Budynek, w którym znęcano się nad nią istnieje do dziś. Nie ma jednak na nim żadnej wzmianki, że w 1944 roku znajdowała się tu siedziba kontrwywiadu wojskowego Smiersz 2, a później siedziba bezpieki. A w piwnicach budynku oraz w stojących na dziedzińcu chlewkach znajdowały się cele aresztantów. Ciągle można tam znaleźć napisy pozostawione przez tych, którzy oczekiwali w nich na kolejne krwawe przesłuchania lub śmierć.
To oraz wiele innych miejsc kaźni w całym regionie opisał Marcin Zwolski w swej książce "Śladami zbrodni stalinowskich w województwie białostockim". Wydanie publikacji stało się okazją do zastanowienia się nad możliwością upamiętnienia tysięcy osób, które umierały w mękach podczas przesłuchań lub były zabijane przez funkcjonariuszy UB.
W poniedziałek, podczas konferencji prasowej Barbara Bojaryn-Kazberuk, dyrektorka białostockiego oddziału IPN oraz Maciej Żywno, wojewoda podlaski, zaapelowali do wszystkich podlaskich samorządów, by zadbały o upamiętnienie tych miejsc. A w naszym regionie jest ich mnóstwo, ale nikt nie zadbał o to, by je w jakikolwiek sposób oznaczyć.
- Do każdego samorządu wyślemy książkę Marcina Zwolskiego oraz list z apelem o to, by władze zadbały o oznaczenie tych miejsc - mówił wojewoda. - To nasz obowiązek wobec ofiar kaźni.
Aleksander Sosna, zastępca prezydenta Białegostoku, przychylnie patrzy na propozycję IPN. - Nasze miasto zawsze pozytywnie odnosi się do inicjatyw upamiętnienia martyrologii przedstawicieli wszystkich narodowości - stwierdził. - Jeśli są takie miejsca, które trzeba przywrócić pamięci i nie narusza to czyjegoś prawa własności, to jesteśmy do tego pozytywnie nastawieni.
Jednak niektóre budynki, w których przetrzymywano lub przesłuchiwano aresztowanych należą do osób prywatnych. Przykładem jest wspomniana kamienica przy ul. Ogrodowej, która w części należy do zarządu mienia komunalnego, a w części jest prywatną własnością. Ale nawet tu, dzięki interwencji konserwatora, udało się uchronić przed zniszczeniem napisy wyryte w ścianach przez więźniów.
- Jedno z takich miejsc pamięci znajduje się też w Lesie Solnickim, w granicach Białegostoku - mówił Marcin Zwolski, autor książki. - Ale trudno do niego dotrzeć, bo nie ma tam żadnych tabliczek. Ktoś położył tam jedynie krzyż. Dokonano tu masowej egzekucji. Aresztantom kazano klęknąć na brzegu dołu i zabito wszystkich strzałem w głowę. Po ekshumacji, ich szczątki przeniesiono na cmentarz.
W dawnej siedzibie UB w Sokółce (na zdjęciu zejście do piwnicy w tym budynku) IPN chciałby utworzyć muzeum poświęcone ofiarom represji stalinowskich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?