MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zawady, Lodowa 50. Rodzina została bez wody

Tomasz Mikulicz [email protected] tel. 85 748 95 54
Jerzy Starosta twierdzi, że przyłącze zostało wykonane przez gminę. Rura przebiega przez działkę, która dziś jest jednak własnością jego sąsiada.
Jerzy Starosta twierdzi, że przyłącze zostało wykonane przez gminę. Rura przebiega przez działkę, która dziś jest jednak własnością jego sąsiada. Wojciech Wojtkielewicz
Sąsiad zniszczył rurę doprowadzającą wodę do jego domu w Zawadach. Przyłącze biegnie pod działką, która przed laty należała do gminy. Dziś rury nikt nie chce naprawić - ani sąsiad, ani Wodociągi Białostockie. Jerzy Starosta z ulicy Lodowej 50 zamierza skierować sprawę do prokuratury.

Mam 8-osobową rodzinę. Zostaliśmy bez bieżącej wody. Sąsiad stawia dom. Podczas wykopów zniszczył rurę, która była przyłączem wodnym prowadzącym do mojej posesji - mówi Jerzy Starosta.

Sąsiad powiedział, że rura nie powinna tu leżeć, więc nie będzie jej naprawiać. Wodociągi Białostockie też naszemu Czytelnikowi nie pomogły.

- Nie naprawiamy przyłączy wodociągowych, które znajdują się na prywatnych działkach - mówi Krzysztof Kita z Wodociągów Białostockich.

Jerzy Starosta mieszka przy ul. Lodowej 50 w Zawadach. Twierdzi, że rura powinna być naprawiona przez Wodociągi, bo była kładziona, kiedy teren zajmowany dziś przez jego sąsiada należał do gminy.

- Kiedy Zawady zostały przyłączone do Białegostoku, przejęliśmy obsługę działek gminnych. Ta o której mowa była prywatna - podkreśla Krzysztof Kita.

Sprawę wyjaśnia Tomasz Szymański, właściciel działki, pod którą biegnie nieszczęsna rura.

- Jakieś 30 lat temu, zanim jeszcze ta ziemia należała do gminy, była własnością Jerzego Starosty. To on położył tu tę rurę, która prowadziła do jego domu. Zgodnie z planem miał ją zlokalizować pod drogą, ale tego nie zrobił. Doszło do bezprawia. Jerzy Starosta twierdzi, że to nieprawda. - Kiedy rura była kładziona, działka należała już do gminy, która dopiero później robiła kanalizację. Każdy z mieszkańców się na nią składał. Nie interesowaliśmy się wtedy, w którym miejscu puszczono rurę. To była inwestycja gminna - przekonuje Jerzy Starosta.
Jego sąsiad mówi, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście.

- Nie zamierzam jednak remontować tej rury, bo ani jej nie kładłem, ani nie będę z niej korzystać - tłumaczy Tomasz Szymański.

Przepychanki trwają w nieskończoność, a wody wciąż nie ma.

- Wodociągi przywiozły nam cztery 30-litrowe baniaki z wodą. Następnego dnia przyjechano, by je zabrać. Oddałem tylko jeden, bo pozostałych jeszcze nie zużyliśmy. Straszono mnie, że jak nie zwrócę wszystkim, będzie wezwana policja - opowiada nasz Czytelnik.

Krzysztof Kita mówi, że baniaki wydawane są tylko w sytuacjach awaryjnych. - Nie mamy tych pojemników zbyt dużo. Póki co mogą u tego pana zostać, ale powinny być zwrócone jak najszybciej. Trzeba pamiętać, że wydaliśmy je z dobrej woli. Nie jest to nasz obowiązek - tłumaczy.

Wiadomo jednak, że nawet największa liczba baniaków nie rozwiążę problemu naszego Czytelnik. Podpowiedzieliśmy mu, by poszedł do białostockiego magistratu po wyrysy.

- Okazało się, że rura jest naniesiona, tam gdzie faktycznie przebiega. To sąsiad mógł więc zawinić, bo na podstawie wyrysów powinien wiedzieć o, co jest pod ziemią. Zamierzam zgłosić sprawę do prokuratury - podkreśla JerzyStarosta.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny