MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zakończyć zimną wojnę

Jan Oniszczuk Autor jest obecnie dziennikarzem tygodnika "Kontakty"

Ze zdumieniem przeczytałem w ostatnim magazynie "Gazety Wyborczej" obszerny wywiad z Leonem Tarasewiczem, a zwłaszcza fragment odnoszący się do pewnego wydarzenia w redakcji "Kuriera Porannego", w którym wówczas, prawie dziesięć lat temu, pracowałem. Znany artysta malarz zarzuca mi, że potraktowałem go lekceważąco, jak "pierwszego lepszego z ulicy", odmawiając prawa do zamieszczenia sprostowania. Dziś nie byłoby może o czym pisać, gdyby nie to, że Tarasewicz przypisuje temu epizodowi sprzed lat ogromne znaczenie: decydujące dla jego stosunku do Białegostoku i, jak sądzę - nie bez wpływu na jego późniejszą twórczość.
Pamiętam, że w 1993 roku Tarasewicz wpadł do redakcji z pretensjami na autora artykułu o białoruskim festiwalu rockowym "Basowiszcza" Jerzego Nachiłę. Trafił na mnie, bo byłem najwyższym funkcyjnym obecnym na miejscu. Będąc człowiekiem młodym i niedoświadczonym w obcowaniu z twórcami naiwnie próbowałem dowiedzieć się, o co Wielkiemu Artyście chodzi. Na próżno: zrozumiałem tylko tyle, że tekst się Tarasewiczowi nie podoba, a jego autor - jeszcze mniej. Usiłowałem więc namówić gościa na jedyną sensowną formę reakcji, czyli na napisanie odpowiedzi (nie sprostowania!), którą wydrukowalibyśmy w którymś z kolejnych wydań. Nie ograniczałem nawet objętości polemiki. Nie wiem skąd Tarasewicz wziął słowa o "pierwszym lepszym z ulicy", bo redakcja chętnie zamieszczała odpowiedzi, zwłaszcza jeśli były autorstwa osób tak znanych jak Malarz z Walił.
Problem polegał na tym, że odpowiedź trzeba było napisać i że musiała to zrobić osoba najbardziej zainteresowana, czyli sam Tarasewicz. Artysta wziął więc ryzę papieru i usiadł za biurkiem. Jednak najwyraźniej mu nie szło, bo chwili zerwał się i zaczął miotać po redakcji. Sporo czasu upłynęło mi na przekonywaniu go, że innej drogi nie ma. W końcu Tarasewicz wściekły opuścił redakcję i więcej się nie pojawił.
Teraz z przerażeniem dowiaduję się, że za moje ówczesne zachowanie Wielki Artysta ukarał całe miasto, pozbawiając je przywileju obcowania ze swoją sztuką. I choć od tamtego redakcyjnego epizodu dzieli go wiele lat i sukcesów na arenie międzynarodowej zachował głęboko w pamięci moje nazwisko, mimo że nigdy przedtem ani potem się nie spotkaliśmy.
Gdy zastanawiałem się nad fenomenem tej długiej i wybiórczej pamięci, doszedłem do wniosku, że już o czymś takim czytałem w biografiach sławnych artystów. Nierzadko w dzieciństwie, młodości bądź na wczesnych etapach twórczości byli oni uczestnikami dramatycznych wydarzeń lub doznali dotkliwych upokorzeń, które wyzwoliły ich moce twórcze i nadały sens i kierunek twórczości. W 1993 r. Leon Tarasewicz był zaledwie dobrze zapowiadającym się malarzem. Prawdziwa eksplozja jego talentu, połączona z międzynarodowym uznaniem, datuje się na okres po epizodzie w redakcji "Kuriera Porannego". Nie można więc wykluczyć, że przez wszystkie te lata wytężał swe moce twórcze, aby udowodnić (oczywiście podświadomie) Oniszczukowi, iż nie jest "pierwszym lepszym z ulicy".
W ten sposób stałem się czymś w rodzaju muzy Wielkiego Artysty. Nie mam złudzeń, że dziś Leon Tarasewicz, targany emocjami, nie uzna mojej roli w procesie rozwoju jego talentu. Być może nie uczyni tego nigdy. Jestem jednak pewien, iż przyszli autorzy jego biografii dostrzegą mój wpływ na twórczość Artysty z Walił, i że dla potomnych nazwisko Tarasewicz będzie się kojarzyć z nazwiskiem Oniszczuk niczym Lenin i partia w wierszu rewolucyjnego poety.
Leon Tarasewicz powiedział w wywiadzie dla "Wyborczej", że nie pogodzi się z Białymstokiem, "póki Jan Oniszczuk nie przeprosi go za "pierwszego lepszego"". Wprawdzie nie czuję się winny, ale nie mogę znieść, że moje miasto cierpi z powodu brutalnego odcięcia od prawdziwej sztuki. Dlatego oficjalnie, i bez cienia ironii, stwierdzam, że pan Leon Tarasewicz nie jest pierwszym lepszym i że nie był nim także w 1993 roku. Mam nadzieję, iż moja deklaracja zakończy, trwającą niemal dziesięć lat, zimną wojnę między Leonem Tarasewiczem a Białymstokiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny