Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezpańskie psy, bezdomne koty

Marta Chmielińska [email protected] tel. 085 682 23 95
W Hajnówce problem z bezpańskimi psami jest tak duży, iż coraz trudniej sobie z nim poradzić
W Hajnówce problem z bezpańskimi psami jest tak duży, iż coraz trudniej sobie z nim poradzić
Wałęsające się po ulicach, przesiadujące pod blokami i sklepami, nikomu niepotrzebne, porzucone bezpańskie psy i koty. Jednym przeszkadzają u innych wywołują współczucie.

Jakkolwiek nie podchodzimy do tego problemu, jedno jest pewne - psy same się z domów nie wyrzucają i nie głodują z wyboru. To my stwarzaamy im to cierpienie i jeśli im nie ulżymy same o siebie się nie zatroszczą.

Zwierzęta o siebie się nie zatroszczą

Na terenie należącym kiedyś do tartaku, tuż obok ogrodzenia Kauflandu żyją dziko psy. Jest ich siedem, teraz już pewnie więcej, bo oszczeniła się tam suczka. Boją się ludzi i stronią od ich towarzystwa jednak niektórym mieszkańcom ich los nie jest obojętny.

Dokarmianie surowo wzbronione

- Dokarmiam je codziennie, tygodniowo wydaję 50-70 złotych - mówi pan Piotr.- Sam nie mam wiele, ale one potrzebują jedzenia, żal mi ich ale wziąć do domu nie mogę.

Ten wrażliwy hajnowianin dokarmiał psy regularnie przez ponad rok. Niestety, teraz staje się to coraz trudniejsze, ponieważ właściciel terenu zabrania mu już wstępu na posesję. Powodem jest rzekome zaśmiecanie terenu przez dokarmiającego.

- Przecież ja psom piwa czy chipsów nie noszę, jak miałyby się te śmieci wziąć tam ode mnie? - dziwi się mężczyzna.- Najlepiej byłoby te psy zabrać do schroniska, ale one nie dają się złapać.

Pan Piotr zwraca też uwagę na bardzo istotną sprawę - nakarmione psy są spokojniejsze, istnieje więc mniejsze ryzyko ataku niż w przypadku rozdrażnionych głodem zwierząt.

Trudna rola opiekuna

Problem z psami nie jest wewnętrzną sprawą osób prowadzących schronisko, ale dotyczy nas wszystkich. Okazuje się, że problem jest tak duży, iż coraz trudniej sobie z nim poradzić.

- Codziennie jeżdżę i dokarmiam psy na wsiach - przyznaje jedna z kobiet działających w Stowarzyszeniu "Ciapek". - Najbardziej martwię się o te zaniedbywane, uwiązane na łańcuchach, głodne, chore i katowane. Jest ich bardzo dużo…

Kobieta przyznaje, że jest jej coraz trudniej - praca zawodowa, ciągłe poszukiwanie funduszy i jedzenia dla zwierząt, opieka nad zwierzętami w schronisku i inne związane z tym obowiązki są tak czasochłonne, że na nic więcej nie ma już czasu. W schronisku stale potrzeba wolontariuszy, a osób działających w "Ciapku" jest wciąż mało, natomiast pracy stale przybywa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny