Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmienią się partie, bałagan zostanie

Agnieszka Kaszuba
Agnieszka Kaszuba
Agnieszka Kaszuba
Po wyborach bałagan będzie taki sam. Zmienią się jedynie jego twórcy. A raczej zamienią się jedynie miejscami.

Platforma Obywatelska prze do przyspieszonych wyborów. Im szybciej, tym lepiej, bo jak mówią partyjni liderzy, czas posprzątać ten bałagan i przywrócić normalność. Można jednak odnieść wrażenie, że po wyborach bałagan będzie taki sam, zmienią się jedynie jego twórcy. I to też nie do końca. Precyzyjniej mówiąc, zamienią się prawdopodobnie miejscami.

Wielu Polaków ma duże wątpliwości, czy przyspieszone wybory oczyszczą naszą scenę polityczną z ludzi skompromitowanych, skorumpowanych, łamiących prawo oraz z wiecznych podejrzeń, oskarżeń, kłótni i swarów, o zwykłym chamstwie już nie mówiąc. Pewne jest, że przy obecnych potyczkach, bitwach czy nawet wojnach, dobro publiczne tonie. Politycy przypominają sobie o nim dopiero w kampaniach wyborczych. I tym razem będzie tak samo. Bo jeszcze na dobre nie ruszyła, a już politycy obiecują wiele.

Problem z koalicjantami

Jeśli nawet te wybory coś zmienią, będą to jedynie szczegóły, które jednak znacząco nie wpłyną na odbiór polskiej sceny politycznej. Prawo i Sprawiedliwość raczej nie ma szans na wygraną (chociaż już nieraz partia Jarosława Kaczyńskiego odbudowywała straty), a tym bardziej na samodzielne rządzenie. Wyborów jednak sromotnie nie przegra, bo ma żelaznych zwolenników, którzy nawet po największych skandalach i aferach przy urnach i tak poprą PiS. Platforma Obywatelska nawet jeśli wybory wygra, to będzie się zmagać po nich z tym samym problemem, co Jarosław Kaczyński. A ten, po przygodzie z Andrzejem Lepperem i Romanem Giertychem, wie, że dobrych koalicjantów to ze świecą można szukać, szczególnie w sejmowej czeluści. Donald Tusk, jeśli Platforma Obywatelska wygra, nie będzie miał wcale łatwiejszego zadania, bo o samodzielnym rządzie będzie mógł jedynie pomarzyć. Na koalicję z PiS nie ma szans, i to bynajmniej nie z winy partii braci Kaczyńskich. PO nie będzie mogła wejść w ten mariaż, po tym jak przez kilka ostatnich tygodni atakowała, opluwała i mieszała z błotem PiS, mówiąc, iż nie nadaje się zupełnie do rządzenia, więc jak z nią po wyborach współrządzić. Na taką kompromitację Donald Tusk i PO pozwolić sobie nie może. Chociaż, z punktu widzenia programowego, obie partie znajdują się na tym samym biegunie.

PO pozostanie jeszcze SLD. Ale czy nie lepszy byłby związek z Prawem i Sprawiedliwością niż z SLD? Jeśli Platforma zdecydowałaby się na taką koalicję, nie uniknęłaby posądzeń o bratanie się z postkomunistami i ekipą Leszka Millera, którą tak często atakowała i krytykowała. Zresztą nie tylko z tego względu byłaby to trudna koalicja. PO to partia liberalna, przede wszystkim w gospodarce. SLD jest ugrupowaniem socjalnym, które dba w pierwszej kolejności o dobro materialne obywatela, a nie status gospodarczy państwa. SLD i PO różni także spojrzenie na lustrację czy nawet kierunki rozwoju współpracy międzynarodowej.

Program ten sam, metody podobne

Pod względem programowym PO najbliżej jest do PiS. Nota bene hasła budowy IV RP nie wymyślili bracia Kaczyńscy, a właśnie jeden z działaczy Platformy. Ta partia także będzie chciała po wyborach budować nową rzeczywistość, lepszą jakość, walczyć z nieudolnościami poprzedników.

Donald Tusk ma nawet szansę stać się drugim Jarosławem Kaczyńskim. Zresztą z dnia na dzień w wypowiedziach się do niego coraz bardziej upodabnia: jest zdecydowany, bezkompromisowy, pewny swoich racji. Chce być nie tylko głową partii, ale także narodu.

Platforma Obywatelska zaczyna także sięgać do retoryki Prawa i Sprawiedliwości, jeśli chodzi o walkę z przestępczością i korupcją. Stanowcze domaganie się komisji, które obnażą "wszechobecny układ" (to słowo także do polityki wprowadził Jarosław Kaczyński), czy mówienie o rozliczaniu poprzedników - to kalka z wypowiedzi działaczy PiS podczas kampanii wyborczej w 2005 roku. Dwa lata później to Platforma chce być wielkim inkwizytorem, likwidatorem i śledczym.

Teraz tylko czekać, aż PO wygra wybory i dostanie wreszcie upragnioną władzę. Pewnie tak samo instytucje i agencje rządowe zapełnią się jej działaczami. Pewnie nieraz przeczytamy o wykorzystywaniu aut służbowych, manipulowaniu, podsłuchiwaniu i nagrywaniu, bo dyktafon stał się już stałym narzędziem polityki i polityków. Usłyszymy także o rozpadach koalicji i trudnych kompromisach.

Co w takim razie się zmieni? W Sejmie zabraknie LPR, która zresztą już prawie nie istnieje, bo trudno nazywać grupkę dawnej Młodzieży Wszechpolskiej skupionej wokół Romana Giertycha poważną partią. Zabraknąć może także Andrzeja Leppera i Samoobrony, jeśli uda się zmienić konstytucję i uniemożliwić przestępcom start w wyborach. Reszta, niestety, się nie zmieni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny