Małgorzata Bil-Jaruzelska zastąpiła Sergiusza Łukaszuka na stanowisku dyrektora Bielskiego Domu Kultury. Dla niej to spora zmiana - do tej pory była wicedyrektorką Teatru Dramatycznego w Białymstoku. Wcześniej - zastępcą dyrektora departamentu edukacji w urzędzie marszałkowskim, rzeczniczką wojewody i dziennikarką TVP.
- Nowe obowiązki przejęłam zaledwie parę dni temu. Na razie poznaję pracowników i współpracowników domu kultury - mówi. - Mam doświadczenie w tego rodzaju pracy, ale do tej pory zarządzałam instytucją, która zatrudnia około 80 osób. W Bielskim Domu Kultury zatrudnionych jest tylko 13, a łącznie z osobami pracującymi na umowy zlecenie - około 20.
Zapewnia, że nie zamierza nikogo zwalniać lub robić jakichkolwiek ruchów kadrowych.
Spytaliśmy ją o to, jakie ma plany związane z prowadzeniem BDK. - Szanuję to, co zastałam. Mój poprzednik bardzo dobrze prowadził tę instytucję - odpowiada. - Na początek nie planuję wielkich zmian. Wydarzenia kulturalne na ten rok są już zaplanowana, więc będę jedynie realizowała ten plan. Już 10 stycznia odbędzie się u nas Wieczór Kolęd, a 25 stycznia "Kantyczka". W przyszłości chcę jednak wprowadzić nowe rzeczy.
Wśród priorytetów wymienia działania na rzecz aktywizacji osób powyżej 50. roku życia, aktywizację kobiet. Ma też zamiar przyciągnąć do domu kultury młodzież.
- Chcę wyjść poza mury BDK - zapowiada. - Mam zamiar nawiązać współpracę z Uniwersytetem Trzeciego Wieku w Białymstoku. Zastanawiam się też nad zorganizowaniem akcji "Podziel się książką". Nastolatków chcę zainteresować filmem. Myślę np. o robieniu prezentacji filmów oraz otworzeniu pracowni filmowej.
Ma już nawet pomysł skąd pozyskać fundusze na ten cel.
- Poza tym chciałabym nawiązać współpracę z różnego rodzaju zespołami muzycznymi, nie tylko folklorystycznymi, ale także tymi, które tworzą innego rodzaju muzykę - dodaje.
Czyżby w domu kultury miało być mniej koncertów zespołów białoruskich i ukraińskich? - Wyznaję zasadę, że kultura nie ma narodowości, ona po prostu musi być dobra i ciekawa. Dlatego będę starała się by było nieco mniej kultury bogoojczyźnianej, a więcej popularnej - wyjaśnia.
Bielski Dom Kultury połączony jest z budynkiem dawnego kina "Znicz". Spytaliśmy Małgorzatę Bil-Jaruzelską, czy ma plany jak wykorzystać dawną salę kinową. - Jeśli uda nam się zdobyć pieniądze, to postaramy się połączyć kino z domem kultury - odpowiada. - Dzięki temu mogłaby powstać sala na około 400 osób, która mogłaby pełnić rolę zarówno kina, jak i teatru. Z tego co wiem, miasto już wykupiło pomieszczenia kina. Jest nawet projekt przebudowy, ciągle jednak nie ma pieniędzy na jego realizację. Będziemy się starać pozyskać je z budżetu państwa lub funduszy norweskich. Jeśli by się udało, remont mógłby ruszyć nawet w tym roku.
To, że takie kino samorządowe ma szansę na sukces pokazuje m.in. przykład Zambrowa, gdzie taka instytucja dział z powodzeniem już od dłuższego czasu.
Mimo że Małgorzata Bil-Jaruzelska mieszka pod Białymstokiem i swoją karierę zawodową do tej pory wiązała głównie ze stolicą województwa, z Bielskiem też ją wiele łączy.
- Moja rodzina pochodzi z tych stron - mówi. - Mój dziadek był kiedyś nawet starostą bielskim. Mój tata tu mieszkał i uczył się w miejscowym liceum. Mama pochodzi z pobliskich Milejczyc, ale również uczyła się w Bielsku. Mam tu mnóstwo znajomych i zawsze chętnie odwiedzałam to miasto.
Zapewnia, że Bielsk Podlaski bardzo jej się podoba.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?