- Bo gmina Supraśl oszczędza na dzieciach - denerwują się rodzice.
Czym może skończyć się taka oszczędność? W poniedziałek autobus, który wiózł uczniów z Ciasnego do Ogrodniczek nie zatrzymał się na przystanku w pobliżu szkoły.
- Na szczęście zauważył to jeden z pasażerów i zatrzymał autobus. Inaczej dzieci dojechałyby do Białegostoku. Aż trudno mi sobie wyobrazić uczniów od sześciu do dziewięciu lat na dużym dworcu. Samych, bez opieki - denerwuje się Anna Sokołowska, mama Tomka.
Przestał płacić
Jeszcze rok temu do takiej sytuacji by nie doszło. Uczniami w drodze do i ze szkoły opiekowały się dwie nauczycielki z podstawówki w Ogrodniczkach. - Jechały z dziećmi autobusem i przyprowadzały je do szkoły. Dostawały za to od gminy po 150 zł miesięcznie - przypomina Bożena Chmielewska, dyrektorka szkoły w Ogrodniczkach.
Ale Wiktor Grygiencz, burmistrz Supraśla przestał od września płacić nauczycielkom. A rodzice przestali puszczać dzieci do szkoły. Zmienili zdanie, gdy dyrektorka zobowiązała się do opieki nad dziećmi w drodze do szkoły. Społecznie. Ale na jak długo? - Nie wiem. Liczę, że gmina znajdzie jakieś rozwiązanie - mówi Bożena Chmielewska.
I gmina szuka, ale kosztem szkoły. Każe jej zmieniać statut i wpisać opiekę w drodze do szkoły jako godziny świetlicowe. Czy to jest zgodne z prawem? - Sprawdzą to nasi prawnicy. Nie zmienia to jednak faktu, że bezpieczna droga do szkoły to zadanie własne gminy - przypomina Małgorzata Palanis, rzecznik podlaskiego kuratorium oświaty.
Wstyd
Dyrektorzy białostockich szkół się dziwią. - Godziny świetlicowe przeznaczone na odprowadzanie uczniów? Wygląda na to, że ktoś chce nagiąć przepisy - komentuje Ewa Zając, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 15.
Co na to Wiktor Grygiencz? - Zmienimy statut i wszystko będzie w porządku, bo gmina wypełniła swoje zadanie. A jak nauczyciele się nie zgodzą? To już problem pani dyrektor - przekonuje.
Dalej nie widzi potrzeby zapewnienia uczniom opieki w autobusie. Mimo poniedziałkowego zdarzenia. - Przecież nic się nie stało. Zawinił człowiek, ale to się zdarza raz na tysiąc przypadków. Poprosiłem PKS, żeby kierowcy zwracali większą uwagę na dzieci i zatrzymywali się na przystanku - dodaje. I wylicza, że na uczniach z Ciasnego gmina oszczędza teraz 140 zł miesięcznie.
- Jak można żałować pieniędzy dla tak małych dzieci. Wstyd - denerwują się rodzice z Ciasnego.
Dlatego wyślą skargę do rady gminy. Ta będzie musiała podjąć uchwałę w sprawie zapewnienia bezpiecznej drogi uczniom z Ciasnego.
- Kiedy już zostanie podjęta, wojewoda podlaski sprawdzi, czy jest ona zgodna z prawem - zapewnia Mirosław Piontkowski, rzecznik wojewody.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?