Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białostoczanin kupił książkę telefoniczną. "To bubel. Przy wszystkich numerach brakuje dwóch ostatnich cyfr"

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
- Czuję się oszukany. Mam prawo podejrzewać, że doszło tu do nadużycia, a naciągniętych osób mogą być setki - uważa 83-letni mieszkaniec Białegostoku
- Czuję się oszukany. Mam prawo podejrzewać, że doszło tu do nadużycia, a naciągniętych osób mogą być setki - uważa 83-letni mieszkaniec Białegostoku fot. Wojciech Wojtkielewicz/ Polska Press
- Książka jest bezużyteczna. Nawet nie mam jak złożyć reklamacji - mówi nasz Czytelnik. Firma nie ma adresu, telefonu. Są tylko dwa adresy e-mail. Sprawdziliśmy. Oba fałszywe. Pokrzywdzonych jest więcej. Już zgłaszają się do biura rzecznika praw konsumentów. Ale tu też rozkładają ręce.

Było tak. Do 83-latka z Białegostoku na telefon stacjonarny zadzwoniła kobieta. Pytała, czy jest zainteresowany nową książką telefoniczną i czy zgadza się, żeby był podany w niej jego numer.

Zgodziłem się. Z reguły nie załatwiam żadnych spraw przez telefon, ale tym razem dałem się zwieść. To był mój błąd

- kwituje pan Jerzy (nazwisko do wiadomości redakcji).

Po kilku tygodniach od tej rozmowy, dokładnie 14 października, do naszego Czytelnika zgłosił się kurier z książką. Powiedział, że należy się za nią 55 zł. Nie miał terminala. Pan Jerzy musiał zapłacić gotówką. Nie dostał żadnego paragonu, potwierdzenia zapłaty, czy umowy.

Na pomarańczowej okładce widniał napis "Książka telefoniczna. Województwo podlaskie. Strefy numeracyjne 85, 86, 87". Dopiero w domu białostoczanin zajrzał do środka.

- Przy wszystkich telefonach stacjonarnych do prywatnych abonentów brakuje dwóch ostatnich cyfr. Tak nigdzie się nie dodzwonię. Książka jest bezużyteczna - mówi.

Czytaj też:

Do wydawcy książki, czy też dystrybutora kontaktu nie ma. Na wewnętrznej stronie okładki są podane jedynie dwa adresy e-mail. Wysłaliśmy na nie wiadomości, z prośbą o wyjaśnienie m.in. skąd wynikają braki, czy świadomie firma sprzedaje klientom wadliwą książkę telefoniczną, kto odpowiada za błędy. Oba e-maile "wróciły" z adnotacją, że adresów nie znaleziono.

Aktualnie pan Jerzy dochodzi do siebie po ciężkiej operacji, ale nie wyklucza złożenia na policję lub prokuraturę zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Czuję się oszukany. Mam prawo podejrzewać, że doszło tu do nadużycia, a naciągniętych osób mogą być setki. Do mojej znajomej też dzwoniono. Widać, że sprzedaż wciąż trwa

- komentuje 83-latek.

Według informacji uzyskanych w białostockiej komendzie, w ciągu ostatnich miesięcy nie trafiło tam żadne oficjalne zawiadomienie w podobnej sprawie. Za to tylko w październiku dwie osoby zgłosiły się po pomoc do rzecznika konsumentów w Białymstoku.

- Konsumentki twierdziły, że były zastraszane. Pracownicy dostarczający książki telefoniczne mówili, że jeżeli ich nie odbiorą, to zostaną obarczone dodatkowymi kosztami. To zmotywowało kobiety do zakupu - relacjonuje Ewelina Puciłowska z biura Miejskiego Rzecznika Konsumentów w Białymstoku.

W jednym przypadku "kurier" zażądał 75 zł, ale wobec sprzeciwu seniorki, zgodził się na 55 zł i wręczył blankiet potwierdzający zapłatę takiej właśnie kwoty. Były tam dane pani: imię, nazwisko, adres zamieszkania. Nie było za to danych firmy, żadnego dowodu, z którego wynikałoby, z kim doszło do zawarcia umowy.

Zobacz także:

W przypadku takiej zawartej na odległość (przez telefon), konsument ma 14 dni na odstąpienie od umowy, a następnie zwrot towaru. Tyle, że wysyłane - w imieniu seniorek - maile z biura MRK z oświadczeniami także wracają nieodebrane. Po drugie, nawet nie wiadomo, gdzie odesłać książki.

Ta nieuczciwa działalność została zorganizowana w ten sposób, że prawdopodobnie nie będziemy w stanie nic zrobić

- przyznaje Ewelina Puciłowska. Dodaje, że w podobny sposób sprzedawane są np. suplementy diety. Firmy "celują" w grupę starszych osób, która jest łatwowierna, daje się zmanipulować i skłonić do zakupów.

Sytuacja wydaje się patowa. Zdaniem ekspertów, można spróbować wywieźć, że do skutecznego zawarcia umowy przez telefon nie doszło. Problem polega na tym, że seniorzy nie pamiętają z kim rozmawiali parę miesięcy temu, ani czy coś podpisywali.

W takim razie jak się uchronić przed "naciągaczami"?

- Radzimy nie kupować produktów z nieznanych źródeł, upewnić się, kto do nas dzwoni i z jakiej firmy. Jeśli rozmówca nie chce podać takich informacji, rozłączyć się. Zapytajmy też pracownika, który dostarcza produkt, o dane przedsiębiorcy. Jeśli będzie je ukrywał, wycofajmy się, nie odbierajmy towaru - sugeruje przedstawiciel miejskiego rzecznika konsumentów. - Nie ma przepisów, które nakładałyby jakieś kary za to, gdyż - w mojej opinii - do skutecznego zawarcia umowy nie doszło.

Dodaje, że ewentualnie przedsiębiorca mógłby rościć prawo do zwrotu należności za odesłanie towaru, ale w sytuacji, jeżeli spełniłby wszystkie ustawowe wymagania, czyli poinformował konsumenta o możliwości odstąpieniu od umowy i kosztach z tym związanych.

- Brak takich informacji wszystkimi kosztami obciąża przedsiębiorcę - zaznacza Ewelina Puciłowska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny