Antybiotyki, leki przeciwwirusowe i dla cukrzyków. Wciąż brakuje wielu preparatów. Apteki odsyłają pacjentów

I przyznają, że trudno jest przewidzieć, kiedy sytuacja się zmieni.

Pijany lekarz przyjmował pacjentów w Śniadecji. Miał ponad promil alkoholu. Grożą mu trzy lata więzienia

Córka białostoczanki Doroty Siemaszko ciężko się przeziębiła i pilnie potrzebowała antybiotyków.

– Leku nie było w żadnej aptece w Białymstoku. Obdzwoniłam również te w okolicach miasta, ale też bez skutku. Lekarz wystawił więc kolejną receptę, na inny lek. Ten, choć też z trudnościami, na szczęście udało nam się zdobyć.

To czas wspomnień i planów. Na 60-lecie USK pracownicy dostali nagrody

O kłopotach z dostępnością niektórych leków farmaceuci mówią już od tygodni. I choć Ministerstwo Zdrowia wciąż zapewnia, że sytuacja jest pod kontrolą, to znaczącej poprawy nie ma. – Jeśli pacjenci biegają od apteki do apteki w poszukiwaniu leków, to trudno powiedzieć, że ta dostępność jest w pełni zapewniona – mówi Tomasz Sawicki, prezes Okręgowej Rady Aptekarskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej w Białymstoku.

Wręczono dyplomy zakończenia studiów na Wydziale Nauk o Zdrowiu UMB. Zobacz zdjęcia z dyplomatorium

– Nie mamy leków, bo nie ma ich w hurtowniach. Oczywiście, czasem się pojawiają. Wtedy dostaje je ta apteka, która akurat składa zamówienie. Wszystko więc zależy od łutu szczęścia i przypadku – mówią aptekarze. I przyznają, że coraz częściej zdarza się, że odsyłają pacjentów z kwitkiem. – Jak sobie wtedy radzą? Naprawdę nie wiem – przyznaje właściciel sieci aptek w Białymstoku. – My naprawdę nie mamy możliwości, by im pomóc – rozkłada ręce. Pewnie, mogą sprawdzić w systemie, która apteka ma wu siebie potrzebny lek. Jeśli jest blisko, kierują tam pacjentów. Ale często zdarza się, że trzeba by było jechać wiele kilometrów. A i tak, gdy pacjent dzwoni do danej apteki, okazuje się, że lek jest już zarezerwowany.

– Ten problem dotyczy nie tylko nas. Tak jest w całej Europie – mówi Tomasz Sawicki. I wymienia: – Pacjenci często nie mają dostępu do podstawowych leków, takich jak antybiotyki – również pediatryczne, leki przeciwwirusowe, które są przecież tak potrzebne w sezonie grypowym. Brak też leków, które stosowane są w leczeniu koronawirusa. Stałe braki są też w lekach stosowanych w leczeniu cukrzycy, zawierających tzw. semaglutyt.

W sumie lista brakujących leków liczy już niemal 60 pozycji. Bo do tych wcześniej wymienionych dochodzą jeszcze leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe – głównie paracetamol, sterydy wziewne i wiele innych.

Z czego wynikają te problemy? Aptekarze nie mają wątpliwości: to czysta ekonomia.

– Chiny, Bangladesz i Indie, skąd przede wszystkim importujemy leki, mają problem z ich produkcją oraz z dowozem do Europy. Możemy je oczywiście produkować w Europie, ale wtedy będą co najmniej trzy razy droższe – tłumaczy brak leków przeciwbólowych szef jednej z białostockich sieci aptek. A dlaczego nie ma innych? – Jest większe zapotrzebowanie – tłumaczy aptekarz.

Bo paradoksalnie w czasie pandemii mniej chorowaliśmy: nosiliśmy maseczki, rzadziej wychodziliśmy z domów, zużywaliśmy więc niej antybiotyków i leków przeciwwirusowych. Leków dla cukrzyków brakuje zaś, bo coraz częściej stosują je osoby, które chcą łatwo schudnąć.

To oni będą nas leczyć. Absolwenci UMB odebrali dyplomy (zdjęcia)