MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wyrok za napad, którego nie było

Magdalena Kuźmiuk
Sprawa toczy się przed Sądem Rejonowym w Białymstoku.
Sprawa toczy się przed Sądem Rejonowym w Białymstoku. Archiwum
Skazani to pracownica sklepu i jej wspólnik. Sąd nie miał wątpliwość, że napad zrodził się tylko w głowach Kamili M. i Daniela K. W rzeczywistości doszło do zwykłej kradzieży pieniędzy. Dlatego jej sprawcy we wtorek zostali ukarani.

Najsurowszą karę - półtora roku pozbawienia wolności - Sąd Rejonowy w Białymstoku wymierzył we wtorek Danielowi K. Między innymi dlatego, że mężczyzna był już wcześniej karany.

- Pan K. jest osobą wysoce zdemoralizowaną, która w sposób jasny określiła swoją drogę życiową i teraz ponosi konsekwencje tego wyboru - powiedział w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Marcin Kęska.

Wspólniczkę Daniela K. Kamilę M. sąd rejonowy skazał we wtorek także na półtora roku pozbawienia wolności, ale z warunkowym zawieszeniem na okres pięciu lat. Oddał ją w tym czasie pod dozór kuratora. Oprócz przestępstwa kradzieży, Kamili M. prokurator zarzucił również zawiadomienie organów ścigania o przestępstwie, którego nie było, a także składanie fałszywych zeznań.

- Sąd dał oskarżonej jeszcze szansę. Ostatnią - podkreślił sędzia Marcin Kęska.

Dodał również, że to Kamila K. szeroko wyjaśniła okoliczności przestępstwa.

Historia zaczęła się od tego, że oskarżona potrzebowała pieniędzy na czynsz. Wymyśliła napad i kradzież w sklepie, w którym pracowała. Szczegóły dopracowała z Danielem K.

- Byłam na zapleczu. Usłyszałam, że wszedł klient. Od razu zostałam zaatakowana i straciłam przytomność. Jak się ocknęłam, nie było kasetki z utargiem - zeznała policjantom 22-latka, kiedy przyjechali na miejsce napadu przy ulicy Berlinga w Białymstoku.
To było w grudniu ubiegłego roku. Napadnięta przeszła badania w szpitalu. Jednak lekarze nie znaleźli na jej ciele żadnych obrażeń, a już tym bardziej takich, które mogły doprowadzić do utraty przez nią przytomności.

Policjanci obejrzeli monitoring. Widać na nim było dwóch sprawców w kapturach, którzy prze-szli prosto na zaplecze. Jeden z nich tylko popchnął pracownicę, nie uderzył jej. Potem złodzieje skierowali się w miejsce, gdzie zwykle był dzienny utarg. Wyglądało to tak, jakby dokładnie wiedzieli, gdzie znajdują się pieniądze.

Właścicielka sklepu zeznała, że takie informacje miała tylko ona i trzy pracownice. Nikt więcej. To wzbudziło podejrzenia śledczych, dlatego tuż po przesłuchaniu zatrzymali Kamilę M.

Policjanci dotarli do jednego ze sprawców - właśnie Daniela K. Materiały wobec drugiego są wyłączone do odrębnego śledztwa. Jest poszukiwany.

Na ławie oskarżonych w tym procesie zasiadał także Paweł N., który odpowiadał za paserstwo. Przyjął on od Daniela K. co najmniej 1500 złotych, choć wiedział, że pochodzą z przestępstwa kradzieży. Jemu sąd wymierzył za to dziesięć miesięcy więzienia z warunkowym zawieszeniem na pięć lat. Paweł N. będzie w tym czasie także pod opieką kuratora.

Zgodnie z wolą sądu, oskarżeni zwrócą też właścicielce sklepu skradziony utarg. To ponad 4000 złotych.
Wyrok jest nieprawomocny.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny