[galeria_glowna]
Wcześniej w ostatnich fragmentach jagiellończycy strzelali gole na 1:1 w Krakowie z Wisłą i w Łodzi z Widzewem. W Lubinie historia powtórzyła się i ekipie Piotra Stokowca należą się brawa za konsekwencję i waleczność.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że na boisku Miedziowych Jagiellonia nie pokazała dobrego futbolu i remis jest dla niej szczęśliwy. Dość powiedzieć, że w całym spotkaniu uderzenie Piątkowskiego było jedynym celnym strzałem białostoczan.
Zagłębie jest jednak samo sobie winne. Gospodarze długo posiadali inicjatywę i kontrolowali przebieg wydarzeń. Wostatnim kwadransie cofnęli się jednak, próbując utrzymać skromne prowadzenie. Ito się zemściło.
W porównaniu z przegranym 2:3 spotkaniem z Legią Warszawa trener Stokowiec dokonał aż czterech zmian, z wyjątkiem obsady bramki zmieniły się wszystkie formacje. W obronie od pierwszej minuty wystąpili MartinBaran i Georgi Popchadze, w pomocy Jan Pawłowski, a w ataku - Bekim Balaj. Nowi nie popisali się już w 8. minucie. Baran zderzył się w powietrzu z Maciejem Gajosem i piłka trafiła do Davida Abwo.Skrzydłowy Miedziowych zostawił w tyle goniącego go Popchadze i płaskim strzałem w długi róg pokonał Jakuba Słowika.
Gol na 1:0 był efektem miażdżącej przewagi lubinian w pierwszych fragmentach.
Gospodarzom bardzo zależało na pokazanie się przed nowym szkoleniowcem Orestem Lenczykiem.
- Trener Lenczyk natchnął nas wiarą w siebie. Powiedział, że mamy umiejętności, by grać w ekstraklasie i musimy to udowodnić na boisku - tłumaczy obrońca Bartosz Rymaniak.
Po kwadransie impet Zagłębia osłabł i do głosu zaczęli dochodzić goście. Najlepszej okazji nie wykorzystał Balaj, pudłując z linii pola karnego.
Po zmianie stron Stokowiec coraz bardziej stawiał na ofensywę. Na boisko wszedł Piątkowski, a potem rekonwalescent Nika Dzalamidze. Mimo to nie udawało się odrobić strat, chociaż blisko był Dani Quintana. Po technicznym uderzeniuHiszpana futbolówka uderzyła w poprzeczkę bramki Michała Gliwy.
Po przeciwnej stronie poprzeczkę Słowika ostemplował Robert Jez, który fantastycznie uderzył z woleja i może mówić o wielkim pechu.
Kiedy wydawało się, że lubinianie dowiozą skromne prowadzenie do końca, Quintana wykonywał rzut wolny z okolicy środka boiska. Po jego wrzutce piłkę głową zgrał Pawłowski, a Piątkowski - także głową - umieścił ją tuż przy słupku bramki Gliwy.
Niewiele brakowało, by radość przyjezdnych zamieniła się w rozpacz, bo 15 sekund przed końcowym gwizdkiem w idealnej sytuacji znalazł się Arkadiusz Piech. Na szczęście źle dysponowany wczoraj napastnik Zagłębia fatalnie chybił. Wcześniej miał przynajmniej jeszcze dwie znakomite okazje, ale za każdym razem nie udało mu się pokonać Słowika.
Zdobycie punktu goście przypłacili groźną kontuzją więzozrostu obojczyka Rafała Grzyba, której kapitan Jagi doznał w 65. minucie.
Zagłębie Lubin - Jagiellonia Białystok 1:1 (1:0)
Bramki: 1:0 - Abwo (8), 1:1 - Piątkowski (87). Żółte kartki: Rymaniak - Ukah, Plizga, Gajos.
Sędziował: Sebastian Jarzębak (Bytom). Widzów: 6 240.
Zagłębie: Gliwa - Widanow, Rymaniak, Guldan, Cotra, Abwo (71. Piątek), Bilek, Jez, Kwiek (82. Błąd), Woźniak (88. Oleksy), Piech.
Jagiellonia: Słowik - Tosik, Ukah, Baran, Popchadze (59. Norambuena), Plizga (74. Dzalamidze), Gajos, Grzyb (66. Piątkowski), Quintana, Pawłowski , Balaj.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?