Eskadra nie będzie prowadziła kampanii promocyjnej miasta. Na razie (wideo)

Dlaczego zwlekał tak długo? Bo umowę z Eskadrą miasto podpisało w połowie grudnia, a na ewentualne odstąpienie miało miesiąc. Ale to nie koniec spotkań magistratu z firmą z Krakowa.

Na początek "skasuje" ją na dziewięć tysięcy złotych. Tyle będą kosztowały ekspertyzy: prawna i i artystyczna, które maja wyjaśnić, czy doszło do plagiatu.

Według prezydenta, Eskadra zobowiązała się też nieodpłatnie do prac nad modyfikacją loga.

Kiedy sprawę rozstrzygną eksperci prezydent zleci Eskadrze przeprowadzenie badań wśród białostoczan, którzy będą mogli wreszcie zabrać głos w sprawie miejskiego logotypu. Za ich przeprowadzenie także zapłaci krakowska firma, ale dopóki nie będzie jednoznacznych opinii, magistrat nie może określić, o co dokładnie zapyta mieszkańców.

Prezydent zaprzeczył, że "afera z logo" może być plamą na wizerunku miasta. I powołał się na rozmowę z Jerzym Owsiakiem, który miał mu powiedzieć, "że nic lepszego nie mogło się wam przytrafić". Prezydent uważa, że nikt nie mógł nawet przypuszczać, że o Białymstoku będzie mówiła cała Polska. I nie ma w tym nic śmiesznego.

Na promocję zewnętrzną miasto zdobyło właśnie prawie trzy miliony złotych z funduszy unijnych. Startowało w konkursie organizowanym przez urząd marszałkowski i teraz czeka tylko na podpis marszałka Dworzańskiego. A to oznacza, że jeśli nic się nie zmieni, Białystok będzie miał na promocję dużo więcej pieniędzy.

Tadeusz Truskolaski stwierdził, że magistrat nie będzie organizował odrębnej promocji w Polsce tegorocznego światowego kongresu esperanto.

- Wierzę, że Polska będzie o tym wiedziała i będzie się o tym mówiło - stwierdził Truskolaski. I przypomniał, że miasto chce skupić się na promocji 260 urodzin miasta.

Pieniądze z unii prawdopodobnie zostaną wykorzystane dopiero pod koniec wakacji.

Eskadra, podobnie jak wszyscy inni, będzie mogła startować do kolejnych przetargów.