Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białostoczanie - brawurowi automobiliści

Andrzej Lechowski
Policjant na "kamiennej balijce”. Ten to miał nerwy. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego  w Białymstoku
Policjant na "kamiennej balijce”. Ten to miał nerwy. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
Łamy naszych gazet zapełniają się informacjami o coraz częstszych kraksach powodowanych przez miejscowych automoblistów. Niestety, jesteśmy w tej dziedzinie obciążeni genetycznie.

Krótko rzecz ujmując, to białostoczanie zawsze mieli talent do brawury, która była odwrotnie proporcjonalna do umiejętności.

W lipcu 1913 r. zauważono, że w Białymstoku na ulicach panuje "dość ożywiony ruch". Furmanki, dorożki, tramwaj konny, pojawiające się też pierwsze samochody (ba, w tymże roku wyjechała na ulice naszego miasta pierwsza taksówka), no i rowerzyści, którzy nie umieli zbyt dobrze utrzymać równowagi na swych bicyklach. Co i rusz się wywracali albo z obłędem w oczach, pędząc zygzakiem po kocich łbach, taranowali co napotkali na drodze (chyba że przeszkoda była nie do wzięcia).

Apelowano więc, aby wprowadzić przepis obowiązujący już w Warszawie (!), który zmuszałby rowerzystów do składania egzaminów na "bilet", uprawniający do jazdy.

Rynek Kościuszki był niczym arena dla corridy. Ileż niezapomnianych szarży naoglądał się policjant stojący na "kamiennej balijce", która wymurowana była u wylotu ulicy Sienkiewicza. Na nim i na grupce gapiów "wielkie wrażenie" wywarło zdarzenie z maja 1936 r. Wyglądało to tak. Od strony Lipowej na rynek wpadła pędząca z ogromną prędkością taksówka nr 77 9974, prowadzona przez niejakiego Gogola. Od strony kościoła galopem pędziła dorożka nr 154 z Ickiem Robotnikiem na koźle. Policjant oniemiał. Co robić? Wiać czy interweniować? Nim cokolwiek pomyślał, oba pojazdy się zderzyły. Huk był przeraźliwy. Z kół dorożki to nawet gumy poodpadały. Tłum z rozdziawionymi gębami patrzył, jak Icek Robotnik niczym ptak frunął nad rynkiem, z rozwianymi na podobieństwo skrzydeł połami chałata.

Niestety, długo nie leciał i po chwili jęczał poobijany o bruk. Dorożkarska szkapa, czując wreszcie wolność, wykorzystała ten moment i... wskoczyła do fontanny.

Nic nie mogło zdziwić rynkowego stróża porządku. Białostoczanie przyzwyczaili go do swych niecodziennych wyczynów. Nieopodal, bo na Lipowej 14, Herc Neumark prowadził salon Forda. Pierwsze podmuchy marcowej wiosny w 1931 r. przywiały doń znajomego, którym był Mikołaj Gierejkiewicz. Od słowa do słowa i Neumark pożyczył mu samochód. Gierejkiewicz śmignął przez rynek, Kilińskiego, zapiszczał oponami na zakrętach Mickiewicza i już miał przed sobą prostą jak strzelił drogę na Krywlany, aż tu nagle przy Parkowej napatoczył mu się autobus komunikacji miejskiej.

Tego nasz mistrz nie przewidział. Z całym impetem wyrżnął nowiutkim fordem w "Paulinkę" (tak białostoczanie nazywali autobusy miejskie). Pogięte blachy, pobite szyby i reflektory, krzyki przerażonych pasażerów i dosadne określenia umiejętności Gierejkiewicza. Zaraz, zaraz, jakich umiejętności! Okazało się, że Gierejkiewicz nie ma prawa jazdy, a prowadzenie auta "uważa za wielką przyjemność", której sobie nie potrafił odmówić.

A jakie to opowieści krążyły po Białymstoku na wieść o katastrofie pod Grodnem. Lipcowy poranek 1935 r. zapowiadał piękny, słoneczny dzień. Jan Połubiński wraz ze swym pomocnikiem Michałem Bydzikiem zapakowali więc towar na ciężarówkę i ruszyli w kierunku Lidy. Nie ujechali zbyt daleko. Tuż za miastem w ciężarówce "urwało się ucho lewej przedniej osi" i samochód zwalił się do rowu. Pech chciał, że wieźli nasi transportowcy 4000 jajek i 200 kilo masła. Białystok się śmiał, jak to w Grodnie ciasta pieką, że musieli do Lidy pojechać po mąkę i cukier, ale nie zdążyli, bo im się ucho urwało.

Uważajcie Państwo na ulicach. Bo kto wie, co tu się jeszcze może wydarzyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny