Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

20-letni włamywacz w kilka nocy okradł jedenaście samochodów

(mw)
Prokuratura oskarża 20-letniego białostoczanina o dokonanie 15 włamań, głównie do samochodów.
Prokuratura oskarża 20-letniego białostoczanina o dokonanie 15 włamań, głównie do samochodów. Fot. Archiwum
Białostoczanin przyznał się do wszystkich włamań. Żałował. Chciał dobrowolnie poddać się karze, jednak sprzeciwiła się temu prokurator.

- Zrozumiałem swój błąd. Areszt dał mi wiele do myślenia. Wiem, że źle robiłem. Poprawię swoje zachowanie - zaklinał się dzisiaj w sądzie Krzysztof S.

Prokuratura oskarża 20-letniego białostoczanina o dokonanie 15 włamań, głównie do samochodów. Dzisiaj chłopak stanął przed sądem rejonowym. I przyznał się do wszystkich włamań. Twierdzi jednak, że nie zabrał wszystkich przedmiotów wymienionych w zarzutach.

Ulubionymi autami, do których włamywał się oskarżony, były volkswageny
golfy. Pierwsze auta okradł w nocy z 23 na 24 sierpnia. Odwiedził wtedy jeden z parkingów w Wasilkowie oraz ulicę Wasilkowską, Norwida i Żyzną w Białymstoku. Z samochodów zabrał m. in. telefony komórkowe, radioodtwarzacze, głośniki, iPoda, pieniądze.

Kilka dni później z toyoty zaparkowanej na ulicy Czerwonego Kapturka ukradł radio i ładowarkę. I wrócił do Wasilkowa. Na ulicy Kruczej przeszukał dwa kolejne golfy. W jednym nie znalazł nic wartościowego.

Drugie auto uruchomił, bo wcześniej ukradł właścicielowi kluczyk. Dojechał nim w pobliże Supraśla. Tam porzucił golfa. Ale zdążył zabrać cztery koła z felgami, chłodnicę, akumulator, narzędzia i różne drobiazgi.

Jeszcze tej samej nocy, z 31 sierpnia na 1 września, złodziej wrócił do Białegostoku. I znów włamał się do dwóch golfów. Ukradł radia, tubę basową, antenę.

- Było około 3 w nocy. Nie miałem gdzie nocować, więc włóczyłem się bez celu po osiedlu - opowiadał w śledztwie Krzysztof S.

Wszedł na posesję przy ul. Kolbego w Białymstoku. Zdaniem śledczych, oskarżony najpierw wszedł do domu, wykorzystując sen domowników. Chwycił klucze, karty kredytowe i do bankomatu, dokumenty, iPoda oraz portfel. Było w nim 3 tys. złotych. Potem okradł opla, który był zaparkowany na posesji.

Krzysztof S. mówił w śledztwie, że wszystkie rzeczy znalazł w samochodzie. Owszem, wszedł do domu, ale nic z niego nie zabrał. - Nie zabrałem 3000 złotych, nie było ich w portfelu - zaklinał się.

Wiedział, że mieszkańcy domu są właścicielami apteki. Bo w aucie znalazł wizytówkę. Zamówił więc taksówkę i pojechał nią prosto na ulicę Bohaterów Getta. Udało mu się otworzyć drzwi kluczami, które wcześniej ukradł. Jednak nic nie wyniósł, bo włączył się alarm. Złodziej uciekł.

Skradzione wcześniej rzeczy ukrywał w lesie na Osiedlu Pietrasze.

Następnego dnia 20-latek kilka razy próbował pobrać z bankomatu pieniądze, wykorzystując katy, które ukradł z domu przy ul. Kolbego. Chciał pobrać 1200 złotych. Nie udało się, bo wpisywał niewłaściwy kod PIN.

Dziś obrońca złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze przez Krzysztofa S. Zaproponował karę w zawieszeniu. Jednak prokurator stanowczo się temu sprzeciwiła. Podkreślała, że oskarżony popełnił 15 przestępstw.

- Wykonał ciężką robotę, ale nie o taką pracę nam chodzi, patrząc na oskarżonego, który jest młody, zdrowy i silny - mówiła oskarżycielka.

Sąd nie przychylił się do wniosku obrony. I na następnych rozprawach, na początku marca, będzie przesłuchiwał pokrzywdzonych w tej sprawie oraz pozostałych świadków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny