Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co widział kamerdyner. Potrzebne nożyczki

(uk)
W spektaklu grają m.in. (na zdjęciu od lewej) Katarzyna Mikiewicz, Piotr Dąbrowski i Maciej Radziwanowski.
W spektaklu grają m.in. (na zdjęciu od lewej) Katarzyna Mikiewicz, Piotr Dąbrowski i Maciej Radziwanowski. Wojciech Wojtkielewicz
W przedstawieniu Co widział kamerdyner, które możemy oglądać w Teatrze Dramatycznym dużo jest bieganiny, trochę jakby wymuszonych gagów i chaosu.

Miała być świetna farsa i komedia pomyłek, wyszło nieco inaczej. Mowa o najnowszej premierze Teatru Dramatycznego - spektaklu "Co widział kamerdyner" Joe Ortona w reżyserii Andrzeja Zaorskiego.

Tak naprawdę w tym spektaklu oko cieszy głównie scenografia Jerzego Rudzkiego.

Tytułowego kamerdynera nie jest nam dane zobaczyć. Poznajemy za to historię dr Prentice’a, psychoanalityka (Piotr Dąbrowski), który przeprowadza rozmowę wstępną ze swoją przyszłą sekretarką (Katarzyna Mikiewicz).

Żeby móc sprawdzić jej kwalifikacje zawodowe każe jej się rozebrać. Chwilę później do gabinetu wyposażonego w czworo drzwi wpada jego żona (Dorota Radomska), a następnie boy hotelowy, który szantażuje ją niedwuznacznymi zdjęciami (Maciej Radziwanowski).

Pojawia się też lekarz z ministerstwa (Tadeusz Sokołowski), który ma sprawdzić jak działa szpital psychiatryczny prowadzony przez dr Prentice’a i nieco przygłupi, zniewieściały i chyba lubiący chłopców policjant (Sławomir Popławski).

Wszyscy biorą udział w zagmatwanej historii i ciągłych przebierankach, które widza mogą znudzić już po 15-20 minutach.

Spektaklowi zdecydowanie przydałyby się reżyserskie nożyczki. Może wtedy byłby mniej nużący. Bo tak naprawdę poza tym, że aktorzy biegają od drzwi do drzwi i, że w pewnym momencie na scenie pierwsze skrzypce zaczyna grać pistolet, niewiele się dzieje. Dialogi są za długie, a to, co wydarzy się za chwilę na scenie, niestety, da się przewidzieć.

Aktorsko najlepiej wypada Sławomir Popławski, który gra sierżanta Match’a. Na scenie może nie jest zbyt często, ale kiedy już się pojawia to z przytupem. I bardzo twarzowo wygląda w cekinowej sukni.

To właśnie on najbardziej pozostaje w pamięci widza po wyjściu z teatru (i niski, gardłowy głos Tadeusza Sokołowskiego). A najlepszy moment spektaklu, to chwila, kiedy aktorzy wychodzą tanecznym krokiem, żeby ukłonić się publiczności.

Zachwyca szczególnie pierwsza para idąca w rytm tanga - wspomniany wcześniej duet Popławski-Sokołowski. Szkoda, że cały spektakl nie jest tak dobry.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny