Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cezary Łazarewicz – Elegancki morderca

Jerzy Doroszkiewicz
W stalinowskiej Polsce przestępcami byli wrogowie ludu, waluciarze, spekulanci. Elegancki seryjny morderca długo mógł czuć się bezkarny.
W stalinowskiej Polsce przestępcami byli wrogowie ludu, waluciarze, spekulanci. Elegancki seryjny morderca długo mógł czuć się bezkarny. Wydawnictwo WAB
Cezary Łazarewicz, dziennikarz i publicysta, powraca do sprawy głośnego seryjnego mordercy. Zastanawia się, dlaczego tyle lat mógł bezkarnie zabijać.

Uznany dziennikarz w „Eleganckim mordercy” przywraca do łask gatunek znany jako pitaval, czyli połączenie reportażu, historii i popularyzacji prawa z wprawą znakomitego pisarza. Śledząc losy Władysława Mazurkiewicza świetnie przypomina nastrój PRL-u z lat 40. I 50. XX wieku, wspomina wielkie sławy reportażu, wprowadza też czytelników w kulisy pracy reportera sądowego i adwokata, któremu przyszło bronić wielokrotnego zabójcy.

Najpierw, w literackiej fikcji, acz opartej o protokoły ze sprawy, Łazarewicz próbuje opisać, jak wyglądały kolejne mordy zaplanowane przez Mazurkiewicza – pokątnego handlarza wszystkim, co w PRL było nielegalne i trudno dostępne. Jeżdżącego eleganckim autem, ubranego w rzeczy wyprodukowane na Zachodzie, szarmanckiego wobec dam. Wampir wpada, kiedy kula z pistoletu wystrzelona w tył głowy kolejnej ofiary nie przebija kości czaszki. Fakt niewiarygodny wręcz, ale prawdziwy!
Do obrony wielokrotnego zabójcy staje 85-letni adwokat Zygmunt Hofmokl-Ostrowski, ten sam, który bronił przed wojną Grzeszolskiego, oskarżonego o otrucie żony i dwójki dzieci, a przypomnianego w tym roku na kartach powieści „Tal” Zbigniewa Białasa. Łazarewicz dociera do zdeponowanych pitavali sławy palestry, cytując co bardziej smakowite kąski. Obszernie posługuje się też wyimkami z artykułów wielkich gwiazd polskiego reportażu – Krzysztofa Kąkolewskiego i Lucjana Wolanowskiego, którzy wtedy relacjonowali z Krakowa przebieg procesu, używając do tego celu zapomnianego już dawno dalekopisu.

Muszę przyznać, że czytając w roku owym 1980 „Pięknych dwudziestoletnich”, przegapiłem iż Marek Hłasko również był reporterem na procesie Mazurkiewicza. Uważał, że zabójca był tyle lat bezkarny, bo podsycał mit, że morduje bogatych, a więc znienawidzonych przez PRL obywateli, na zlecenie UB. Po latach, w archiwach IPN Łazarewicz nie znalazł żadnego śladu współpracy. Inni reporterzy podejrzewali, że był agentem gestapo przewerbowanym przez NKWD, a może po prostu umiał tak wkupić się w łaski ówczesnych towarzyszy, że chronili go i prokuratorzy i jeden z adwokatów, a zwykli ludzie zafascynowani jego pozorną dobrotliwością i manierami, zgadzali się na krzywoprzysięstwo.

Wydana przez Wydawnictwo WAB książka opatrzona została zdjęciami samego zabójcy i kopiami fragmentów tekstów z ówczesnej prasy. I jak się nie zgodzić z powiedzeniem, że najlepsze kryminały pisze samo życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny