Bilety wracają do kiosków

Biletów brakowało w białostockich kioskach od kilku tygodni. Kioskarze nie chcieli ich kupować od dystrybutora - firmy "Kolporter", bo uznali, że im się to nie opłaca.
Sprawdziliśmy wczoraj kioski w centrum. I tu zaskoczenie - w sześciu kolejnych kioskach były w sprzedaży bilety jednorazowe.
Bo nie przedłużymy
Władze miasta znalazły sposób na niepokornych sprzedawców. Wraz z końcem tego roku kioskarzom kończy się umowa z Urzędem Miejskim na dzierżawę miejsca w tzw. pasie drogowym. Magistrat zagroził więc, że nie przedłuży umowy, jeśli w sprzedaży nie będzie biletów.
- W związku z tym, że kioski znajdują się w pasie drogowym, na kioskarzach spoczywają konkretne obowiązki. Prawo jest za nami. Nie sprzedając biletów, to kioskarze działali niezgodnie z prawem - tłumaczy wiceprezydent Białegostoku Krzysztof Sawicki.
Jest kiosk - jest bilet i karta
Wiceprezydent zapowiada, że zmieni wszystkie umowy z kioskarzami. W każdej znajdzie się zapis o konieczności sprzedaży biletu bez względu na rodzaj upustu proponowany przez hurtownika. Punkty w centrum będą musiały być także zaopatrzone w karty postojowe płatnego parkowania. Kioskarze są oburzeni.
- To przesada i szantaż ze strony władz - uważa Wiera Siemieńczyk, prowadząca kiosk przy ul. Sienkiewicza. - Jesteśmy zmuszeni do handlu, na którym naprawdę nic nie da się zarobić!
- Jeśli komuś nie pasują takie warunki, to może zrezygnować z biznesu. Na pewno znajdą się inni chętni na prowadzenie tej działalności - mówi Sawicki.
Sytuacja ostatecznie wyjaśni się 21 października, kiedy odbędzie się kolejny przetarg, w którym wybrany zostanie nowy hurtownik rozprowadzający bilety. Urząd Miejski rozważa także zakup do autobusów automatów sprzedających bilety.