Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok zawsze lubił swoich maturzystów

Andrzej Lechowski
Pedagodzy po pierwszej maturze w Gimnazjum im. króla Zygmunta Augusta w 1920 roku. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku.
Pedagodzy po pierwszej maturze w Gimnazjum im. króla Zygmunta Augusta w 1920 roku. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku. Fot. Achiwum
Co roku miejscowa prasa podawała, kto otrzymał świadectwo dojrzałości. Kto nie otrzymał - o tym taktownie milczano.

Jeszcze w uszach brzmi refren piosenki Czerwonych Gitar, a tu ani się człowiek nie obejrzał, jak rok przeleciał i zaczynają kwitnąć kasztany. Giełdy pewniaków od średniowiecza po Herberta w rozkwicie i tylko patrzeć, gdy pierwsze przecieki będą. Drodzy maturzyści, nie przejmujcie się, nie wy pierwsi poddawani jesteście temu dojrzewaniu intelektu.

Oto znalazłem rozpaczliwe ogłoszenie z 1912 roku. W białostockiej prasie ukazał się anons: "Poszukuję lekcji lub korepetycji". Czy to zdesperowany ojciec jakiegoś bęcwała szukał ratunku, kto wie? Opatrzność czuwała. Przy odrobinie szczęścia można było po kilku kwadransach znaleźć pomoc. "Korepetytor z kilkuletnią praktyką, specjalność matematyka. Posiada również i łacinę". A skoro matma, to w 1913 roku białostoccy maturzyści chichotali z opowiadanego sobie dowcipu.

Nauczyciel pyta ucznia: Powiedz no mi, ile to jest 7 razy 6. Kolega z ławki szepcze sam do siebie: Głupi ten profesor, że pyta o takie rzeczy? Nauczyciel srogo: Proszę nie podpowiadać. On sam przecież wpadnie na tę myśl i bez twojej pomocy.

No, ale bez żartów. Matura to przecież wkroczenie w świat dorosłych. A dla młodych białostoczan moment zwrotny w życiu. Czy zostać w mieście, czy też jechać na studia do Wilna, Krakowa? A może Lwów? W 1935 roku dylematy próbował rozwiązać Legion Młodych. Organizował on w swoim lokalu przy Warszawskiej 19 (to odbudowywany obecnie budynek przyszłego centrum L. Zamenhofa) cotygodniowe spotkania z absolwentami białostockich szkół średnich. Na jednym z nich wygłoszono dwa referaty. Pierwszy dla bojaźliwych i mniej zdolnych - wybór zawodu. Drugi podniecał wszystkich - życie akademickie.

Białystok lubił swoich maturzystów. Co roku miejscowa prasa podawała, kto otrzymał świadectwo dojrzałości. Kto nie otrzymał - o tym milczano. Dodawano jedynie, już post factum, że maturę zdali również ubiegłoroczni uczniowie. Prawda, że elegancko i humanitarnie? Taka przygoda (patrz piosenka Klenczona i spółki) spotkała Witolda Różyckiego. Jego brata Zygmunta moglibyśmy nazwać białostockim Wojciechem Bogusławskim (maturzyści oczywiście wiedzą, kto to był!).

Witold od szczenięcych lat występował w rozlicznych przedstawieniach urządzanych przez brata. Po wojnie sam był wspaniałym, bodaj najwybitniejszym, człowiekiem teatru w naszym mieście. Nie załamuj się więc młodzieży z chwilowego niepowodzenia.

Startem do kariery, ale nie takiej, jaką byśmy polecali, była też matura Rachmiela Orłowskiego. Młodzian ów w 1934 roku przystąpił do egzaminu dojrzałości w gimnazjum hebrajskim. Ta renomowana szkoła mieściła się w budynku, w którym obecnie jest szpital miejski przy ul. Sienkiewicza. Pilnujący piszących maturalny egzamin profesor Piotr Ejsmond zauważył, że Orłowski bezczelnie ściąga. Dyskretnie powiadomił o tym komisję, która wyrzuciła delikwenta z egzaminu.

Zdesperowany eksmaturzysta przyszedł nazajutrz do szkoły z nieukrywanym zamiarem policzenia się z profesorem. Spotkał go na korytarzu, zamierzył się nań i ... Ejsmond okazał się mistrzem uników. Uchylił się przed prującą powietrze pięścią i przyjął cios na dziennik lekcyjny. Ale i tak wystarczyło tego, aby o całym zajściu powiadomić policję. Ta skierowała sprawę do Sądu Okręgowego, który skazał Orłowskiego na 3 miesiące aresztu. Prokurator uznał, że to za mało. W jego opinii, ściąganie na maturze i bicie pedagoga zasługiwało na półroczny areszt. I taki też wyrok wydał Sąd Apelacyjny.

Historia magistrae vitae est (Historia jest nauczycielką życia). Drodzy maturzyści, jak już musicie ściągać, to róbcie to finezyjnie. A jeśli zostaniecie złapani na tym niecnym procederze, nie spuszczajcie komisji łomotu. Zanućcie sobie Czerwone Gitary i tyle. A w ogóle to połamania piór na przewidywanych pewniakach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny