede wszystkim waleczność, nieustępliwość, Mirek Sowiński miał podpowiadać i trzymać w ryzach defensywę. Z każdego z nas wyciągnął to, co mieliśmy najlepsze i tylko tego wymagał. W moim przypadku determinację, dośrodkowania. Nie wymagał ode mnie rozgrywania piłki, pozwalał nam się doskonalić w tym aspekcie, w którym już byliśmy dobrzy. Nie szukał kwadratury jaj.

Zobacz: GALERIA SŁW JAGIELLONII NA STADIONIE MEISJKIM

Jako obrońca Bartnowski musiał powstrzymywać wielu znakomitych piłkarzy, na czele z reprezentantami kraju. Przeciwko jakiego piłkarza najtrudniej mu się grało?
- Myślę, że przede wszystkim przeciwko Janowi Urbanowi z Górnika Zabrze. Grając przeciwko niemu czułem, że muszę przeskoczyć pewien poziom. Przy takich zawodnikach maksimum skoncentrowania i umiejętności czasami nie wystarczało. Bardzo dobry był również Jacek Ziober z ŁKS-u Łódź. Nieraz się ścigaliśmy. To była jak walka w ringu bokserskim, jeden na jednego, kto kogo prześcignie, kto kogo przechytrzy, kto okaże się sprytniejszy - odpowiada dla oficjalnej strony klubowej Jarosław Bartnowski.

ZOBACZ: Hermes dołączył do Galerii Sław

Obok chwil radości były też i chwile porażek i smutku. Bartnowski z żalem wspomina przegrane baraże o powrót do I ligi z Zagłębiem Sosnowiec. - Pamiętam, że po meczu w Sosnowcu schodząc do szatni Wiesiek Romaniuk bardzo się cieszył, krzyczał, że mamy to. Rewanż jest chyba jednym z najboleśniejszych meczów w mojej karierze. Jeżeli miło wspominamy spotkania za kadencji Wójcika, finał w Olsztynie czy rundę za Mojsiuszki, tak też mamy te wstydliwe chwile i jedną z nich z pewnością pozostanie rewanż z Zagłębiem Sosnowiec.

Na koniec kariery piłkarza Jarosław Bartnowski trafił do Luksemburga.
- Trafiłem do Luksemburga na pięć lat. Wtedy poważna kariera była już zakończona, ja tam pracowałem i grałem amatorsko w niższych ligach, raz udało się zagrać sezon w luksemburskiej ekstraklasie. Tam przedłużyłem dyplom trenera, trenowałem dwa zespoły. W tamtym okresie mogłem zetknąć się z wieloma zawodnikami z całego świata, którzy na zakończenie kariery wybierali kluby z Luksemburga. Wtedy po raz pierwszy zetknąłem się z piłką międzynarodową, różną mentalnością - Brazylijczyków, Argentyńczyków, zawodników z Afryki. Było to fajne doświadczenie - mówi kolejny członek Galerii Sław Jagiellonii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Galeria Sław Jagiellonii. Determinacja i dośrodkowania to cechowało grę Jarosława Bartnowskiego - Gazeta Współczesna

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny