Pierwsza połowa filmu utrzymana jest w iście brawurowym tempie. Reżyserce udała się rzecz w kinie najtrudniejsza. Znalazła trzech chłopaków, a do tego tłum statystów, którzy świetnie zagrali adeptów futbolu, a zarazem uczniaków małomiasteczkowej podstawówki. Jest nawet nawiązanie do legendarnego "Piłkarskiego pokera" - generalnie całość naprawdę bardzo udana.
Wszystko zmienia się z chwilą, kiedy Joanna Szczepkowska ogłasza koniec komunizmu. Ojciec głównego bohatera, któremu oczywiście na cześć Dejny nadał imię Kazik, rzuca robotę i zaczyna handel bazarowy. I tu wartka opowieść o wchodzeniu dziecka w świat dorosłych z obowiązkowym zauroczeniem polonistką (ma następstwa) zmienia się w przypowieść niemal magiczną. A rolę cudownego fetyszu pełnią… białe skarpetki. Świetny pomysł i znakomicie ograny.
Ale i sam film to przede wszystkim rewelacyjna para rodziców, których grają Przemysław Bluszcz i Gabriela Muskała, a do tego rewelacyjny Jerzy Trela, w roli dziadka. I jak to w wielopokoleniowych rodzinach bywa, to on wprowadza głównego bohatera w tajniki męskiego życia.
Anna Wieczur-Bluszcz z humorem opowiada historię pewnej rodziny, w tle Polska zmienia się z socjalistycznej w kapitalistyczną, ale bez łzawej nostalgii. Wszystko kończy się dobrze, uśmiech nie znika z twarzy widza do końca seansu. I tak oto doczekaliśmy polskiego filmu w klimacie czeskiego małego realizmu z odrobiną magii.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?