- A co my mamy robić, żeby zwrócić na siebie uwagę? - mówi Bogumiła Świerczewska z Konarzyc, delegat do Podlaskiej Izby Rolniczej. - Kto zauważy, jak przestaniemy doić krowy czy karmić świnie?
Długa kolejka pojazdów
Około 150 osób, kilkanaście z biało-czerwonymi flagami, wchodzi na jezdnię w Chojnach o godz. 11. Momentalnie ustawia się po obu stronach drogi kolejka pojazdów. Większość to tiry jadące do lub od przejścia granicznego na Litwę w Budzisku. Droga nr 61 to ich ulubiony szlak. Jest też wiele samochodów osobowych. Kierowca opla jest wkurzony.
- To moja wina, że rolnikom jest źle? Kalinowski i ci, którzy są za to odpowiedzialni, spokojnie sobie jeżdżą po Warszawie - prawie krzyczy. Nie próbuje jednak przekonywać rolników. Kierowca litewskiej lawety jest nastrojony filozoficznie. - Ot, cała Polsza - mówi i gryzie kanapkę.
Zaproszenie na rozmowy
Po kilkunastu minutach blokady komendant łomżyńskiej policji Andrzej Zaręba i jego zastępca Andrzej Choromański zapraszają delegację rolników na rozmowy. Jest też starosta łomżyński Wojciech Kubrak, po kilku minutach dołącza wójt gminy Łomża Kazimierz Dąbkowski, a chwilę potem przedstawiciel protestujących w Kisielnicy. Negocjacje odbywają się w dużej sali nowej remizy w Chojnach.
- Co wam zawinili ci kierowcy? - komendant pokazuje sznur pojazdów na drodze widoczny przez okno.
- Oni nic, ale i myśmy nic nie zawinili - odpowiada Bogumiła Świerczewska. W gronie protestujących jest jedyną kobietą, ale w naturalny sposób stała się przywódczynią.
Policjanci, starosta i wójt wysłuchują litanii żalów. Na ceny żywca, na sytuację na wsi w ogóle. Największe pretensje - nikt nie chce z nimi rozmawiać.
- Panie komendancie, nich nas pan zrozumie. Za naszymi plecami nie ma żadnej partii. Jesteśmy tylko producentami żywności, którzy są w tragicznej sytuacji - mówią rolnicy. - I jesteśmy zdeterminowani - dodają. Będą nadal blokować drogi, bo nie widzą innej formy protestu.
- Jak przyślecie oddziały prewencji, to wyjdziemy z widłami - mówią.
W czasie, gdy trwają rozmowy, na blokadzie pojawia się oddział "szturmowy" w kaskach i kamizelkach. - Jesteśmy potrzebni? - pyta oficer. - Na razie nie - pada odpowiedź.
Spotkanie w poniedziałek
Blokada w Chojnach
Decyzję o całkowitym zablokowaniu drogi rolnicy podjęli dzień wcześniej wspólnie z uczestnikami innych blokad w Łomżyńskiem, z Kisielnicy na skrzyżowaniu dróg Łomża - Grajewo i Łomża - Kolno, z Szumowa i Gosi na trasie Warszawa - Białystok, z Jabłonki Kościelnej na drodze Zambrów - Wysokie Mazowieckie. Zabrakło tylko przedstawicieli powiatu kolneńskiego, którzy zatrzymują ruch w Czerwonem na szlaku Kolno - Pisz.
Po godzinie rozmów starosta Wojciech Kubrak podsuwa rozwiązanie.
- Razem z wójtem Dąbkowskim spróbujemy zorganizować w poniedziałek spotkanie z udziałem podlaskich parlamentarzystów. Zaprosimy wszystkich, do których uda się nam dodzwonić. W zamian proponuję, by dzisiaj skrócić blokadę i zawiesić protest do poniedziałku.
Po krótkim namyśle rolnicy "kupują" pomysł. - Damy szansę rozmowom - mówi Bogumiła Świerczewska.
Spotkanie ma się odbyć w remizie w Chojnach. Obecni mają być nie tylko posłowie opozycji, ale przede wszystkim rządzącej koalicji.
- Tylko niech im pan powie, że sytuacja jest poważna. My już nie mamy gdzie się cofnąć - mówi jeden z rolników.
Pół godziny przed zapowiadanym terminem blokada w Chojnach się otwiera. Jeżeli nie dojdzie do rozmów, rolnicy wrócą tu we wtorek. I wtedy będzie już ostro. (mag)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?