Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Debata na dwa głosy. Burmistrz Supraśla vs. przedsiębiorca!

Piotr Czaban
O rozwoju Supraśla, z Piotrem Czabanem, rozmawiają: przedsiębiorca Jacek Łasiewicki (na zdjęciu z prawej) i burmistrz Supraśla Wiktor Grygiencz (z lewej).
O rozwoju Supraśla, z Piotrem Czabanem, rozmawiają: przedsiębiorca Jacek Łasiewicki (na zdjęciu z prawej) i burmistrz Supraśla Wiktor Grygiencz (z lewej).
Powiem szczerze, że nie zauważam czegoś takiego jak wspieranie przedsiębiorców - zauważa przedsiębiorca Jacek Łasiewicki.

Kurier Lokalny: Burmistrz twierdzi, że jego wizja rozwoju Supraśla pokrywa się z wizją Stowarzyszenia Puszcza Knyszyńska. Czy zgadza się Pan z tym?

Jacek Łasiewicki: Wizja wizją, ale działania nie zgadzają się z tym, co pan burmistrz mówi.

Co się nie zgadza?

Jacek Łasiewicki: Jednym zdaniem chciałbym wrócić do osobistej sprawy, o której mówił wcześniej pan burmistrz w "Lokalnym". Pan powiedział, że dzięki panu funkcjonujemy, dostaliśmy lokum i koncesję. Pierwsza rzecz, nie pan dał nam koncesję, a Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Białymstoku. To trwało trzy miesiące. W momencie, kiedy dostaliśmy koncesję na piwo, pan podniósł nam trzykrotnie czynsz za lokal. Więc jest dużym przekłamaniem, że funkcjonujemy dzięki panu.

Wiktor Grygiencz: Powiem w ten sposób. Pan przejął od poprzedniczki lokal. Była taka sprawa z poprzedniczką, że mówiliśmy, że to jest ośrodek kultury i nie dajemy zasadniczo koncesji na alkohol. Mieliśmy prawo nie dać. Kultura i alkohol - to jest cały czas dylemat. Kiedyś, jak była "Chata Morgana", to był z tym potężny problem. Jeżeli było bardzo źle, to człowiek miał opory, żeby powtórzyć, ale otworzyliśmy się, zaryzykowaliśmy i nie żałujemy tego.

Jacek Łasiewicki: To była z pana strony asekuracja, że nie wydał nam pan od razu koncesji. To jest brak wzięcia na siebie odwagi, a jako burmistrz powinien pan ją mieć.

Wiktor Grygiencz: Inna zasada jest z winem. Z piwem miałem już przykład. Wtedy to przerodziło się w mordownię.

I obawiając się tego, podjął Pan taką decyzję, żeby SKO zadecydowało o problemie?

Wiktor Grygiencz: Wówczas nikt do mnie pretensji nie ma, że podjąłem właśnie taką decyzję.

A jak gmina wspiera przedsiębiorców?

Jacek Łasiewicki: Powiem szczerze, że nie zauważam czegoś takiego jak wspieranie przedsiębiorców. Nie ma może jakichś drastycznych przeciwskazań (sam mam teraz obniżony czynsz na "Alkierz"), ale dochodzą mnie głosy, że ponoć mają być wyższe stawki za dzierżawę.

Wiktor Grygiencz: To rada ustala czynsz zarządzeniem burmistrza.

Jacek Łasiewicki: Tylko jak podpisuję umowę na trzy lata i tam jest określona stawka czynszu i jest określone, kiedy i jaką sumą może być podniesione. Także jak rada ustali wysokość czynszu, to powinno mnie to obowiązywać dopiero jak się umowa skończy.

Wiktor Grygiencz: U nas nie są wygórowane stawki. Co dwa, trzy lata bierze się wskaźnik i rzeczoznawca wycenia, jakie są różnice i o te kilka groszy czy procent podnosimy stawkę. I to jest tylko w przypadku tych właścicieli, którzy mają wieczyste użytkowanie. Jeżeli chodzi o wspieranie akurat pana Łasiewickiego, który teraz ma restaurację "Bohemę", to też człowiek, który odbudował ten lokal, miał problemy z właścicielką budynku. Musiał jej znaleźć mieszkanie zastępcze. My daliśmy tej kobiecie mieszkanie z zasobów komunalnych. Dzięki temu funkcjonuje teraz ładna restauracja. To zrobiliśmy dla dobra turystyki. Ścieżka rowerowa - proszę bardzo. Ilu turystów będzie przyjeżdżało.

Na piwo... (śmiech)

Wiktor Grygiencz: Na piwo, ale bezalkoholowe. Rowerzysta zawsze kupi jakąś kawę czy herbatę, zje naleśnika.

Jacek Łasiewicki: To, że ścieżka jest strzałem w dziesiątkę, to nie ulega wątpliwości.

Wiktor Grygiencz: To kosztowało nas 3 mln zł.

Jak wyglądała współpraca Pana z gminą, w momencie gdy Pan rozpoczynał tu swój biznes? Jak było z załatwieniem formalności.

Jacek Łasiewicki: Żadnych formalności tu nie było. Tylko koncesję tu załatwiałem. Nie było takiej potrzeby, żeby tu coś załatwiać. Wystarczyło podpisanie umowy. Nawet gdyby pan burmistrz się uparł, to też nie miałby jak mi tego popsuć. Oczywiście żartuję...

Wiktor Grygiencz: Po prostu moglibyśmy nie wydzierżawić lokalu.

Jacek Łasiewicki: Muszę przyznać, że miałem problem z wodą. Pan burmistrz załatwił to jednym telefonem. Z takimi drobnymi rzeczami nie było najmniejszych problemów. Ale chciałem wrócić do poprzedniego artykułu z "Lokalnego". Mówimy na przykład o znakach dojazdowych do Supraśla. Pierwszy taki widać dopiero, jak wyjeżdża się z Białegostoku.

Wiktor Grygiencz: Nas też to boli.

Jacek Łasiewicki: I pan mówi, że to są drogi krajowe. Dam przykład. Przez dwa lata mieszkałem w takiej wioseczce. Wystarczyły dwa pisma, żeby pojawiły się znaki kierunkowe do tej wioski. Czy pan coś zrobił, żeby te znaki do Supraśla pojawiły się?

Wiktor Grygiencz: Były nasze pisma, żeby te znaki pojawiały się już na ulicy Andersa. Ale na krajowych drogach nie może być drogowskazów do miejscowości, które nie są docelowymi szlakami komunikacyjnymi.

Docelowym szlakiem komunikacyjnym do Supraśla jest ścieżka rowerowa, przy której można postawić jakieś znaki.

Wiktor Grygiencz: Ale to nie służy kierowcom. To, co mogłem wywalczyć, to napis "Krynki-Supraśl" na jednym z drogowskazów.

Jacek Łasiewicki: Można spokojnie więcej wywalczyć, tylko trzeba tupać. Przyjeżdżają tu ludzie z całej Polski, prezesi izb turystycznych. Sami zwracają uwagę, że to jest problem do rozwiązania, tylko trzeba cały czas swojego dochodzić.

Wiktor Grygiencz: Myślę, że może to i jest do załatwienia. Docelowo, z czasem, małymi kroczkami może do tego dojdzie.

Będzie Pan o to się dobijał?

Wiktor Grygiencz: No pewnie, przecież to jest promocja. W następnym tygodniu pójdą pisma, żeby nie zaniechać działań.

W poprzednich wywiadach przewijał się problem z finansowaniem promocyjnych działań SPK.

Jacek Łasiewicki: Pan burmistrz wypomina nam, że dał nam dwa tysiące.

Wiktor Grygiencz: Nie wypominam, ale przypominam.

Jacek Łasiewicki: Przez dwa lata jeździliśmy na targi turystyczne za własne pieniądze. Często dostajemy stoiska za darmo. W pewnym momencie jedna z pań powiedziała: "Promujecie Supraśl, więc dobrze by było, żeby miasto wam dołożyło". Wyszło, że w ostatnim roku wydał pan na promocję Supraśla 4 tys. zł.

Wiktor Grygiencz: Czy chcieliście jeszcze gdzieś pojechać? Nie ma problemu. Gdybyście chcieli, byłoby i 8 tysięcy złotych.

Jacek Łasiewicki: To mnie bierze zdziwienie...

Wiktor Grygiencz: No to czy ja mam wam się narzucać? To z waszej strony powinna być prośba "Panie burmistrzu, chcemy tu i tu pojechać".

Jacek Łasiewicki: Trzymam pana za słowo.

Wiktor Grygiencz: Nie ma problemu. Zapewniamy pieniądze na wykup stanowisk na takich targach turystycznych. Na promocję turystyki w Supraślu idzie co roku 70 tysięcy złotych.

Jacek Łasiewicki: Dokładnie.

Wiktor Grygiencz: Na samą kulturę idzie 850 tysięcy, na sport 150 tysięcy. Na takie inwestycje jak grobla, deptak, ścieżka rowerowa idą miliony. Robimy deptak nad rzeką od mostu do mostu (przygotowujemy się do przetargu). Na to pójdzie 2,7 mln złotych. To nie jest promocja?

Jak wygląda promocja Supraśla w mediach, w Internecie?

Jacek Łasiewicki: Co jest z aktualizacją strony internetowej?

Wiktor Grygiencz: Trochę tutaj...

Jacek Łasiewicki: Nie trochę, tylko gorzej być nie może.

Wiktor Grygiencz: Gorzej zawsze może być. Trochę z naszej strony jest tutaj zaniedbanie.

Jacek Łasiewicki: Zapytam tak, co to jest prezentacja multimedialna uzdrowiska Supraśl?

Wiktor Grygiencz: Przecież to było zrobione. Zrobiliśmy coś takiego.

Gdzie to można zobaczyć?

Wiktor Grygiencz: Trzeba rozmawiać z panią Piekarską (zastępca burmistrza - red.). Ona ma tę prezentację.

Dziękuję Panom za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny