Podczas piątkowego posiedzenia sejmowej komisji skarbu państwa nie padła deklaracja ministerstwa, czy białostoccy związkowcy dostaną jeszcze czas na dalsze negocjacje ze swoim potencjalnym nowym inwestorem - katowicką spółką Farmacol SA.
- Jedynie Jan Bury, podsekretarz stanu w ministerstwie skarbu państwa, został natomiast na komisji zobowiązany do pisemnego wyjaśnienia swojej wypowiedzi o sprzedaży prywatyzowanych firm - mówi Alina Worobiej, szefowa Samorządnego Związku Zawodowego Pracowników Cefarm Białystok. - Oczywiście, chodzi o jego słowa, że resort może sprzedać naszą firmę nawet bez pakietu socjalnego dla załogi. Ale nie spodziewamy się, że otrzymamy odpowiedź, zanim nasza firma zostanie sprzedana.
Na spotkaniu byli, oprócz przedstawicieli załogi białostockiej firmy, obecni związkowcy z innych spółek farmaceutycznych czekających na prywatyzację.
- Wszystkich niepokoi to, co o nas powiedział Jan Bury - dodaje Alina Worobiej. - Ludzie poczuli się zagrożeni, że kolejni inwestorzy nie będą się starali o dobry pakiet dla pracowników kupowanych firm, bo przecież tak czy siak je kupią.
Przypomnijmy, że białostoccy związkowcy, którym doradza Piotr Wujec (ma na swoim koncie już 17 prywatyzacji, w tym Polmosu Białystok) nie chcą od inwestora gwarancji liczby etatów, tylko gwarancji zatrudnienia. Dlaczego? Są bowiem obawy, że Farmacol może poprzenosić etaty naszego Cefarmu do swoich spółek-córek w innych częściach Polski.
Ludzie boją się, że może nawet nikt ich nie będzie zwalniał, tylko sami będą musieli rezygnować z pracy, nie chcąc się wyprowadzać z Białegostoku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
