Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Antyki zwolniły lokal przy Rynku Kościuszki

Aneta Boruch
Wszystkie antyki  trafiły do kartonowych pudełek. A te samochodem odwieziono do magazynu.
Wszystkie antyki trafiły do kartonowych pudełek. A te samochodem odwieziono do magazynu.
Kilka obrazów, kryształowych żyrandoli, wazonów... Tyle w niedzielę w południe pozostało po 35-letniej tradycji białostockiej Desy.

Musimy dziś skończyć się pakować. Nie chcemy, żeby nas stąd wyprowadzono w kajdankach - mówiły wczoraj pracownice Desy. - Szkoda słów. Nie ma już o czym mówić - dodały ze smutkiem.

W niedzielne przedpołudnie salon Desy świecił już pustkami. Gołe ściany. Stojące na ziemi ostatnie pakunki. Kilka obrazów, wazony, które trzeba było jeszcze zabezpieczyć. - Ile z tych rzeczy zniszczy się podczas tej przeprowadzki? - pytała pani, która z Desą związana jest od początku jej istnienia.

- Szkoda, że nie pozwolono nam zostać chociaż do świąt. Po 35 latach... - smucili się pracownicy. - Nie zaparliśmy się, żeby tu być. Trudno. Przegraliśmy przetarg - podsumowali.

Nowy lokal w remoncie

Od piątku trwało tu gorączkowe pakowanie zbiorów. Salon nie działał. Na drzwiach wisiała kartka "Nieczynne".

A wszystko dlatego, że w lokalu przy Rynku Kościuszki 17 pojawił się komornik. Wkroczył w czwartek z żądaniem opuszczenia lokalu. O interwencję poprosiło go miasto, które od ponad dwóch miesięcy nie mogło odzyskać tych pomieszczeń. Mimo że Desa przegrała przetarg na ich dalsze wynajmowanie.

Jednak w innym przetargu zdobyła lokal położony tuż za rogiem, przy Suraskiej 1. I szybko go remontuje, by przystosować do swoich potrzeb.- Powiększamy główną salę, zmniejszamy zaplecze - wyjaśnia Radosław Kakareko, współwłaściciel Desy. - Remontujemy też elewację, ale czekamy jeszcze na akceptację konserwatora. Dlatego ta biurokratyczna procedura musi trochę potrwać.

Właściciele Desy chcą tu zacząć działalność jak najszybciej. Bo przymusowe przenosiny przypadły na gorący przedświąteczny okres, kiedy klienci zostawiają sporo w kasie. - Przecież miasto nie zbankrutowałoby, gdyby pozwoliło nam zostać na starym miejscu do świąt - mówi Kakareko.

Koniec zabawy w kotka i myszkę

Miasto jest nieugięte. - Mieli dwa i pół miesiąca na wyprowadzkę - podkreśla Andrzej Ostrowski, szef Zarządu Mienia Komunalnego. - I grali na zwłokę. Bawią się z nami w kotka i myszkę. A my nie możemy wynająć tego lokalu i tracimy na tym.
Przypomnijmy. W miejscu dotychczasowej Desy, naprzeciwko Ratusza, ma być kawiarnia artystyczna. Miasto wybrało już w przetargu firmę, która miałaby ją prowadzić. Ale przetarg musiało unieważnić, bo w lokalu dalej urzędował salon ze sztuką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny