Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

AZS Białystok. Śmierć białostockiej siatkówki, nie będzie nawet I ligi

Tomasz Dworzańczyk [email protected] tel. 85 748 95 34
Po siatkówce w Białymstoku zostały już tylko piłki i łzy rozczarowanych zawodniczek oraz kibiców.
Po siatkówce w Białymstoku zostały już tylko piłki i łzy rozczarowanych zawodniczek oraz kibiców. Anatol Chomicz
Za tydzień upływa termin składania wniosków licencyjnych o prawo gry w przyszłym sezonie I lidze. Niestety, nie ma chyba już co się łudzić, że białostocki AZS przystąpi do rozgrywek na tym szczeblu.

Po spadku z Orlen Ligi wydawało się, że jeszcze nie wszystko jest stracone. Zespół miał wrócić pod skrzydła Organizacji Środowiskowej AZS, która miała podjąć się misji ratowania żeńskiej siatkówki w Białymstoku. Ten temat jest już jednak nieaktualny, bowiem OŚ AZS ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu.

- Nie udało mi się przekonać niektórych ludzi do swojej wizji - przyznaje Antoni Prokop, były prezes AZS, który chciał podjąć się misji ratowania żeńskiej siatkówki w Białymstoku. - Moja misja się już skończyła - dodaje.

Prokopowi nie udało się namówić szefów białostockiego klubu, że warto przejąć miejsce w I lidze, co zresztą zostało zapisane w 2008 roku w protokole przekazania. Prawdopodobnie odstraszyły długi, jakie zespół siatkarski zostawił po sobie.

- W momencie spadku drużyna miała do nas wrócić bez żadnych zobowiązań i długów. Na wszystko mamy odpowiednie dokumenty. Nie było tam żadnych haczyków i wszystko było proste - mówi Prokop.
Niestety, nie dla wszystkich, bowiem zarządzający Organizacją Środowiskową AZS Mirosław Broniewicz nie zdecydował się na taki ruch. Obecny prezes odmówił jednak komentarza w tej sprawie, uzasadniając tym, że nie jest upoważniony do udzielania informacji. Wskazał na Prokopa.

- Szkoda, że prezes nie chce nic powiedzieć. Ze swojej strony mogę dodać tylko tyle, że zabrakło po prostu dobrej woli. Chciałem uczestniczyć w tym procesie odbudowy siatkówki, ale sam niczego nie osiągnę. Przykładowo, trudno mi iść do kogoś i prosić o pomoc, jeśli nie reprezentuję żadnego tworu, który ma potwierdzoną przynależność, konto w banku i tak dalej. Sam nic nie zdziałam - mówi Prokop.
W ten sposób AZS nie ma co liczyć na dotację z kasy miasta. Podobnie trudno jest zainteresować ewentualnych sponsorów. Co prawda, zostało jeszcze kilka dni (termin złożenia wniosku licencyjnego upływa 15 lipca), jednak nie wiadomo, kto miałby go wysłać.

Jeśli Organizacja Środowiskowa nie przejmie siatkarskiego zespołu, to logiczne wydaje się, że zostanie on w strukturach stowarzyszenia, którego los zresztą łatwo przewidzieć. Olbrzymie zadłużenie spowoduje nie tylko odmowę wydania licencji dla AZS na jakąkolwiek ligę, ale zakończy też funkcjonowanie tego podmiotu w ogóle.

- Może ta siatkarska rana, powstała w ostatnich latach, potrzebuje trochę czasu, żeby się zabliźnić. Może za jakiś kilka lat wróci w Białymstoku zainteresowanie siatkówką ze władz miejskich - zastanawia się Prokop.

Marne to jednak pocieszenie dla kibiców siatkówki, których na Podlasiu jest sporo. W przyszłym sezonie pozostanie im oglądać ten sport tylko na ekranach telewizorów.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny