Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdrowe produkty są. Ale dzieci niechętnie je kupują (wideo)

Aneta Boruch
Kiedyś kolejka stała aż na korytarzu, teraz kupują pojedynczy uczniowie - narzeka Krystyna Lickiewicz, prowadząca sklepik w SP 19. Wiele takich punktów handlowych znikło od września.
Kiedyś kolejka stała aż na korytarzu, teraz kupują pojedynczy uczniowie - narzeka Krystyna Lickiewicz, prowadząca sklepik w SP 19. Wiele takich punktów handlowych znikło od września. Wojciech Wojtkielewicz
Sałatki długo czekają na amatorów, po kanapki na ciemnym chlebie uczniowie sięgają w ostateczności. Znikają kolejki do szkolnych sklepików i one same też.

- Na przerwach kupuję biszkopty, wafelki te, które są - pokazuje Andżelika Leoniuk, uczennica Szkoły Podstawowej nr 19 po wyjściu ze szkolnego sklepiku. Tłoku w nim nie widać, pomimo długiej przerwy.

- Sałatki owocowe stoją już drugą przerwę, jabłka też - wzdycha Krystyna Lickiewicz, prowadząca sklepik w tej szkole. - Jak ktoś jest bardzo głodny, to wtedy przyjdzie i kupi kanapkę, ale zachwytu nad tymi zdrowymi produktami nie widać. Kiedyś kolejka kupujących stała aż na korytarzu, a teraz przychodzą pojedyncze osoby.

Tak wygląda rzeczywistość sklepików po wprowadzeniu przepisów o zdrowym żywieniu w szkołach. I to w tych placówkach, w których sklepiki ocalały. Wiele z nich reformy nie przetrwało. Ile dokładnie - nie wiadomo, bo departament edukacji nie gromadzi takich informacji.

Właściciele tych działających są pełni obaw.

- Podejrzewam, że nie wyjdę na swoje - mówi Krystyna Koża, prowadząca sklepik w SP 29. U niej chipsy można jeszcze kupić, ale do wyczerpania zapasów, które zostały sprzed wprowadzenia zmian. Na to ustawa pozwala.

Szkoły: nowe przepisy dotyczące żywienia dzieci są dobre, ale zbyt restrykcyjne

Pani Krystyna z otwarciem sklepiku czekała do października.

- Wahałam się. Na razie poczekam do grudnia i zobaczę.

Wahanie bierze się stąd, że dzieciom niezbyt smakuje to, co nowe przepisy dopuściły do sprzedaży w szkolnych sklepikach.

- Tak naprawdę ani owoce, ani kanapki nie mają wzięcia, kupują je głównie nauczyciele - przyznaje Elżbieta Zimnoch, dyrektorka SP 19. - W ubiegłym roku były u nas ciastka owsiane i batony musli. Niestety, cena tego typu produktów jest zbyt wysoka na kieszeń dziecka.

Takie uwagi do obostrzeń w szkolnym żywieniu dzieci dyrektorzy szkół zgłaszali do kuratorium do końca września. Za jego pośrednictwem trafią do MEN. Odpowiedzi na pismo minister udzieliło 167 szkół i placówek oświatowych z województwa podlaskiego. Tylko w 14 z nich nie było problemów z działaniem stołówki czy sklepiku.

- Myślę, że przepisy są dobre, ale nie tak wprowadzane i nie tak restrykcyjne - uważa Elżbieta Zimnoch.

Dyrektorzy szkół już planują, co zrobić z opustoszałymi sklepikami.

- Jak nasza pani się wycofa, to przeznaczymy to pomieszczenie na powiększenie sąsiedniej sali lekcyjnej - mówi dyrektor Rogowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny