Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czerwony alarm

Agnieszka Domanowska
Zaalarmowani pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska pobrali wczoraj próbki wody z Bażantarki. Po dwóch godzinach było już wiadomo, że czerwona ciecz jest niegroźna dla środowiska naturalnego.
Zaalarmowani pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska pobrali wczoraj próbki wody z Bażantarki. Po dwóch godzinach było już wiadomo, że czerwona ciecz jest niegroźna dla środowiska naturalnego. . M. Kość
Ogromne ilości rodaminy, związku chemicznego używanego do sprawdzania szczelności instalacji grzewczych, trafiły wczoraj do Bażantarki. Nie wiadomo z jakiego przedsiębiorstwa wypłynął barwnik. Funkcjonariuszom inspektoratu ochrony środowiska nie udało się tego ustalić.

Około godziny 14 pracownicy hurtowni tkanin przy ulicy Popiełuszki zauważyli, że woda w rzece jest czerwona. O tym zdarzeniu powiadomili Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Przedstawiciele WIOŚ natychmiast udali się na miejsce zdarzenia. Pobrali próbki do analizy. Po dwóch godzinach było już wiadomo, że to rodamina.

Wyglądało groźnie

Jak zapewnił nas wczoraj wojewódzki inspektor ochrony środowiska, Lech Januszko, substancja chemiczna, która wyciekła do Bażantarki nie jest niebezpieczna dla środowiska.
- Proszę mi wierzyć wyglądało to groźnie, ale nie było żadnego niebezpieczeństwa - powiedział Lech Januszko. - Od początku przypuszczaliśmy, że to rodamina. Późniejsza ekspertyza, tylko to potwierdziła.
Czerwonej substancji używają przedsiębiorstwa cieplne i spółdzielnie mieszkaniowe do sprawdzenia szczelności instalacji grzewczych.
- Tak jest zazwyczaj, kiedy kończy się sezon grzewczy. Dostawcy ciepła sprawdzają instalacje - powiedział Januszko. - W ubiegłym roku również zanotowaliśmy takie przypadki.
Rodamina to barwnik z naturalnych składników. Po 3 - 4 godzinach obecności w cieczy następuje jego całkowita degradacja.

Dwa wycieki

W tym tygodniu to już drugie tego typu zdarzenie w Białymstoku. W środę do rzeki Białej dostały się śladowe ilości zanieczyszczeń. Wówczas podejrzewano, że pochodzą one z Zakładu Energetycznego. W tym przypadku niezbędna okazała się pomoc białostockich strażaków, którzy ustawili na rzece zapory ze słomy. WIOŚ zbadał wodę. Jak się okazało była ona zupełnie czysta. Najprawdopodobniej zanieczyszczenia pochodziły z wysypiska śniegu, które było przy ulicy Piastowskiej. W topniejącym śniegu mogły znajdować się drobne smary, które spłynęły do rzeki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny