MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Domy dziecka muszą spełnić unijne standardy i zmniejszyć liczbę wychowanków

Julita Januszkiewicz
Najważniejsze jest dobro dzieci -  mówi Anna Zieniewicz, dyrektorka placówki w Krasnem.
Najważniejsze jest dobro dzieci - mówi Anna Zieniewicz, dyrektorka placówki w Krasnem. Fot.Archiwum
Domy Dziecka w Supraślu i Krasnem muszą spełnić unijne standardy, czyli zmniejszyć liczbę wychowanków - Doceniam to, ale najważniejsze jest dobro dzieci - mówi Anna Zieniewicz, dyrektorka placówki w Krasnem.

Jak mówi, Jolanta Gadek rzeczniczka wojewody podlaskiego, w placówkach tego typu obowiązują przepisy. Dotyczą standardów, w jakich muszą one funkcjonować.

Okazuje się, że Dom Dziecka w Supraślu i Krasnem do końca nie spełniaj tych wymogów.
Muszą zrobić plan naprawczy

Supraskiej placówce zarzucono, że podczas zajęć opiekuńczo- wychowawczych pod opieką jednego wychowawcy przebywa więcej niż dziesięcioro dzieci.

- Organizacja nocnej opieki również nie odpowiada obowiązującym wymogom - mówi rzeczniczka wojewody podlaskiego.

Ponadto pomieszczenia do zajęć terapeutycznych i sportowych nie są odpowiednio wyposażone. Remontu wymaga też pokój dla dzieci.

Z podobnym problemem boryka się Dom Dziecka w Krasnem (gmina Zabłudów).
Dlatego wojewoda pozwolił je warunkowo prowadzić do końca tego roku. Polecił, by domy dziecka przygotowały plan naprawczy. W praktyce oznacza to zmniejszenie liczby dzieci.
Według wymogów w placówkach musi przebywać trzydzieścioro podopiecznych.

Dzieci trzeba będzie przenieść

- Opieka u nas kuleje, bo mamy za dużo dzieci - przyznaje Katarzyna Karczewska, dyrektorka Domu Dziecka w Supraślu . Dziś przebywa tam ponad 40 dzieci. To zdecydowanie za dużo. Dlatego dyrekcja musi zmniejszyć ich liczbę. Szuka więc rozwiązań. - Część naszych podopiecznych czeka na adopcję, a pozostałe będziemy musieli przenieść do innych placówek- nie ukrywa Katarzyna Karczewska.
I jak tłumaczy dalej, zgodnie z przepisami, pod nadzorem jednego wychowawcy ma być dziesięcioro dzieci.

Placówka za to uporała się z warunkami lokalowymi. -Pracownie są już wyremontowane i wyposażone w odpowiedni sprzęt - przekonujedyrektorka Karczewska.

Nieżyciowe przepisy

W podobnej sytuacji jest Dom Dziecka w Krasnem (gmina Zabudów). Obecnie w tej placówce mieszka ponad 50 podopiecznych, w tym 19 z nich czeka na adopcję. Troje natomiast ma szansę trafić do rodzin zastępczych

Ale jak mówi Anna Zieniewicz , realizacja standardów nie jest taka prosta.
- Przepisy to jedno, a życie to drugie - podkreśla. - Jeśli w szpitalu jest dzieciątko, którego nikt nie chce, to jak ja mam go nie przyjąć? W tej sytuacji przepisy, które nie są życiowe nie usprawiedliwiają mnie. Nie mogę też odmówić sądowi, jeśli przyznaje mi dzieci.

Jednak na tym nie koniec problemów. Pracownikom, którzy pilnują dzieci w nocy wytknięto, że brakuje im odpowiednich kwalifikacji.

- Owszem, od godziny 22 do rana nad naszymi podopiecznymi czuwają nianie. Bo jest oszczędniej- nie ukrywa Anna Zieniewicz. - Po prostu nianie dostają niższe pensje niż wychowawcy. Zresztą po co mi magister do pracy w nocy?- denerwuje się.

Mimo to zapewnia, że wychowawcy będą również opiekować się dziećmi w nocy. Ale pod warunkiem, że w placówce będzie mniej dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny