Zaczęło się od burzliwej dyskusji na ostatniej sesji rady miasta. Później na biurko prezydenta trafił list podpisany przez białostockie autorytety z zakresu architektury i ochrony zabytków. Mowa o chłodni przy ul. Baranowickiej 113, którą miejscy urbaniści chcieli uznać w planie zagospodarowania przestrzennego za dobro kultury współczesnej.
- Teraz chcemy wpisania budynku do rejestru zabytków - mówiła Barbara Tomecka z białostockiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami.
Podobnie jak inni sygnatariusze listu do prezydenta, wzięła udział w debacie na temat chłodni, którą we wtorek zorganizowała Fundacja Uniwersytetu w Białymstoku. Jako pierwszy zabrał głos Sebastian Wicher z departamentu urbanistyki w magistracie, który omawiał przygotowaną przez siebie prezentację na temat historii chłodni.
- Budynek powstawał w latach 1952-54. Choć były to czasy socrealizmu, nie ma on nic wspólnego z pseudohistoryczną formą tego kierunku w architekturze. Mamy tu do czynienia z kontynuacją przedwojennego modernizmu. Co warto podkreślić, obiekt jest usytuowany w swego rodzaju klinie między XIX-wiecznymi traktami, które miały niegdyś znaczenie strategiczne i prowadziły z Zambrowa przez Białystok, na wschód - mówił Sebastian Wicher.
Funkcje strategiczne pełnił również sam budynek. Dlatego też nie są nawet znani autorzy projektu.
- Prawdopodobnie była to duża jednostka projektowa z Warszawy. Być może Biuro Projektów Przemysłu Mięsnego, które wykonywało sporo tego rodzaju zleceń na terenie całego kraju - twierdził Sebastian Wicher.
W swojej prezentacji pokazał przykłady chłodni, m.in. z Gdyni, Kołobrzegu, czy Krakowa. Wszystkie są już objęte ochroną.
- A nasza jest jedną z najciekawszych. Zarówno jeśli chodzi o skalę obiektu, jak też jego architekturę - podkreślał Sebastian Wicher.
Zaraz po nim mikrofon przejął Piotr Firsowicz (szef departamentu urbanistyki w magistracie), który opowiadał o tym w jakich okolicznościach urzędnicy zaczęli interesować się budynkiem.
- W zeszłym roku wpłynął wniosek od właściciela terenu, w którym była mowa o planach postawienia tu bloków. Przystąpiliśmy do sporządzania planu miejscowego. Uznaliśmy, że budynek należy chronić jako dobro kultury współczesnej - opowiadał Piotr Firsowicz.
Mirosław Siemionow, szef białostockiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich mówił o swego rodzaju modzie na odnajdywanie wartości w budynkach z czasów PRL-u.
- Jako dzieciak zauważałem inność tego budynku. Teraz, jako doświadczony architekt mogę powiedzieć, że ta inność ma cechy dobrej architektury. Przez wiele lat budynek ten kojarzył mi się nie z socrealizmem, lecz z klimatem starych amerykańskich kryminałów, gdzie akcja dzieje się w Chicago, wśród jakichś rzeźni i chłodni - śmiał się architekt.
Nadzieją na uratowanie budynku napełniła serca wszystkich obecnych Barbara Tomecka, która poinformowała, że wojewódzki konserwator zabytków poprosił Narodowy Instytut Dziedzictwa o opinię, czy chłodnia ma spełnione kryteria, by stać się zabytkiem. - Jestem pewna, że obiekt ma wszystkie trzy wartości, o których mówi ustawa o ochronie zabytków. By znaleźć się w rejestrze wystarczy tylko jedna - tłumaczyła.
Poza opowieściami o wyjątkowości białostockiej chłodni, na debacie można było usłyszeć o pomysłach na zagospodarowanie tego obiektu w przyszłości.
- Plan miejscowy wyklucza tu zabudowę mieszkaniową i mówi o funkcji handlowo-usługowej. Można by było rozpisać konkurs, w ramach którego każdy mógłby zgłosić swój pomysł - mówił Jerzy Tokajuk, szef białostockiego oddziału Towarzystwa Urbanistów Polskich.
Podczas pamiętnej sesji rady miejskiej wiele mówiło się o tym, że obiekt mógłby zostać wykorzystany na cele kultury.
- Pewnie wszyscy spodziewają się, że powiem co innego, ale nie wyobrażam sobie takiego scenariusza. Chyba, że byłaby to inicjatywa prywatna. Nasze miasteczko nie udźwignie kolejnej tego typu inwestycji, w szczególności jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, jak wielkie są trudności w utrzymaniu zajmowanej przez nas starej elektrowni przy ul. Branickiego. A w planach miasta jest jeszcze Muzeum Sybiru, które podobnie jak my, musi samo sobie znaleźć pieniądze na adaptację pomieszczeń na potrzeby galeryjne. W kasie miejskiej są jedynie pieniądze na projekty wykonawcze. Poza tym, należy pamiętać, że mamy jeszcze Węglową, Podwórkowy Dom Kultury i Galerię Sleńdzińskich w dawnej Telimenie. Nie byłabym więc entuzjastką stworzenia kolejnej galerii. Nie oznacza to, że budynek należałoby zburzyć. To jak będzie funkcjonował, to sprawa prywatnych właścicieli - mówiła Joanna Dolecka, specjalistka do spraw inwestycji i zamówień publicznych w Galerii Arsenał.
Profesor Małgorzata Kowalska z Wydziału Historyczno-Socjologicznego Uniwersytetu w Białymstoku dziwiła się, że Białystok jako miasto z relatywnie krótką historią nie szanuje nielicznych budynków, które stanowią o naszej tożsamości.
- Wbrew pozorom, sytuacja z chłodnią jest podobna do sprawy zawieszenia napisu "Bóg, Honor, Ojczyzna" na Pomniku Bohaterów Ziemi Białostockiej. W obu przypadkach mamy do czynienia z pewnego rodzaju lobby. Te, które "sprywatyzowało" pomnik okazało się bardziej wpływowe niż nasze lobby, które chce zachowania chłodni - tłumaczyła prof. Małgorzata Kowalska.
Po wysłuchaniu opinii zaproszonych gości, przyszedł czas na dyskusję. Wśród poruszanych kwestii była mowa o tym, że 49 procent udziałów chłodni ma wciąż Skarb Państwa, więc po części jest to mienie każdego z nas.
Krzysztof Kulesza, szef Pracowni Dokumentacji Zabytków, apelował, by wypracować jakiś kompromis z właścicielem terenu.
- Zapewne nie zdawał on sobie sprawy z wartości, jakie ma budynek. Nagle dowiedział się, że obiekt jest cenny i nie może go rozebrać. Nie powinniśmy dążyć tylko i wyłącznie do tego, by objąć chłodnię ochroną na zasadzie "nic nie wolno i już". Musimy znaleźć takie rozwiązanie, w którym zarówno inwestor będzie usatysfakcjonowany, jak i każdy z nas - podkreślał architekt.
Barbara Tomecka mówiła, że zanim zaczniemy się zastanawiać, co z tym budynkiem zrobić, trzeba dopilnować, aby go nie zburzono. - Dlatego też domagamy się od konserwatora wpisania go do rejestru - twierdziła.
Sebastian Wicher tłumaczył, że wpis do rejestru nie oznacza tylko i wyłącznie ograniczeń, ale daje też pole np. do występowania o fundusze na remont zabytków.
- Nikt z miejskich urzędników nie będzie bronił właścicielowi sprzedaży tego budynku. Warunek jest jeden - musi być on zachowany, bo jest wartością społeczną - tłumaczył.
Mówił też, że to nie jest tak, że kiedy właściciel ujawnił swoje plany co do obiektu, to znalazła się raptem grupka entuzjastów, którzy chcą ten obiekt chronić.
- Do tej pory nie było takiej potrzeby, bo chłodnia przez lata działała i spełniała swą pierwotną funkcję. Poza tym, już w 2008 roku powstała lista obiektów, które warto uznać za dobra kultury współczesnej. Chłodnia oczywiście tam figuruje - podkreślał Sebastian Wicher.
Twierdził, że próbując zawrzeć ochronę obiektu w planie miejscowym, miasto wyczerpało swoje możliwości działania.
- Decyzję podjęli radni. A faktem jest, że właściciel chłodni użył populistycznych argumentów, by ich przekonać. Była mowa o tym, że wartość terenu bez budynku będzie większa, a pieniądze pozyskanie ze sprzedaży posłużą ratowaniu miejsc pracy. Okazało się to nieprawdą, bo właśnie pojawiła się informacja, że bankrutujące zakłady mięsne zwolniły pracowników chłodni - mówił Sebastian Wicher.
Janina Czyżewska, radna PO (która - jako jedna z niewielu w swoim klubie - głosowała za dobrem kultury) twierdziła, że prezes chłodni kreował się na osobę ratującą miejsca pracy, a firma tak naprawdę jest na skraju bankructwa i nie płaci swoim pracownikom.
- Próbowałam przekonać innych radnych, że jeśli budynek będzie np. przeznaczony na cele kultury, to również będzie generował powstawanie miejsc pracy. Dobrym przykładem jest zagospodarowanie terenów pofabrycznych w niemieckim Zagłębiu Ruhry. Trzeba chcieć - podkreślała radna.
Czytaj e-wydanie »Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?