Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brexit. Prof. Maciej Perkowski: Zakładam, że Brytyjczycy nie wyjdą z Unii, ale ona potrzebuje reform

Rozmawiała Marta Gawina
Prawnik prof. Maciej Perkowski uważa, że Wielka Brytania szuka pomysłu na siebie. Potrzebuje odnowy swej dumy narodowej.
Prawnik prof. Maciej Perkowski uważa, że Wielka Brytania szuka pomysłu na siebie. Potrzebuje odnowy swej dumy narodowej. Anatol Chomicz
Wyspiarze szczycą się tym, że są inni. W ostatnim czasie ich tożsamość zachwiała się - uważa prof. Maciej Perkowski

Czy Polacy, którzy pracują w Wielkiej Brytanii powinni bać się Brexitu?

Prof. Maciej Perkowski z Wydziału Prawa UwB: Strach nie wydaje się tu pojęciem właściwym. Raczej powiedziałbym, że powinni zastanawiać się nad skutkami Brexitu. Obojętne, jaki mają tam status: czy zostali obywatelami Wielkiej Brytanii, czy korzystają z obywatelstwa europejskiego, czy pojechali na chwilę - w jakiś sposób korzystają z dobrodziejstw prawa unijnego. Brexit - rozważamy tu teoretycznie - byłby istotną zmianą w tym zakresie. Bardzo ważna uwaga - Wielka Brytania, w Unii czy poza, pozostanie państwem prawa. Jest stara jak świat zasada ochrony praw nabytych (z uwzględnieniem specyfiki common law), wedle której nie można nikogo arbitralnie, jednostronnie pozbawić praw. Aspirującym po zmianach można ich odmówić, ale jeśli ktoś już prawa posiada, to może spodziewać się ewentualnych modyfikacji, czy zmian, jednak w dłuższym przedziale czasowym.

Czyli Polacy, którzy pracują legalnie mogą być spokojni mimo czwartkowego referendum?

Na to pytanie odpowiedź może znać tylko brytyjski prawodawca po Brexicie. Jeśli wprowadzi on regulacje, które zmienią ten stan rzeczy gwałtowniej, niż można by się spodziewać to oczywiście mogą pojawić się sprawy sporne, które będą załatwiane międzynarodowo. Póki co, nie umiemy sobie odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. Polaków chroni wiązka gwarancji pracowniczych wynikająca z umów o pracę i kontraktów, ale też zasada prawa międzynarodowego, by zobowiązań międzynarodowych dotrzymywać. Dlatego zasadnie obawiać się mogą ci, którzy dopiero planują wyjazd do Wielkiej Brytanii.

Co z Polakami, którzy w Anglii nie mają legalnej pracy?

Oni nigdy nie byli pewni swojej sytuacji. W warunkach wewnątrzunijnych zapewne łatwiej jest obywatelom innych państw unijnych dojechać i przebywać w Wielkiej Brytanii, ale pamiętajmy, że kraj ten pozostaje poza strefą Schengen, co powoduje, że i dziś reżimy graniczne się różnią. Osobiście nie wierzę w zupełny rozbrat Wielkiej Brytanii z Unią. Nawet jeśli doszłoby do Brexitu, to szybciej w kierunku relacji, jaką z Unią mają Norwegia czy Szwajcaria. Za wiele jest powiązań choćby gospodarczych. Moje wrażenie jest takie: brytyjska tożsamość wyraża się w oryginalności. Wyspiarze szczycą się tym, że są inni. Jeżdżą lewą stroną drogi, o innych porach jadają itd. W ostatnim czasie ich tożsamość, choćby przez postępującą wielokulturowość zachwiała się. Wielka Brytania potrzebuje odnowy swej dumy narodowej, więc szuka pomysłu na siebie.

I tym pomysłem jest wyjście z Unii Europejskiej? Już jutro Brytyjczycy idą na referendum. Jaką podejmą decyzję?

Oczywiście możemy tu tylko spekulować. Ja zakładam, że nie wyjdą z Unii Europejskiej. Co tu dużo mówić. Przeciętny człowiek jest jednak zwolennikiem ciepłej wody w kranie. Nawet jeśli głośno tego nie powie, w głębi duszy ceni rozwiązania, które są mu bliższe, prostsze. Rozwiązania radykalne są powierzchownie atrakcyjne, ale zwykle znajdują mniej rzeczywistych zwolenników.

Kto by bardziej stracił na odejściu Wielkiej Brytanii? Zjednoczone Królestwo czy jednak Unia?

Te straty to nadal pojęcie abstrakcyjne. Nigdy nie praktykowane, byłyby trudne do oszacowania i rozliczenia. Jak bowiem policzyć, co i komu zwracać? Jak odnosić nakłady i koszty? Co ze skutkami porozumień, które utraciłyby rację bytu? Tu sprawa jest otwarta i to dość szeroko. Groźniejsze jest coś innego. W dzisiejszym świecie - współzależnym, opartym na szybkim przekazie informacji, największe obawy budzi potencjalna panika na rynkach finansowych. Pamiętajmy, że wywołują ją nawet mniej poważne historie, gdy sprawnie podana „kaczka dziennikarska” („zamach w Białym Domu”) potrafiła wywołać „tąpnięcie giełdowe”. Wówczas nielogicznie wyparowują z gospodarek miliardy, co zmienia bieg wydarzeń. Tego się odpowiedzialni ludzie boją najbardziej, a mniej odpowiedzialni tym manipulują...

Czy dziś, dzień przed referendum, będą trwały wielkie negocjacje między Unią a Wielką Brytanią? Są możliwe jakieś ustępstwa?

Proszę pamiętać, że Wielka Brytania sceptyczną kartą przetargową grała od samego początku. Najpierw nie wchodząc do Wspólnoty przez długi czas, potem negocjując sobie rabat brytyjski, wreszcie zachowując odrębność w sprawie Schengen itd. Tak właśnie prowadzi swoją politykę: „jest za, a nawet przeciw!”.

Czyli nocne rozmowy są możliwe?

One zawsze są możliwe. Proszę pamiętać, że we współczesnym świecie nie potrzeba dwóch tygodni na przekazanie „dobrej nowiny”. Wystarczy, że na „ostatniej prostej”, chwilę przed głosowaniem ktoś opiniotwórczy powie: „drodzy państwo, mamy kompromis, którego dotrzymanie warte jest pozostania w Unii!”. Wszystko jest możliwe, szczególnie, że ludźmi coraz częściej kierują wizje i emocje, nie meritum.

Wróćmy jednak do scenariusza, że Brytyjczycy wychodzą z UE. Czy Wspólnota może się rozpaść?

Proszę pamiętać, że precedens stanowi zawsze jakiś model postępowania. Ruchy separatystyczne wewnątrz krajów członkowskich szukają różnych pomysłów na siebie. Jednym z nich jest eurosceptycyzm. Gdyby nastąpił brytyjski precedens, to wydaje mi się, że mógłby oddziaływać na inne kraje. Natomiast proszę zauważyć, jak tą kwestią grają politycy. Na przykład premier Węgier Wiktor Orban, który słynie z tego, że w europejskiej debacie zwykle ma swe oryginalne zdanie, nagle apeluje do Brytyjczyków, by zostali w Unii. Gdyby powiedział: wychodźcie z Unii, to byłby przewidywalny, a więc nieatrakcyjny medialnie. Skoro jednak zaskoczył opinię publiczną, jest o wiele częściej cytowany. W polityce rozgrywa się na bieżąco jeden wielki teatr.

Zakładamy, że Wielka Brytania zostaje. Czy mimo to Unii nie czekają wielkie wewnętrzne reformy?

Do stwierdzenia, że Unii potrzebne są reformy nie potrzebowaliśmy Brexitu. Mamy olbrzymi mało wydolny Parlament Europejski. Mamy luksemburski Trybunał, który częściej zajmuje się powtarzalnymi drobiazgami, niż kamieniami milowymi orzecznictwa. Doszliśmy do momentu, że na pewno trzeba zmienić założenia i część zasad Unii. By tego dokonać - potrzeba jej prawdziwych przywódców, mężów stanu, „odpowiedzialnych ojców dojrzewającej integracji” (jak wiadomo dojrzewanie trudniej opanować, niż „słodkie” dzieciństwo).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny