Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boćki: Rolnicy drukowali pieniądze

Urszula Bisz [email protected] 85 748 74 62
Takiego policyjnego nalotu w Boćkach nie widziano nigdy wcześniej i nigdy później. Nikt z mieszkańców nie spodziewał się, że tu produkowano pieniądze.
Takiego policyjnego nalotu w Boćkach nie widziano nigdy wcześniej i nigdy później. Nikt z mieszkańców nie spodziewał się, że tu produkowano pieniądze. KWP Białystok
Właśnie stanęli przed sądem. Grozi im 25 lat więzienia. Czekając na wyrok hodują gęsi. Drobiem zajmowali się już wówczas, gdy na zapleczu gospodarstwa drukowali banknoty.

Pieniądze przez taśmę produkcyjną mini fabryki w niewielkiej miejscowości Boćki w powiecie bielskim przechodziły taśmowo. Jej właściciele a zarazem pracownicy czuli się na tyle pewni, że gdy do budynków gospodarstwa hodującego gęsi i produkującego banknoty weszli mundurowi w kominiarkach, byli zaskoczeni. Nie spodziewali się, że ktoś wie o ich przestępczym procederze.
Był listopad 2009 roku. Policjanci z Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku wsparci przez antyterrorystów wkroczyli na posesję w Boćkach.

- Z policyjnych ustaleń wynikało, że właśnie tam fałszowane są polskie i zagraniczne pieniądze - opowiada aspirant Kamil Sorko z zespołu prasowego podlaskiej policji. - Podejrzenia funkcjonariuszy okazały się uzasadnione.

Gdy panowie w czerni z impetem wdarli się do budynków gospodarczych gęsiarni, producenci pieniędzy byli w szoku.

Sprawcy byli zatrzymywani,a pieniądze drukowały się

- Ich zdziwienie było tak duże, że gdy weszliśmy do środka nie zdążyli nawet wyłączyć aparatury - wspomina policjant kryminalny, który brał czynny udział w likwidacji fabryki banknotów w Boćkach. - Podczas zatrzymania sprawców przestępstwa z drukarki cały czas wychodziły kartki z wydrukami 200-złotówek.

Po przeszukaniu jednego z budynków policjanci odnaleźli przeszło pół tysiąca fałszywych banknotów. Były to gotowe 100 i 200-złotówki oraz banknoty o nominale 50 euro, a także kilkadziesiąt arkuszy papieru z przygotowanymi do rozcięcia wydrukami polskich pieniędzy. Ich nominalna wartość przekraczała 90 tys. zł.

Falsyfikaty odznaczały się wyjątkowym podobieństwem do oryginałów. Miały łudząco podobne do autentycznych cechy zabezpieczające, takie jak znak wodny i elementy świecące w promieniach UV. W ręce policjantów wpadła także służąca do fałszerstwa kompletna linia produkcyjna złożona między innymi z komputera, drukarek oraz rozmaitych odczynników chemicznych i przyrządów do cięcia papieru.
- Gotowe wydrukowane i powycinane banknoty były też schowane w specjalnie przygotowanej skrytce w meblach - opowiada funkcjonariusz kryminalny.

Na miejscu policjanci zaskoczyli na gorącym uczynku podczas produkcji fałszywych banknotów 25-letniego białostoczanina. Funkcjonariusze szybko dotarli również do trzech innych osób podejrzewanych o współudział w przestępstwie. Cała trójka jeszcze tego samego dnia została zatrzymana. 19-letnią mieszkankę tej miejscowości policjanci zastali w swoim domu, zaś będący małżeństwem właściciele posesji 58-letnia kobieta i o 2 lata starszy mężczyzna wpadli w ręce funkcjonariuszy w Białymstoku. Wpadli rodzice i ich syn z żoną.

Zatrzymany 25-latek, decyzją Sądu Rejonowego w Białymstoku, trafił wówczas na trzy miesiące do aresztu, podobnie jak gospodarz z Bociek. W stosunku do obu zatrzymanych kobiet Prokuratura Okręgowa w Białymstoku zastosowała zakaz opuszczania kraju, a w przypadku starszej z nich dodatkowo poręczenie majątkowe w kwocie 20 tys. zł.

- Zabezpieczone na miejscu zdarzenia banknoty zostały poddane ekspertyzie Narodowego Banku Polskiego - mówi aspirant Sorko. - Wstępne ustalenia wskazują, że 4 tys. spośród wszystkich fałszywych banknotów ujawnionych w naszym kraju w latach 2007-2008 prawdopodobnie pochodzi z tego samego źródła. Straty, jakie z tego tytułu poniósł Skarb Państwa oszacowane zostały na kwotę nie mniejszą niż milion zł. W 2009 roku na terenie Polski ujawniono przeszło 860 fałszywych 200-złotówek. Według specjalistów zajmujących się zwalczaniem tego typu przestępczości najprawdopodobniej około 790 z nich pochodziło z "fabryki" zlikwidowanej koło Bielska Podlaskiego.
Sąsiedzi zazdrościli,ale nie podejrzewali

Policjanci pracowali nad materiałami dowodowymi, a w Boćkach wrzało. Sąsiedzi, zwykli rolnicy, okazali się być przestępcami. Ale też cwaniakami. Mało kto spodziewał się, że teoretycznie zwykli mieszkańcy niewielkich Bociek mają tyle pieniędzy, nawet jeśli fałszywych, to jednak pieniędzy.

Wielu już wcześniej zazdrościło tej rodzinie widocznych przejawów zamożności. Synowa stroiła się coraz bardziej, coraz więcej wydawała na fryzjera, kosmetyki, ubrania. Ponoć szastali pieniędzmi robiąc zakupy w miejscowym sklepie spożywczym. Zawsze jednak można było podejrzewać, że dorobili się na gęsiach.

- Mieszkańcy byli bardzo zaskoczeni - wspomina zapytany o wydarzenia z 2009 roku Stanisław Derehajło, wójt Bociek. - Wielu ich kojarzyło. Mieli sporą fermę drobiu, dokładnie gęsi.

Gęśmi na chwilę musiała zająć się gmina. Potem drobiowy interes znów przejęła rodzina, a tymczasem prawie trzy lata później policjanci znów pojawili się na boćkowskim podwórku. Był maj tego roku.
- Kolejnego członka tej grupy zatrzymaliśmy właściwie na miejscu przestępstwa, czyli tam, gdzie kilka lat temu likwidowaliśmy produkcję - opowiada policjant kryminalny zajmujący się sprawą.

Miał specjalny tunel w budynku z drobiem

- Dzięki wnikliwej analizie i intensywnie prowadzonym czynnościom operacyjno-dochodzeniowych funkcjonariusze z Wydziału Kryminalnego i Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku zatrzymali poszukiwanego od 2,5 roku mężczyznę, członka zorganizowanej grupy przestępczej rozbitej prze białostockich policjantów w 2009 roku - mówi Kamil Sorko z zespołu prasowego. - Jest to piąta i ostatnia już osoba zatrzymana do głośnej sprawy "fabryki pieniędzy" w Boćkach.

W majowy poranek kompletnie zaskoczony 33-latek wpadł w ręce mundurowych. Przez 2,5 roku ukrywał się on w specjalnie do tego celu przystosowanej skrytce na poddaszu budynku gospodarczego budynku, w którym trzymane były gęsi. Do jego skrytki prowadził tajny tunel.

Mężczyzna ścigany był przez Prokuraturę Okręgową w Białymstoku jako podejrzewany o pomocnictwo w wytwarzaniu i wprowadzaniu w obieg fałszywych pieniędzy. On, podobnie jak reszta męskiej części fałszerskiej rodziny, trafił do aresztu.

W tym miesiącu mieszkańcy i stali bywalcy fermy w Boćkach po raz kolejny pojawili się w mediach. Nareszcie, po kilku latach fałszowania banknotów i kilka lat po tym, jak rozbito ich interes, ich sprawa wreszcie trafiła na wokandę.

Kodeks karny, za podrabianie polskiego i obcego pieniądza przewiduje karę pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż 5 lat albo karę 25 lat pozbawienia wolności.

Jak zakończy się sprawa boćkowskich fałszerzy, to się jeszcze okaże. Skalę ich, wskazanej przez śledczych, winy ma wykazać proces. Być może przy okazji ujawnione zostanie, jakim sposobem grupa rolników z niewielkiej miejscowości pod Bielskiem Podlaskim była w stanie przez kilka lat oszukiwać Skarb Państwa. Skąd mieli potrzebną do tego celu pełną linię produkcyjną i wiedzę, jak ją obsługiwać. Tymczasem nadal hodują w Boćkach gęsi. W tych samych budynkach, gdzie mieli fabrykę pieniędzy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny